28

650 69 114
                                    

~ Karol ~

Czułem, że Hubert coś kombinuje. Niestety nigdy nie potrafił udawać, a tym bardziej kłamać. Zdradzała go najczęściej zaduma, która pojawiała się na zaledwie kilka sekund. Niby niewykrywalna, chwilowa, ale jednak wystarczająco dostrzegalna. Po tylu latach znajomości jej wykrycie na twarzy blondyna było czymś automatycznym i niezwykle prostym.
Jednak mimo tego, że udało mi się przejrzeć chłopaka nadal nie wiedziałem co dokładnie chodzi mu po głowie.
Z naszej dalszej rozmowy, która przypominała raczej okazywanie reakcji paniki, nie udało mi się niczego wywnioskować. Temat został, więc zamknięty.
Zostawiłem przyjaciela samego sobie, szczerze mówiąc trochę napawając się przebiegiem całej sytuacji. Uwielbiałem wprowadzać chłopaka w taki stan, choć sam nie wiedziałem dlaczego. Za każdym razem, gdy pozwalałem sobie na dość kontrowersyjną wypowiedź na buzi Huberta pojawiały się malinowe rumieńce, które były niezwykle widoczne. Nie mogłem się oprzeć i zawsze wpatrywałem się jego policzki. Spuszczony wzrok i zaciśnięte w wąską linię usta dopełniały cały wizerunek speszonego chłopaka.

Hubert jeszcze przez długi czas nie opuszczał pokoju. W pewnym momencie zacząłem się o niego martwić. Przecież nie przesadziłem z wypowiedzią, już nie raz był uczestnikiem takich rozmów, a niektóre z nich były bardziej naszpikowane kontekstami niż ta z dzisiejszego popołudnia. Przecież to tylko przyjacielskie...em... wygłupy.
Siedziałem z Moniką w salonie przeglądając social media, ona natomiast znów oglądała swój serial. Co chwila zerkałem na ekran przede mną, przysłuchując się bohaterom i rozgrywanej akcji. Gdy nagle na tarasie stanął mężczyzna w czarnym smokingu, a aktorka przed nim z udawanym zaskoczeniem odwróciła się w jego stronę, rozległ się huk. Głośny, donośny, lecz krótki. Poczułem jak dziewczyna obok mnie lekko się wzdryga. Spojrzałem na nią. Monika była przykuta wzrokiem do telewizora, najwidoczniej zginęła jakaś ważna postać.

- Kto to był?- spytałem mimo tego, że wcale mnie to nie interesowało.

- Ta kobieta to Ana Sofia Amparo, a ten typ to Juan José Ceperione.- powiedziała nie odrywając oczu od sceny na ekranie.

Nic dalej nie mówiłem. Wróciłem do internetowej rzeczywistości. Czytałem kolejnego posta na grupie, gdy nagle usłyszałem stłumione kroki.
Zszedł!
Zerwałem się z miejsca, zostawiając dziewczynę samą na kanapie i ruszyłem do przedpokoju. Gdy tylko znalazłem się w progu, ujrzałem blondyna stojącego na przed ostatnim schodku. Uśmiechnąłem się delikatnie. Dostrzegłem na twarzy chłopaka lekkie zakłopotanie.

- Liczyłem na późne śniadanie.- odparł cicho.

- Myślałem, że czekasz aż ci je zaniosę do łóżka.- uśmiechnąłem się szerzej, mając na myśli tą dobrą stronę wypowiedzi.

Podziałało. Cieńka kreska zamieniła się w delikatny, lecz subtelny uśmiech.

***

Hubert kończył właśnie śniadanie mimo tego, że dochodziła już prawie druga, a obok nas zaczęła się kręcić Monika, która zabrała się za przygotowanie obiadu.

- Na co macie dzisiaj ochotę?- spytała.- Kuchnia hiszpańska czy może jednak tradycyjna polska?

Spojrzeliśmy po sobie.

- Zaskocz nas.- odpowiedziałem w końcu, gdy wymieniliśmy się z blondynem spojrzeniami.

Nastała chwila ciszy. Pomieszczenie wypełniały tylko skromne odgłosy pojemników z przyprawami i miseczek, stukających o blat.

- To co chłopcy, co macie dzisiaj w planach?- odezwała się nagle Monika.

Wiedziałem, że poruszyła ten temat specjalnie. Potrafiła tak umiejętnie pokierować człowieka, że ten sam nie miał pojęcia co tak właściwie robi. Co z resztą było udowodnione już nie raz. Dodatkowo była bardzo uparta i szczerze mówiąc przez to zawsze się jej trochę bałem.

"Za dużo tego wszystkiego'' DxDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz