Rozdział 52 - Ultimatum

101 22 2
                                    

Kurwa, co robić, CO ROBIĆ?

Kręciłam się po pokoju i powoli dostawałam mentalnego pierdolca przez swoje wrodzone ADHD.

Nie mogłam wyjść z sali, bo bałam się, TAK, BAŁAM SIĘ, że ten żelek dorwie mnie w jakimś obleśnym kącie i zacznie wesoło wdrażać plan zagłady resztki mojej psychiki.

Po wydeptaniu okręgu w podłodze podeszłam do okna i przykleiłam nos do szyby. Pusto.

Zaklęłam szpetnie i obróciłam się do drzwi z pokoju.

Ja dobrze wiedziałam, że ten parszywy gnojek się tu kręci. Słyszałam już kroki na korytarzu.

— Cholera, dostaję paranoi, prawie jak Stalin!

Przecież te całe „kroki" mogą być równie dobrze od Neli, Ludwiga czy Deidary!

Nie, nie będę ryzykować niepotrzebnie. Nie mam ochroniarza, Ario gdzieś polazł, a ja sama z drugiej najtwardszej osoby w szkole stałam się miękką i strachliwą ciotą. Zajebiście.

Zanim się namyśliłam co mam zrobić, usłyszałam za oknem znajomy i oczekiwany dźwięk samochodu.

Spojrzałam szybko za szybę i gdy upewniłam się, że słuch mnie nie mylił, rzuciłam się gwałtownie do drzwi, otworzyłam je i pobiegłam jak szalona na dół.

— No już, już biegnę!

Przyspieszyłam, gdy usłyszałam niecierpliwe trąbienie na zewnątrz. Wypadłam na zimnicę, jaka panowała na dworze i dobiegłam zdyszana do bramy. Otworzyłam ją i wpuściwszy samochód, zamknęłam ją na cztery spusty i gumę.

— CO TAK WOLNO?! — Jad Gilberta wystrzelony w moją stronę chlasnął mnie jak kubeł zimnej wody.

— Biegłam jak szalona! Nie mam ani hipernapędu w dupie, ani nie potrafię się teleportować!

Szary obrzucił mnie pogardliwym spojrzeniem i wyszedł z samochodu.

— Nie tłumacz się, tylko bierz te torby. HEJ!

Olałam go i rzuciłam się Francisowi na szyję tak szybko, że zdziwiony blondyn zatoczył się do tyłu.

— Nareszcie! Zaraz, co ci się stało w wargę? — Dotknęłam palcem w spuchnięte miejsce i odwróciłam się z mordem w oczach na Gilberta. — To pewnie twoja sprawka, ty łajzo!

Jednak Gilbert również posiadał pamiątkę z wyprawy, a dokładniej mówiąc na policzku w formie sińca.

— Co wam się stało? Komu wpierdolić?!

— NIC się nie stało, jeśli musisz już wiedzieć — powiedział spokojnie Francis, a Gilbert warknął do mnie:

— Nie twój zasrany interes, wywłoko. A teraz bierz torby i schnella do szkoły, nierobie!

— „NIEROBIE" ?!

— Owszem, NIEROBIE! Bo niby co robiłaś konstruktywnego podczas naszej nieobecności?

Spojrzałam gniewnie na szarego.

— Układałam plan morderstwa!

— Z twoim zasobem inteligencji jedyne co możesz sobie poukładać, to pasjans. A i tak masz w nim marne szanse.

— Spokój! Natalia, wracaj do szkoły, przeziębisz się. Jest zimno, a ty paradujesz w krótkim rękawku.

— Bo mam gorącą krew! — Uśmiechnęłam się szeroko.

— Nie będę się powtarzał.

Przewróciłam oczami i podeszłam do szarego. Wzięłam jakieś dwie torby i burcząc pod nosem ruszyłam do szkoły. W jadalni położyłam je pod ścianą i ucieszona ruszyłam z powrotem na hol.

Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz