Rozdział 46 - Gra w butelkę

93 20 5
                                    

[18 listopad]

Była czwarta nad ranem, kiedy w końcu z Francją zasnęłam. Obudziłam się koło godziny dziesiątej i przeciągając się spadłam z łóżka, czyli jak na sierotę życia przystało.

— Ałaaa...

Cóż, każdego szkoda.

Zostałam leżeć na ziemi. Nie potrafiłam się ruszyć. Dopiero po pięciu minutach usłyszałam irytujący dźwięk, który wybudził mnie z jako takiej ziemnej drzemki.

— Co ty robisz na ziemi?

Byłam tak zmęczona, że nie miałam siły odpowiedzieć. Palcem ruszyć nie umiałam. Słyszałam jak przez mgłę, jak Francja coś do mnie mówił, ale mój mózg nie dopuszczał do siebie żadnego z jego słów. Po chwili zaczęłam lewitować.

Ja lataaaam, nie czuję podłogi! ... Jestem biedronką!

Francja dźwignął mnie z podłogi i położył do łóżka, przygarniając mnie do siebie ramieniem. Nie mogłam spać, bo zaraz śniadanie.

— Nie... — Odepchnęłam lekko łapę Francji.

— Co „nie"?

Otworzyłam jedno parchate oko. Tak. Ten nawet nie miał żadnych oznak zmęczenia czy czegoś. Ożywiony był, jak... jak coś, co jest ciągle ożywione, nie miałam sił na wymyślanie porównań.

— Śniadanie... Muszę się ruszyć. Baczność, bagnet na broń!

Usiadłam na łóżku zbyt gwałtownie i zakręciło mi się w głowie.

— Idź spać, nie dasz rady iść. — Zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego nieprzytomnie.

— Ja nie dam rady? To patrz. — Wstałam ociężale z łóżka i zaczęłam się ubierać. Gdy skończyłam, odwróciłam się do Francisa. — TAA DAAAAAAAM...

Lecz moje oczy mówiły co innego, ponieważ same mi się zamykały.

— Wiesz, że skończyliśmy o czwartej rano, tak~?

— Wiem.

— Ale wiesz, że mój afrodyzjak to tylko zioła, które jedynie podnoszą poziom libido? Bardziej zadziałało twoje placebo, niż dwa łyki herbatki ziołowej.

Zaczerwieniłam się i odwróciłam do niego plecami.

Chciałam psychologa w szkole, to mam...

— Ch-chodźmy już na śniadanie!

— Oczywiście~. — Wstał radośnie i szybko się ubrał. — Chodźmy.

Wyszliśmy z klasy i podążyliśmy lekko spóźnieni na stołówkę. Idąc, oczy same mi się praktycznie zamykały. Kiedy weszliśmy na jadalnie, poczułam złe wibracje. To Nela patrzyła na nas z mordem w oczach. Ale to nieważne, musiałam wypełnić swą misję – najeść się i wrócić bezpiecznie by spać dalej. Lejąc na wszystko, usiadłam obok Neli.

— A ty coś taka niewyspana? — Zapytała jadowicie, a ja wypaliłam bez zastanowienia:

— Ponieważ wkroczyłam do świata rozpusty, a te pinsiont twarzy Greya może się od nas spokojnie uczyć. Najlepsza noc w moim życiu. Niech żyje afrodyzjak. Powtórzyłam serię całe trzy razy. — Ziewnęłam, a Nela spłonęła rumieńcem.

— Natalia, przecież ja cię kiedyś zabiję na pniu! — Wkurzyła się przyjaciółka, ale ja odpływałam w sen z policzkiem opartym o stół, przez co głosy docierały do mnie jakby zza ściany.

— Zasnęła~. — Usłyszałam przez mgłę śmiech Francji, ale nawet nie zareagowałam. Nie wiem, ile sekund, minut, czy godzin minęło, nim usłyszałam głośne: — ANI MI SIĘ WAŻ!

Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz