Rozdział 28 - Nie istnieje miłość bez bólu

98 23 0
                                    

[10 październik]

Obudziłam się rano i pierwsze co zrobiłam, to cicho jęknęłam z bólu. Wszystko mnie bolało. Otworzyłam oczy, ale po chwili tego pożałowałam. Zajrzałam wprost do miodowych tęczówek Petro. O mało nie zeszłam na zawał, jak przypomniałam sobie co robiliśmy w nocy.

— Jak się spało?

Zaraz, to ja spałam? Myślałam, że w trakcie straciłam przytomność albo coś...

— Dobrze. — Skłamałam.

Nie tak to sobie wyobrażałam. I czemu on się do mnie tak uśmiechał? Bawiło go to, że z radością mogłabym się wtopić czerwone tło? A może bawił go ból mojego żywota? Cholerny sadysta, co on mi zrobił?

Jak to co? Debilne pytanie, poleciałaś w tango z dwumetrowym Kongiem.

To jak masochizm, ale w lepszej oprawie.

W lepszej? Dobre sobie...

Nie było mi przyjemnie, w ogóle nie był delikatny. Gdzieś w moim sercu i w głowie zaczął kiełkować żal i gniew na siebie, że Francja mógł mieć rację i najzwyczajniej w świecie dałam się typowi wydymać, bo byłam naiwną idiotką szukającą atencji.

No ja pierdolę!

— Która godzina? — zapytałam słabo.

— A czy to ważne? — Przycisnął mnie do siebie mocniej. — Pewnie za chwilę śniadanie.

— A-Aha, a co z....

Nie dokończyłam, bo Petro przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej i pocałował. Oddałam pocałunek, ale kiedy znowu wylądowałam na plecach, jęknęłam z bólu.

— Chyba mnie trochę poniosło w nocy. Wybacz...

— Nie zauważyłam. — Uśmiechnęłam się szeroko i zamrugałam.

Puścił mnie i wyszedł z łóżka, by się ogarnąć. Z przerażeniem zobaczyłam, że na jego plecach znajdowało się mnóstwo szram od moich paznokci, których raczej nie wyżłobiłam z przyjemności. Byłam lepsza niż Michał Anioł, takiego dłuta, jak moje pazury, to mógł mi nawet on sam pozazdrościć.

Zakryłam twarz ze wstydu. NIKT nie mógł się o tym dowiedzieć. NIKT, kurwa, bo wtedy bym się musiała tego kogoś pozbyć.

— A ty nie idziesz na śniadanie? — Spojrzał na mnie.

— Ale mi tu tak dobrze~. — Uśmiechnęłam się leniwie.

— Rozumiem, przyniosę ci coś ze stołówki, dobrze?

— Byłoby super! — Ucieszyłam się.

Gdy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, uśmiech mi zrzedł a wzrok pociemniał. Westchnęłam i wstałam, krzywiąc się pod nosem. Czułam ogromne zażenowanie, niechęć, żal do samej siebie, złość... Wszystko, co negatywne, gromadziło się w moim serduszku i rozrywało je, a ja kompletnie nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Natrętna myśl, że popełniłam błąd, nabierała na sile i przytłaczała mnie coraz mocniej z każdą upływającą chwilą.

Ubrałam się jakoś i usiadłam na łóżku podkulając w miarę moich obecnych możliwości nogi. Nie chciałam widzieć formujących się siniaków na udach, brzuchu czy rękach, chociaż te przyciągały mój wzrok jak magnes.

Jak Francja się dowie, to mnie... o kurka.

Dzizas, o kurwa, o ja pierdolęęęę...!

On dobrze wie co tu zaszło, w końcu dobijał się do drzwi... Świetnie, ukamienuje mnie. W życiu nie wyjdę z tego pokoju, będę tu gnić do końca życia. Byłoby mi łatwiej przyjąć tę informację do świadomości, gdybym ja TEŻ była zadowolona ze wspólnej nocy z Petro.

Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz