Rozdział 17 - Normalność rzecz względna

123 22 2
                                    

Siedziałam w swoim pokoju z podciągniętymi kolanami do brody i myślałam nader intensywnie nad tym, co powiedziała mi Nela. Arioch leżał spokojnie zwinięty w kulkę obok mnie, a ja ociągałam się, by iść z nim na spacer zwłaszcza, że dopiero z dworu wróciłam. Chciałam go zabrać ze sobą i Petro, ale Ario uparcie zapierał się łapami, więc poddałam się i za namową chłopaka po prostu go zostawiłam w spokoju.

To i tak jednak był mały pikuś, jeśli porównać to do sprawy z Francją. Byłam przekonana co do swojej racji, ale czułam niewielką wątpliwość za każdym razem, gdy przed oczami stawała mi Nela i to, w jaki sposób wyglądała. Jej szklane oczy, jakby dziewczyna powstrzymywała się od płaczu, całkowicie zaprzeczały mojej pewności co do swojego zdania.

Może jednak nie znałam Francji na tyle dobrze, na ile mi się wydawało.

Laska, co ty dupcysz? Znasz chłopa prawie cztery lata, kiedy ten był jedynie nieco młodszy od Jezusa.

Chciałam wiedzieć dla swojego świętego spokoju, jaka była prawda i co miał do powiedzenia Francis, ale z drugiej strony to... To co mnie to obchodziło? Nie byliśmy razem, więc mógł robić sobie co chciał, czy to molestować Prusa, czy podglądać Ludwiga w kąpieli, aczkolwiek do tego ostatniego to trzeba było mieć parę w nogach i nadzieję, że się, kurwa, nie oślepnie.

Walczyłam ze sobą dość długo, bo dziwne myśli i scenariusze wwiercały mi się w mózg coraz natrętniej i w końcu postanowiłam ulec swojej wścibskości, żeby wybadać sytuację w szkole.

Powinnam prowadzić coś na wzór szkolnego pudelka, żeby się zacząć odnajdywać w tych wszystkich dramach, jakie miały tu miejsce.

Wyszłam na pusty korytarz z psem u nogi i licząc na swój talent w improwizacji, ruszyłam schodami na piętro męskiej części w tej placówce dla chorych psychicznie.

Nawet nie chciałam pukać, ale gdy tylko wystawiłam rękę do klamki, zamarłam.

A co, jeśli Francis, albo Deidara, właśnie się onanizuje, a ja to zobaczę i umrę szybciej, niż ofiara Meduzy Gorgon?

Wniosek był prosty. Albo oślepnę, albo stracę wzrok oraz resztki moich zdrowych zmysłów, o ile oczywiście jeszcze były, i będą musieli mnie rozstrzelać.

— Chryste — szepnęłam przerażona, kiedy moja chora wyobraźnia zaczęła podsuwać mi dość niecenzuralne obrazki.

Zdecydowanie nie byłam gotowa na bliskie spotkania trzeciego stopnia z czołowymi koniobijcami w tej szkole.

Arioch szczeknął krótko, a ja odwróciłam się i zobaczyłam, jak pies cieszył się na widok Francisa, który właśnie zmierzał do swojej klasy. Odetchnęłam z ulgą, że moje ostatnie trzy szare komórki pożyją kilka godzin dłużej.

Ma chérie! — Uśmiechnął się na mój widok Francuz. — Co za miła niespodzianka~.

— Molestowałeś Nelę! — warknęłam, bo przecież najlepszą obroną był atak. Nawet tak upośledzony, jak ten teraz.

Francis zatrzymał się w pół kroku, po czym potrząsnął głową i z zacięciem wymalowanym w oczach ruszył w moja stronę, a mijając mnie złapał mnie za łokieć, by bezczelnie pociągnąć za sobą, kierując się w stronę biblioteki.

— H-Hej! — zaoponowałam.

Ten jednak nie zwrócił na mnie uwagi, tylko otworzył drzwi zakurzonej szkolnej biblioteki i wepchnął mnie do środka, wchodząc zaraz za mną i zamykając drzwi na górny zamek.

— Co ty robisz?! — Odskoczyłam na dwa kroki do tyłu, tak dla bezpieczeństwa.

— Chciałem porozmawiać, bo widzę, że jesteś zdenerwowana.

Hetalia Axis... Zombie?! - Tom 2 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz