~ Hubert ~
Nie potrafiłem się ruszyć, moje ciało nadal zachowywało się jak zablokowany mechanizm. Byłem wyprostowany jak struna i dopiero po czasie poczułem jak zaczynają boleć mnie ramiona od nadmiernego napięcia. Gdy ruszyłem do sypialni mięśnie w końcu zaczęły poprawnie funkcjonować. Niestety było to krótkie wrażenie, bo już po drugim kroku zahwiałem się, a nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Doczłapałem się do drzwi mojego pokoju. Uchyliłem je delikatnie, nagle słysząc znajomy trzask paneli. Odwróciłem głowę i w ciemnościach dojrzałem sylwetkę szatyna. Chłopak przystanął, widząc mnie, a jego twarz przybrała obojętny wyraz. Jedyne co udało mi się zauważyć to, to że zmienił ubrania. Nie byłem jednak w stanie, ani na siłach pytać go dokąd znowu się wybiera i kiedy zamierza wrócić. Nie chciałem się z nim wykłócać oraz sprzeczać. Nie miałem na to energii. Teraz senność uderzyła we mnie z podwojoną mocą, a sytuacja z przed chwili zaćmiła moje racjonalne myślenie.
- Dobranoc.- szepnąłem cichutko i schowałem się do pokoju. Nie byłem nawet pewny czy szatyn mnie usłyszał.
***
Gdy wstałem czułem się okropnie. Huczało mi w uszach, a ręce trzęsły się delikatnie. Niemiłe pulsowanie ogarnęło miejsce z tyłu głowy. Przez moment, siedząc na łóżku i dochodząc do siebie, miałem wrażenie jakby wczorajsza sytuacja była tylko nieprzyjemnym snem. Jednak schodząc na śniadanie i widząc puste miejsce przy stole, uświadomiłem sobie, że to wszystko działo się na prawdę. Tak jak się spodziewałem, Karola nie było w domu.
W zasadzie dzień wyglądał identycznie jak poprzedni, tylko tym razem zostałem w mieszkaniu sam. Monika musiała iść do pracy, miała umówione kilka sesji i wyjazd za miasto by porozmawiać z jakimś potencjalnym klientem, który chciał wynająć fotografa na swój ślub.
Gdy ona pracowała, a Karol włóczył się gdzieś po mieście, ja nudziłem się jak mops i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Dręczyły mnie różne myśli, zastanawiałem się nad tym całym huraganem, który powstał w zaledwie dwa dni. Chwilami czułem jak ogarnia mnie niemoc, chciało mi się krzyczeć, uderzyć w coś. Momentami chciało mi się z tego śmiać, a jeszcze w tym wszystkim znalazła się odrobina rozpaczy.
Dużymi krokami zbliżał się moment mojego powrotu do kraju, zostały cztery dni i nie miałem zamiaru wyjechać skłócony z przyjacielem. Choć teraz zastanawiam się czy mogę go w ogóle tak nazwać. Już nie wiedziałem co jest po między nami i jaki stosunek powinienem mieć do jego osoby. Z jednej strony czułem się przykuty do ściany- nie mogłem wyjechać bez wyjaśnień, a z drugiej w powrocie do Polski widziałem jedyną drogę ucieczki przed tym całym bałaganem.
Musiałem się przyznać, że moim największym wrogiem stał się lęk. Lęk przed kolejną ważną rozmową, do której i tak, prędzej czy później by doszło. Wiedziałem, że im bliżej podróży do domu tym szybciej nadejdzie wymiana zdań. Tak bardzo niechcianych przeze mnie.
Chyba, że sytuacja zmieni się na tyle, że żaden z nas nie piśnie ani słowa. Jednak to rozwiązanie prowadziło tylko do jednego... do zerwania kontaktu. Tak jest zawsze. Powoli, nieświadomie będziemy o sobie zapominać, a tego bardzo nie chciałem. Mimo tego, że człowiek stara się wszystko uporządkować, to i tak główną rolę zajmują emocje i ludzkie doznania. Nie ważne co by się między nami wydarzyło, chciałbym by Karol zawsze był osobą stawianą na pierwszym miejscu.Każda minuta dłużyła się niemiłosiernie. Mimo tego, że miałem dużo czasu do własnej dyspozycji, nie potrafiłem go sobie zagospodarować. Chodziłem po pokojach, przyglądałem się meblom, ozdobą i różnym wykończeniom. Wyglądałem trochę jak prywatny detektyw, który szuka czegoś co mogło umknąć policjantom podczas śledztwa. Jedynym pokojem, do którego nie odważyłem się wejść była sypialnia na piętrze. Czułem, że to zły pomysł i nie powinienem myszkować w cudzych rzeczach. Powstrzymywałem się od wtargnięcia na ten niebezpieczny teren, jednak przychodziło mi to z trudem. W szczególności, cały czas przypominało mi się ostatnie zachowanie Moniki, przez to coś mnie pchnęło i już po godzinie namysłu, krążyłem w przestronnym, jasnym pomieszczeniu należącym do dziewczyny i jej " chłopaka".
Źle się czułem z myślą, że grzebię w ich pokoju, lecz ciekawość wzięła górę.
Zajrzałem do komody i do szafy, pootwierałem szuflady biurka, prześledziłem wzrokiem zawartość toaletki, lecz nic ciekawego nie znalazłem. Zerknąłem nawet pod łóżko, stało tam kilka kartonów. Postanowiłem wysunąć jeden z nich i od razu pozbawiłem go pokrywki. Było to stare, papierowe pudełko po butach w kolorze beżu. W środku znajdowały się sterty zdjęć. Prawdopodobnie była to własność Moniki. Obejrzałem dokładniej kilka z nich i doszedłem do wniosku, że pewnie są to prace jeszcze ze studiów dziewczyny.
Poukładałem fotografie, zamknąłem kartonik i wsunąłem go z powrotem pod łóżko. Sięgnąłem po następny. Zawartość nie była interesująca. Moim oczom ukazały się pamiątki rodzinne i te z wycieczek po świecie.
Zrobiłem to samo co z poprzednim kartonem i chciałem już odpuścić, gdy nagle dojrzałem pod meblem coś ciekawego. Położyłem się na podłodze, delikatnie wyciągając rękę w stronę średniej wielkości pakunku. Aby go dosięgnąć musiałem prawie cały wsunąć się pod łóżko. Gdy poczułem, że dotykam sztywnego materiału, pewniej chwyciłem za pasek i jednym ruchem pociągnąłem przedmiot.
Samo pudełko było bardzo lekkie, lecz różniło się od reszty tym, że zamknięte było fioletową wstążką. Zacząłem jak najdelikatniej pozbyć się materiału i już sekundy później ujrzałem zawartość kartonu. Na pierwszy rzut oka- nic wielkiego. Sterta poskładanych papierów. Niektóre były pożółkłe, inne lekko pozdzierane, a jeszcze inne, te całkiem na górze wyglądały na nowe, prawie nie tknięte.
Wahałem się przez moment. Przez myśl przemknęło mi, że to może jakieś rachunki albo dokumenty zakładu Moniki. Jednak nie pasowało mi to do końca ze względu na to w czym były przechowywane.
Chwyciłem pierwszą z brzegu kartkę i rozwinąłem ją powoli. Zamarłem gwałtownie. To był list. List zaadresowany do Moniki z dość teraźniejszą datą."02.04. Kraków"
Data wskazywała na to, że wiadomość została napisana dwa dni przed moim przyjazdem do Hiszpanii. Nagle nawiedził mnie jakiś niepokój, a może nawet strach.
Zacząłem czytać. Powoli, dokładnie tak, aby niczego nie pominąć i aby wszystko zrozumieć.
Momentalnie mój wzrok utknął na zdaniu:" Tęsknię za tobą, bez ciebie to nie to samo co kiedyś. Brakuje mi twojego śmiechu i przepysznych deserów. Smutno mi bez ciebie Mika."
Mika? Czy to skrót od Monika. Prawdopodobnie.
Cały tekst został podpisany przez jakiegoś Michała. Ewidentnie tak jak dziewczyna pochodzi z Polski i ma z nią bardzo dobre stosunki.
Przez chwilę trwałem w bezdechu. Wstrzymywałem oddech tak długo, aż zabrakło mi powietrza.
Sięgnąłem po drugą kartkę. List miał ponad miesiąc.
Studiowałem każde słowo, co chwila zamierałem, wstrzymywałem oddech, łapałem nadmierną ilość powietrza i znów zamierałem. Tekst był przepełniony słodkością, czasem przeplataną czymś w rodzaju sarkastycznej wredoty." Kochana mam nadzieję, że przyjedziesz na Wielkanoc, chciałbym cię w końcu zobaczyć."
" Nie bądź taką mazgają! Zawsze była z ciebie klucha. Wszystko będzie dobrze, ale na twoim miejscu..."
Nic z tego nie rozumiałem. Czy Monika coś przed nami ukrywała, a w szczególności przed Karolem? Poczułem się jeszcze gorzej. Brzuch zacisnął się w wielki supeł, a w głowie szalało tornado. Szybko wpakowałem wszystko do pudełka, zawiązałem wstążkę i wsunąłem karton pod łóżko. Wypadłem z pokoju jak poparzony. Już żałowałem tego co zrobiłem, bo wiedziałem że będą mnie nękać wyrzuty sumienia. Jak ja mam teraz spojrzeć w oczy tej dziewczynie? Jak mam spojrzeć na Karola? Czy mam coś z tym zrobić? Porozmawiać z przyjacielem, uświadomić go? Choć po tym co ostatnio mi powiedział chyba nie obchodzi go jego " dziewczyna". Wszystko stało się nagle takie pogmatwane. W jednym momencie dojrzałem, że ta cała piękna otoczka wokół tej dwójki nie jest tak wspaniała, jak wydawało mi się na początku. Gdy przyjechałem tu pierwszego dnia, czułem, że nie jestem tu na miejscu, że tu nie pasuje. Jednak ich świat wcale nie był taki idealny. Karol mierzył się z jakimś załamaniem, którego do końca nie rozumiałem, a Monika... Czy te listy były wyjaśnieniem jej zachowania? Na pierwszy rzut oka była cudowna, miła i sympatyczna, ale tak na prawdę na swych barkach nosiła ciężkie brzemię. Tajemnicę, którą musiałem poznać. Po to by uchronić przed nią mojego przyjaciela.

CZYTASZ
"Za dużo tego wszystkiego'' DxD
FanfictionJest to moja pierwsza książka amatorska. Nie jestem z niej do końca zadowolona, ale zostawiam ją z sentymentu. ~ 2020 "Zachowanie Karola od jakiegoś czasu budzi podejrzenia. Jego nagła decyzja o opuszczeniu kraju rodzi w Hubercie mieszane uczucia. O...