11

831 73 110
                                        

Dookoła panowała cisza. Delikatne smugi światła od lamp ulicznych wkradały się do pokoju przez okno. W sypialni panował jednak mrok, jedyne źródło światła dawał włączony monitor komputera. Na zegarze chwilę temu wybiła pierwsza.
Hubert siedział przy urządzeniu, montując kolejny film. Wcześniej nie miał ochoty się tym zająć, co niestety teraz skutkowało pracą do późna. Promienie światła okalały jego twarz, błękitne oczy błyszczały się od monitora.
W jednej chwili chłopak opadł na oparcie fotela i przetarł twarz rękoma. Miał gorące policzki, co pewnie było przyczyną zbyt dużej ilości czasu spędzonego przed ekranem. Hubert siedział tak wpatrując się w swoją pracę.

- To nie ma najmniejszego sensu.- powiedział do siebie.

Dzisiaj wyjątkowo nie potrafił się skupić. Wszystko co robił zajmowało mu sporo czasu, dodatkowo często się zapominał.
Jednym ruchem blondyn wyłączył komputer i wstał od biurka. Ziewnął, przeciągając się, po czym wyszedł z pokoju. Skierował się w dół po schodach, prosto do kuchni. W pomieszczeniu rozbłysło światło, momentalnie oślepiając chłopaka.

- Cholera. - żachnął.

Jego wzrok przyzwyczaił się kilka sekund później. Hubert oparł się o blat kuchenny, nastawiając sobie jednocześnie wodę na herbatę. Było na prawdę późno, ale tylko ciepły napój mógł mu w tej chwili pomóc. W tym samym czasie, gdy zapadka od czajnika podskoczyła, rozległ się dzwonek do drzwi. Hubert w pierwszym momencie pomyślał, że się przesłyszał, jednak minutę później, ponownie rozbrzmiał ten sam dźwięk.

- O tej godzinie?- spytał samego siebie.

Oderwał się od lady i powędrował do przedpokoju. Szybkim ruchem odkluczył i otworzył drzwi.

***

~Karol~
Musiałem to zrobić. Musiałem się dowiedzieć co u niego. Od naszej ostatniej rozmowy minęły dwa tygodnie. Dwa, długie tygodnie. Odkąd mi odmówił jakoś się z nim nie kontaktowałem. Przyznam, że jednak było mi smutno, gdy odrzucił moją propozycję. Miałem nadzieję, że się ucieszy, że przyjedzie, ale chyba się myliłem. Dlatego zadzwoniłem. Poprosiłem, aby pojechał do niego. Wiem, że to dość duża prośba, ale musiałem sprawdzić czy wszystko w porządku. Nie wiem jak Hubert zniósł mój wyjazd. Nigdy mi o tym nie mówił. Sama wieść o tym, że opuszczam Polskę go dobiła, więc co może dziać się teraz?
A może to ja za bardzo się martwię? Może wszystko jest okej, tak jak dawniej.

- Nie śpisz?- poczułem dłoń na moim ramieniu.

- Nie.- odparłem krótko.

- Wszystko w porządku?- wyczułem niepokój w głosie, który należał do osoby obok mnie.

- Tak, nie martw się. Śpij dalej.- powiedziałem to tak cicho, jakbym bał się, że ktoś inny mnie usłyszy.

Podłożyłem sobie ręce pod głowę, a chwilę później poczułem jak osoba obok wtula się we mnie i powoli zasypia.
Ja jednak jeszcze długo nie mogłem zmrużyć oka.

***

- Ernest co ty tu robisz?- spytał zdziwiony Hubert.

- Stoję.- odparł z głupim uśmieszkiem na twarzy.

- Bardzo śmiesznę.- blondyn zszedł z drogi i wpuścił chłopaka do środka.- A tak serio, co cię tu przywiało o takiej godzinie?

- Emm...tak jakoś pomyślałem, że....po drodze wpadnę.

- Ta jasne. Po drodzę dokąd?- pytał dalej.

- Dobra słuchaj Hubert....muszę ci coś bardzo ważnego powiecieć.- ciemnowłosy zniżył głos, a jego wyraz twarzy stał się poważny.- Najlepiej żebyś sobie usiadł. Bo jak powiem ci to, to możesz nie ustać na nogach.- Ernest chwycił blondyna za ramię i skierował się z nim do salonu.

Oboje usiedli. Na twarzy Huberta pojawiło się przerażenie pomieszane z ciekawością.

- A więc słuchaj, bo dwa razy nie będę powtarzał.

- Stary nie baw się w moją byłą nauczycielkę od matmy, tylko przejdź do sedna.- obruszył się Hubert.

- Tak na prawdę nie wpadłem do ciebie po drodze.- mówił poważnym tonem.

- Tego to ja się zdążyłem domyślić.- blondyn zaczął się irytować.

- Nie przerywaj! Jestem tu, bo...- nastała chwila ciszy. Ernest próbował wytworzyć chwilę napięcia.- ...to moja misja.

- Że co?- zdziwił się niebieskooki.

- Tak, ale pamiętaj, jakby ktoś pytał, to ty nic nie wiesz.- Ernest nadal trzymał rękę na ramieniu chłopaka.

- Stary czy ty się czegoś napiłeś?- spytał lekko poddenerwowany Hubert. - A co gorsze, ty w tym stanie prowadziłeś samochód?

Ernest wziął dłoń i oparł się o kanapę. Spojrzał przenikliwym wzrokiem na blondyna, siedzącego przed nim.

- O co ci chodzi Ernest?- chłopak był zdezorientowany. O jakiejś drugiej w nocy kumpel robi mu wjazd na chate i gada o tym, że ma jakąś misję w taki sposób, jakby to była sprawa życia i śmierci.

- Nic, nic Doknes.

Ciemnowłosy nadal ilustrował go wzrokiem. Jakby chciał dojrzeć coś, czego na pierwszy rzut oka nie widać.

***

~ Karol~

- Może nie powinienem tego robić?- siedziałem na stołku kuchennym i widelcem mieszałem w jedzeniu.

- Dzwonić do niego?

- Yhm...- mruknąłem twierdząco.

- Martwisz się. To normalne.- odparła osoba, stojąca przy zlewie. Właśnie zmywała naczynia.

- Ale jeśli Ernest się wygada?- spytałem, podnosząc wzrok na towarzyszkę.

- Czego ty się spodziewasz Karol? Z tego co opowiadałeś mi o Hubercie, wnioskuję, że on szybko się domyśli. A ten chłopak...

- Ernest.- uzupełniłem jej wypowiedź.

- Właśnie! Co byś zrobił na jego miejscu? Jaką byś znalazł wymówkę?- mówiąc to odwróciła się twarzą do mnie.

- Masz rację. Mogłem się tego spodziewać.- poprawiłem okulary.

Nastała cisza.

- Spokojnie, doceni to, że o nim pamiętasz i że się martwisz.- moja towarzyszka ominęła kuchenną wyspę i przysiadła na krześle obok. Położyła mi rękę na udzie, jednocześnie patrząc mi prosto w oczy.- Wszystko będzie dobrze.- podsumowała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

Ten sam, w którym tak się zakochałem.

"Za dużo tego wszystkiego'' DxDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz