Rozdział 31 - Niech żyje Związek Radziecki!

137 21 4
                                    

Dzień dobry, nazywam się Natalia, mam dwadzieścia jeden lat i przejebałam życie w kółku graniastym.

— Idź łaskawie z Nelą do pokoju, zużyj nadmiar swojej energii za pomocą sam wiesz czego i sam wiesz na kim, a nas zostaw w spokoju — powiedział zimno Francja.

Zabawne, wściekły Ludwig wcale nie był bardziej przerażający niż wściekły Francis. W sumie zaryzykowałabym stwierdzenie, że to Francuz był straszniejszy z tym swoim chłodem i spokojem. Ja i Nela przenosiłyśmy w milczeniu wzrok z jednego to na drugiego.

No, kurwa, pijani...

Francja wciąż patrzył wściekle na szefa. Boże, zaraz dojdzie do wojny.

— Francis... — powiedziałam cicho. — Chodź stąd. Olej ich.

Drgnął i spojrzał na mnie, po czym odsunął się, dzięki czemu mogłam złapać głębszy oddech. Nie dane mi było jednak cieszenie się wolnością, bo Francuz złapał mnie mocno za nadgarstek i pociągnął w stronę ... właśnie.

Gdzie on mnie, do cholery, ciągnął?!

— Ej, zostaw ją, ty...! — Usłyszałam za sobą krzyk pełen złości.

Francja kierował się w stronę pustej klasy plastycznej, tuż przy zejściu do piwnicy na parterze. Poczułam narastającą panikę.

Nie chcę już żadnych rozmów w toku!

— Cz-czekaj!

— Co? — Obrócił się do mnie.

— Po co tam idziemy? — spytałam lekko zlękniona, na co on westchnął i mruknął, puszczając mnie:

— Nie wiem.

Przywaliłam sobie srogiego facepalma, ale dotarło do mnie, że musiał być tak wyprowadzony z równowagi przez tamtą dwójkę, że po prostu instynktownie zaczął zmierzać w stronę świętego spokoju.

— Słuchaj — zaczęłam i spojrzałam za siebie w stronę schodów — jestem zmęczona. Odprowadzisz mnie pod drzwi pokoju?

— Co za pytanie. Pewnie, że tak. — Kiwnął głową, dzięki czemu skierowałam się w stronę schodów na górę, ale tych bocznych, nie głównych. Nie chciałam ryzykować spotkania Petro czy innej, równie nieprzychylnej mi osoby.

— Ale najpierw porozmawiamy — zaznaczył, a ja jęknęłam w duchu.

— Nie mam siły ani ochoty... — zaprotestowałam, ale ten pokręcił głową i rzekł:

— Musimy obmyślić plan działania. Najlepiej będzie, jakbym się do ciebie przeprowadził. Najlepiej od razu.

Co...?

— Nie zgadzam się.

— To już postanowione, moja droga.

Lustrowałam chwilę jego twarz, żeby wyłapać chociaż maleńkie oznaki tego, że żartował, jednak on wyglądał całkiem poważnie.

Chciał zamknąć mnie w klatce.

— BOŻE, CO TAM ROBI GILBERT?! — Przerażona wskazałam za niego. Francis szybko obrócił się zdziwiony, a ja wykorzystując okazję, wyrwałam mu się i rzuciłam się do ucieczki. Zanim zdążył zrozumieć co się stało, byłam już na pierwszym piętrze. Szybko dobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim od środka. Po dosłownie kilkunastu sekundach usłyszałam, jak zaczął się dobijać do drzwi.

— Natalia, otwórz, proszę.

— Nie ma mnie tu! — wydyszałam zmęczona.

Pieprzona kondycja...

Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz