6

867 85 56
                                    

Wszystko pomału zaczęło wracać do normy. Przynajmniej w pewnej części. Marcin pojechał już w swoim kierunku, a Karol właśnie wraz z Ernestem odwoził Huberta na dworzec.
Auto zatrzymało się przed wielkim, ceglanym wejściem, które blondyn już dobrze znał. W samochodzie nastała cisza, było słychać tylko ciche westchnienie któregoś z nich.

- Karol?- Hubert oparł się o fotel kierowcy.- Możemy...porozmawiać?- mówiąc to czuć było w jego głosie wahanie, lecz jego ton był zbyt poważny aby zlekceważyć jego prośbę.

Szatyn spojrzał się na chłopaka siedzącego obok niego.

- Poczekasz?- spytał Ernesta.

- Jasne.- odparł bez chwili zastanowienia, głucho wpatrując się w obu.

Karol czym prędzej wysiadł z samochodu, zamykając za sobą drzwi. Hubert zrobił to samo, nie zapominając o swoich rzeczach.
Blondyn stanął przed chłopakiem, jeszcze przez pewien czas zbierając siły na wypowiedź. Widział wzrok szatyna, przeszywał jego całe ciało.

- Karol...- wydusił z siebie.- Zanim wrócę do siebie, chcę abyśmy...- urwał. Nie wiedział jak zacząć.

Nagle jednak przypomniało mu się coś. Spojrzał na swoją torbę sportową i szybko ją otworzył. Wyciągną z niej zawiniątko.

- To dla ciebie, od tej dziewczyny z eventu.- odparł natychmiast, wyciągając pakunek ku chłopakowi.

Karol nic nie mówiąc, odebrał od blondyna przedmiot.

- Co to?- fuknął nagle.

- Niespodzianka. - Hubert próbował się uśmiechnąć choć troszkę.- Dostałem taki sam, znaczy...inny, ale podobny...no...nie że twój, tylko mój...

- Damian uspokój się.- upomniał go szatyn.

Po tylu latach przeżytych razem, jako przyjaciele, dobrze wiedział, że chłopak gdy się denerwuje, zaczyna się jąkać i nie potrafi skleić porządnie zdania.
Nastała cisza. Oboje wpatrywali się w siebie.

- Jeśli to wszystko pozwól, że wrócę do auta. Ernest czeka.- Karol obrócił się na pięcie.

- Nie!- Hubert rzucił się w jego kierunku, łapiąc go za nadgarstek.- Poczekaj. - dodał już nieco spokojniej.

Szatyn skierował się z powrotem ku niemu.

- Wybacz, że tak zareagowałem, wybacz, że cię nie rozumiem, wybacz, że nie wspieram cię w tym co obierasz sobie za cel.- mówił to powoli i bardzo wyraźnie, jakby chciał aby wszystkie słowa dotarły do Karola. Jego dłoń nadal spoczywała, na nadgarstku szatyna. - Mimo tego, że trudno będzie mi się pogodzić z twoją decyzją, nie chcę abyśmy się do siebie nie odzywali. Jesteś moim przyjacielem i nie lubię się z tobą kłócić.- wszystkie słowa płynęły jak rzeka. Wolny strumień liter mieszał się z nurtem uczuć.

Karol wpatrywał się w blondyna, nie spuszczał go z oczu. Jego twarz na początku nie ukazywała żadnych emocji. Jednak z czasem, zaparcie znikało, przez co oczy zaczęły się szklić, a zamiast grymasu pojawiła się swoboda i lekki uśmiech.

- Hubert. - odezwał się po chwili ciszy.- Też nie jestem bez winy. Przepraszam cię za to co powiedziałem. To wszystko przez nadmiar emocji.- westchnął.

Oboje wpatrywali się w siebie i to im wystarczyło. Wiedzieli, że jest już dobrze.
W jednej chwili Karol odłożył na dach samochodu zawiniątko, podszedł ponownie do przyjaciela, rozłożywszy ręce. Na twarzy Huberta pojawił się uśmiech, cały stres jakby zniknął. Blondyn bez zastanowienia wpadł w objęcia szatyna.

* * *

Oboje stali tak przez dłużą chwilę, przytulając się do siebie. Nie zważali na ludzi dookoła ani na Ernesta prawdopodobnie wpatrującego się w nich. W tej chwili liczyło się to, że wszelkie nieprzyjemności zostały zażegnane.

- Możemy się już więcej nie kłócić?- spytał cichutko blondyn nie odrywając głowy od ramienia Karola.

- Oczywiście.- odparł.

* * *

- Nie zapomnij!- krzyknął Hubert, pokazując palcem na podarunek.

Stał właśnie w progu wejścia na dworzec i czekał aż Karol razem z Ernestem odjadą.

- No tak!- odparł szatyn. Chwycił pakunek i położył go na tylnym siedzeniu.

Moment później Karol siedział już w swoim samochodzie, zapinając pasy. Auto zniknęło z pola widzenia blondyna, a on sam udał się na pociąg do Bielsko Białej.

* * *

W tym czasie, gdy Hubert siedział już w pociągu, Karol wraz z Ernestem rozmawiali w drodze do domu.
Brunet nie mógł się powstrzymać i musiał zajrzeć do prezentu przyjaciela.

- Jak myślisz co to jest?- spytał.

- Czy ja wiem.- wzruszył ramionami Karol. - Hubert powiedział, że to od jakiejś dziewczyny, którą poznał na evencie.

- Uuu.- na twarzy Ernesta pojawił się chytry uśmieszek.

- Przestań. Nienawidzę jak robisz tą minę.- szatyn poprawił okulary.

- Zróbmy challeng w aucie. Co ty na to? ,, Zgadnij co tu jest,, , masz kamerę, gdzieś pod ręką?- brunet zaczął się ekscytować.

- Proszę cię, uspokój się i po prostu to odpakój.- obruszył się.

Na te słowa Ernest uśmiechnął się od ucha do ucha i szybkimi ruchami odkleił zakładkę koperty. Czym prędzej wyciągnął ze środka podarunek.

- Łoo, stary musisz to zobaczyć.- uniósł przedmiot naprzeciw siebie i wpatrywał się w niego.

- Jakbyś nie zauważył, właśnie prowadzę.- odpowiedział na jego reakcje Karol.

- Stary to twój portret, ale jazda.- brunet oglądał pracę z każdej strony.

- Co?- na twarzy szatyna pojawiło się zdziwienie.

- No. Wyglądasz na nim mega przystojnie.

- Przestań bo za chwilę się zarumienię.

Obaj wybuchli śmiechem.




"Za dużo tego wszystkiego'' DxDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz