Rozdział 36 - Ostatnie słowo Niemca

102 22 5
                                    

Szłam pewnie w stronę zamknięcia Francisa. Byłam ciekawa w jaki sposób to całe więzienie wygląda i przede wszystkim musiałam z nim porozmawiać. I jakoś wypuścić, w końcu nic mi nie zrobił.

Sam Francja siedział pod ścianą i wyglądał, jakby nad czymś intensywnie rozmyślał. Usiadłam cicho na przeciw krat i wbiłam w niego wzrok cielęcia. Miałam lekkie wyrzuty sumienia, że spieprzyłam na drugi koniec świata z Martyną Wojciechowską, zamiast zostać i załagodzić sytuację między nimi.

Francis spojrzał w moją stronę, po czym na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

Ma chérie! — Ucieszył się. — Wiedziałem, że przyjdziesz.

Wstał lekko krzywiąc się z bólu i, na tyle szybko ile pozwalało mu żebro, znalazł się pod kratami patrząc na mnie z uśmiechem.

— Porozmawiam z Ludwigiem, żeby cię wypuścić. Słuchaj, oni wszyscy myślą, że ty mnie... — przerwałam, bo słowo „gwałt" nie przechodził mi przez gardło.

Było straszne, a ja nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że ktoś mógłby mnie w taki sposób zniszczyć. Nie było chyba gorszego czynu wymierzonego w człowieka.

— Wiem.

— Powalone. — Podrapałam się w tył głowy. — Wyjaśniłam wszystko Ludwigowi. Ale wiesz... W sumie, mógłbyś tu nawet posiedzieć kilka dni, no wiesz. Tak rekreacyjnie. Żeby ci wybić spiskowanie z głowy. — Zachichotałam, ale mężczyzna patrzył na mnie uważnie.

— Niemcy mi powiedział, że dostałaś załamania nerwowego — powiedział cicho. — Ale zrozum, ja nie mogłem czekać.

— Hmm? — Przestałam się durnowato śmiać i zamrugałam.

— Bo... Bo umrzesz — powiedział cicho stając naprzeciwko mnie, a ja znów doznałam erroru w mózgu.

— Przecież ja już nie chcę...!

— Nie o to mi chodzi! — przerwał mi zniecierpliwiony. — Jesteś człowiekiem! Twoje życie jest takie kruche, z mojej perspektywy trwa kilka chwil. Nie mogę czekać i nie mam czasu na twoje gierki!

Zapadła cisza, a ja zerknęłam w okno.

— Zrozum — ciągnął dalej — dlatego tak naciskałem... Nie ważne co bym zrobił, ciebie czeka tylko jedno. A ja nie chcę cię stracić... Gdybym tylko mógł, zestarzałbym się i umarłbym razem z tobą, a tylko mogę patrzeć jak się starzejesz. A ja na wieki będę piękny i młody.

Przekręciłam oczami słysząc ostatnie zdanie. Było tak bardzo narcystyczne i w jego stylu, ale... Ale właśnie.

Nigdy, przenigdy nie słyszałam, by Francja, FRANCJA, mówił w taki sposób. Uderzyło mnie, że pierwszy raz mówił prawdę. Zalała mnie fala ulgi, ciepła i... szczęścia?

O taką Francję nic nie robiłam.

Przez moment poczułam się tak szczęśliwa, jak nigdy. Mój wzrok znacznie złagodniał i pierwszy raz miałam dowód jego szczerych intencji, na jaki tyle czekałam.

Francis nie odpowiedział, tylko wyciągnął dłoń przez kraty i z wahaniem przyłożył mi do policzka. Pieprznęło mnie takim prądem, że ciary przeszły mi chyba na całej skórze.

Chodź do mnie.

Po wypowiedzeniu tych słów, stało się kilka rzeczy jednocześnie. Otóż, sparaliżowało mnie z zaskoczenia, gdy jego ręka z mojego policzka szybko znalazła się na tyle mojej głowy i przyciągnęła mnie mocno do krat. Gdy tylko poczułam na twarzy jego gorący oddech, zacisnęłam mocno powieki nie kryjąc przerażenia tym, że zaraz ze swoim szczęściem przypierdolę ryjem o kraty.

Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz