33

629 57 39
                                        

~ Hubert ~

Drzwi otworzyły się powoli, a do środka wpadło ciepłe, suche powietrze. Rozległ się trzask i cichy stuk ściąganych butów. Usłyszałem chrząknięcie. Chwilę później w progu kuchni stanęła Monika. Cała pewność siebie, budowana przez ostatnie godziny, nagle gdzieś uleciała. Zgarbiłem się, przybierając obojętny wyraz twarzy.
W tym czasie dziewczyna zdążyła odłożyć torebkę na krzesło i umyć ręce w zlewie, gdzie moczyły się jeszcze talerze ze śniadania.
Wydawało mi się, że coś jest nie tak. Nie wpadła do domu ze swoim wesołym przywitaniem ani radosnym uśmiechem na twarzy. Była nieprzytomna i najwidoczniej bardzo zmęczona. Również się przygarbiła, ramiona opadały jej bezwładnie, a drobne palce przybrały sinawy kolor.

- Wszystko w porządku?- zapytałem z rezerwą, dokładnie się jej przyglądając.

Słysząc mnie, przytrzymała się blatu i westchnęła głośno.

- Ciężki dzień.- odpowiedziała krótko.

No super- pomyślałem- Za chwilę jeszcze bardziej go popsuje.
Nie mogłem jednak czekać. Nie ważne jak bardzo chamski będę i jak bardzo wścipski się jej wydam. Muszę się dowiedzieć prawdy. W tym momencie narodziła się we mnie jakaś siła, motywacja. Przestało mnie obchodzić to, że osobiście przyznam się do myszkowania w cudzych rzeczach, wprost przeciwnie, czułem się teraz bardzo dobrze z tą myślą. Dzięki ciekawości odkryłem coś co teoretycznie nie miało wyjść na jaw. Poczułem się dumny.

- Musimy pogadać.- rzuciłem nagle pełen rygoru.

Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. Dalej grzebała w szafkach w poszukiwaniu kubka do herbaty. Gdy w końcu odnalazła wystarczająco duży, wyciągnęła z szuflady torebkę melisy i wrzuciła ją do naczynia. Czajnik z wodą delikatnie burzył panującą ciszę.

- Zacznijmy od tego...- momentalnie się zawahałem.- Czy masz mi coś do powiedzenia, coś co powinienem wiedzieć?- cała mowa, którą wcześniej przygotowałem sobie w głowie, zniknęła. Zacząłem improwizować i teraz nie byłem pewien czy dziewczyna zrozumiała o co mi chodzi.

Monika odwróciła się do mnie, odkrywając swoją umęczoną twarz. Nie miałem pojęcia co się jej dzisiaj przydarzyło, ale nie było to coś przyjemnego.

- O co ci chodzi Hubert?- spytała cicho, jakby nie miała sił mówić.

Wstałem i wolnym krokiem minąłem wyspę. Stanąłem tuż obok niej, opierając dłoń o zimny blat. Dałem sobie tym chwilę do namysłu.

- Chodzi o to, że wydaje mi się, że coś przed nim ukrywasz.- nie zabrzmiało to delikatnie. Sam skrzywiłem się na swoje słowa.

Dziewczyna ponownie westchnęła, przetarła oczy i spojrzała na mnie.

- Co znalazłeś?- spytała ni stąd ni zowąt. Zaskoczyła mnie tym.

Wyglądało na to, że była przygotowana na to, że mogę szmaglować w jej własności.
Nastała cisza. Patrzyliśmy na siebie nawzajem, a gdzieś w oddali słychać było bulgotanie wody.

- Listy.- odparłem po dłuższym zastanowieniu.

Czajnik pstryknął, a hałas zaczął milknąć. Monika podeszła do niego, chwyciła i zalała herbatę. Po kuchni rozszedł się lekki zapach melisy i mięty.

- Czyli co teraz? Słucham?- pytała dalej, jakby niewzruszona.

- Co teraz?- zdziwiłem się.- Nie chcesz mi niczego wytłumaczyć?

- Hubert mów o co ci chodzi, nie mam dzisiaj sił na jakieś dochodzenia. Wal prosto z mostu. Co ci dały te listy?- zaczęła się irytować.

Takiej jej jeszcze nie widziałem. Zawsze uśmiechnięta, miła, kochana. Innych stawiała na pierwszym miejscu. Dzisiaj natomiast mur uprzejmości się zawalił. Rano wszystko było jeszcze okej, lecz teraz... To nie była ta sama dziewczyna, którą wydawało mi się, że znałem. Była umęczona rzeczywistością.

"Za dużo tego wszystkiego'' DxDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz