12 |empatia

1.2K 81 23
                                    

LISA

-Tym razem biorę lewą stronę! - krzyczy Jennie, rozwalając się na materacu, jak wielki wieloryb.

To drugi raz, kiedy będziemy musiały się tolerować, przez całą noc. Dla mojego zdumienia, nasza pierwsza noc razem, nie była taka zła. Spodziewałam się czegoś katastrofalnego, jak zażarta walka na poduszki, czy niekończąca się kłótnia.

Ale nie. Nic się nie stało.

Być może, byłyśmy zbyt zmęczone, żeby się pokłócić.

-Proszę...- kontynuuje znudzonym głosem, kiedy zauważa moją ciszę.

Zawsze śpię po lewej stronie łóżka, i nie zamierza się to zmienić, przez jej humorki. Ale wygląda na zdeterminowaną, aby mnie wkurzyć.

-Nie. - mówię, szorstko wdrapując się na łóżko.

Podnosi się do pozycji siedzącej i patrzy na mnie.

-Powiedziałam proszę, suko. - przewraca oczami.

-Powiedziałam nie, dziwko.

-Wiesz co? Nie obchodzi mnie twoje zdanie. - drwi.

-Nie obchodzi mnie to, że cię to nie obchodzi.

-Nie obchodzi mnie to, że nie obchodzi cię to, że mnie to nie obchodzi.

-Nie obchodzi mnie to, że nie obchodzi cię to, że nie obchodzi mnie to, że cię to nie obchodzi.

-Nie obchodzi mnie, że nie obchodzi cię, że nie obchodzi mnie, że nie ochodzi cię, że mnie to nie obchodzi.

-ZAMKNIJCIE MORDY!!! - słyszę głos Jisoo i Chaeyoung w chórze.

-O-oł. Zirytowałyśmy je. - dodaje Jennie.

-To twoja wina.

-Nie.

-Tak.

-Nie.

-Tak.

-Nie.

Następuje cisza. Nasze oczy nadal są umiejscowione w drugiej z jak najmroźniejszym spojrzeniem. Wzdycham i patrzę na szarą ścianę jej pokoju. Nasza dziecinna kłótnia zaczyna mnie wkurzać. Jak zawsze.

-Nie mogę spać po prawej stronie, bo mój pies tam spał. - mówię spokojnym głosem.

Będąc moją sąsiadką od podstawówki - niestety - jest świadoma egzystencji mojego psa, Leo. Lubił przechodzić przez ochronny płot, aby jeść pomidory z jej ogródka i bawić się z jej pomeraninem, Kumą. Jak dla mnie, wygląda na to, że kochała Leo. Regularnie przychodził, aby ją zobaczyć, nawet bardziej niż mnie. Był energicznym psem i jego zabawna strona kosztowała go życie.

Leo umarł, uderzony samochodem. Miałam dziesięć lat, kiedy to się stało, a on miał tylko sześć miesięcy. Mimo że, był z nami przez krótki czas, jego śmierć bardzo mnie przejęła i pozostawiła kilka blizn.

Byłam zdruzgotana i ztraumatyzowana.

Nadal jestem.

-Nie robię tego dla ciebie, robię to, bo bardzo lubiłam Leo. - warczy.

Błyskawicznie, jej ciało leży po prawej stronie łóżka. Zatrzymuję się, w siedzącej pozycji z zmieszaną twarzą. Niewiem co zrobić. Powinnam spać? Ale... nie jestem zmęczona. Wędruję wzrokiem na jej pokój i wtedy coś przykuwa moją uwagę. Dwa wazony pełne róż umiejscowione na szafce nocnej.

Uśmiech pojawia się na moich ustach, kiedy mój wzrok pada na róże odstającą od reszty; moją białą różę. Osob, która dała mi tę różę ma specjalne miejsce w moim sercu i bardzo chciałabym się dowiedzieć kto to.

-Jisoo i ja się umawiamy, więc jeśli myślisz, że masz jakąś szansę, t─ - mówi od rzeczy Jennie.

Odpowiadam z sztucznym uśmiechem na twarzy.

-Wiem. Gratulacje.

Marszczy brwi i odwraca się do mnie, przed zeskanowaniem mnie, czy naprawdę jestem szczera czy nie. Prawdę mówiąc,  serce mocno mi  bije, a w moim brzuchu czuję wielki ból.

Nie wie, że umieram wewnętrznie przez mówienie tego.

-Nie jesteś z tego powodu smutna?

-Kochałam Jisoo, ale myślę, że moje uczucia do niej, nie były wystarczające. - skłamałam. - Jest cała twoja.

Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale musiałam się poddać. Jennie jest moją rywalką i wysoko poziomową konkurentką. Nie miałam z nią szans. Nawet jeśli część mnie nie chce tego przyznać, ta dziewczyna na serio nie jest ani trochę brzydka. Odwraca się i po kilku sekundach, mówię.

-Jennie? - wołam ją.

Słyszę cichy jęk, zanim się do mnie odwraca, tak że jej łokieć jest z drugiej strony metaraca, wzrok na mnie. Przygryzam usta, myśląc o tym, co właśnie zrobiłam. To rzadkie, że nazywam ją jej pierwszym imieniem, a nie głupim przezwiskiem.

-Czego chcesz, Przegrywie?

-Masz jakiś pomysł, kto mógł dać mi tą białą różę?

Widzę jak przez kilka sekund, się zawahała. Ona coś wie?

-Myślę, że to Taeyong...

Przez jej odpowiedź prawie jestem w mojej właśnej ślinie. Taeyong? Ten Taeyong Lee, kapitan drużyny piłkarskiej uniwersytetu i jej najlepszy przyjaciel od zawsze? Nie spodziewałam się tego. Taeyong i ja, znamy się tak długo jak znam Jennie. Byliśmy w tym samym liceum, i prawdopodobnie przedszkolu. Jest typem tajemniczego gościa, który dużo nie mówi, ale jest popularny wśród dziewczyn.

Rozmawialiśmy kilka razy, ale przez moją nienawiść do Jennie, nie próbowałam być z nim przyjaciółmi. Ale Wciąż, jest miłych chłopakiem, jest towarzyski i rzadkością jest zobaczyć go samego. To wszystko co mogę powiedzieć o Taeyong'u.

-Jesteś pewna? - pytam.

-Jak tak o tym myślę... Kochał cię sporo czasu, ale nigdy mi konkretnie nie powiedział.

Zabieram z niej swój wzrok na białą róże i bez zdawania sobie sprawy;

uśmiecham się.

HER ➛ jenlisa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz