22 | NAPIĘCIE

1K 68 7
                                    

JENNIE

<< Nie przyzwyczjaj się, Manoban. Bo się we mnie zakochasz. >>

Mimo wszytskich niezliczonych razy, kiedy próbowałam zapomnieć, nadal nie mogę wyrzucić z swojej głowy tych słów. Co do diabła ja powiedziałam? Jestem taka głupia. Jeśli miałabym możliwość zapomnienia o czymkolwiek, ta chwila nie żyłaby w moim umyśle za długo. Niestosownym było to mówić, powtarzam, do mojej przeciwniczki.

Było to także słabe, ale najbardziej nieodpowiednie. Co mnie najbardziej zdziwiło, to jej rekacja. Odpowiedziała ciszą, przypadkowy kotek w jej rękach oraz jej spojrzenie było umiejscowione na szarym futerku kota. Pomiędzy nami było takie napięcie, że w powietrzu można było poczuć elektryczność.

Dzwoniłam do Jisoo i Chaeyoung dwadzieścia razy, dopóko chrzecijańska dziewoja nie zdecydowała się odebrać telefonu. Co dziwne, nie martwił ich fakt, że nas nie było. Obie myślały, że jesteśmy w domach przyjaciół.

Mogłabym  mieć wypadek samochodowy, albo ktoś mógłby mnie zabić- one pewnie zgłosiłyby moją nieobecność policji, jakieś trzy tygodnie później.

Jestem zawiedziona ale nie zaskoczona.

Z jej małym czerwonym samochodzikiem i liną, aby pociągnąć mój, Jisoo przybyła nam na pomoc. Wycieczkę umilał rock 'n roll, puszczony przez moją ex dziewczynę i nic więcej. Zgaduję, że zauważyła, iż Lisa i ja nie byłyśmy w nastroju na pogaduszki.

Kiedy dotarłyśmy do dormitorium, czochram włosy mojej przyjaciółki z dzieciństwa, która cicho siedzi na kanapie. Warczy z niezadowoleniem, ale kontynuuje oglądanie telewizji. Jisoo dołącza do niej w salonie i śpieszy do chwycienia jej popcornu.

Powstrzymuję się od komentarzy i wchodzę do mojego pokoju. W mgnieniu oka, moje ciało leży na ciepłym łóżku, a z moich ust wydostaje się westchnięcie. Ten dzień był wykańczający i niestety nie skończy się za szybko.

Dzisiaj są urodziny Taeyonga i jako jego świetna przyjaciółka, powinnam iść na imprezę. Pewnie będzie to wielka alkocholowa impreza, a ja nie pogardzę malutkim piwkiem. Od śmierci mojej babci, nie wypiłam ani jednej kropli alkocholu i zaczynam czuć się spragniona.

Mój telefon wibruje, a ja czytam wiadomość od Jimina:

<< Nie mogę się doczekać, aż zobaczymy się na imorezie ;) >>

Często wysyła mi takie wiadomości. Totalnie  na mnie to nie działa, nie reaguję na jego flirt i chyba powinnam martwić się o moje współczucie. Czy to normalne że mnie nie obchodzi?

Nagle, moją uwagę przykuwa dźwięk kroków.

-Muszę się przebrać. Możesz wyjść na dwie minutki?

Przeczesuję palcami moje ciemno brązowe włosy i wstaje z łóżka, aby zobaczyć przybysza. Nasze oczy się spotykają. Lisa przygryza usta i odwraca wzrok w stronę ściany. Nigdy nie przychodzi, gdy mam dobry humor.

-To mój pokój. Wyjdę, kiedy będę chciała. - Protestuję.

Jej brwi marszczą się, a ona otwiera usta, aby coś powiedzieć, zanim postanawia powstrzymać się od komentarza. Zachowuje się ostatnio dziwnie. Zwykle, znajduje kolec lub coś takiego, co mogłoby wkurzyć mnie jeszcze bardziej. Ale, wygląda na to, że teraz nie ma żadnej inspiracji.

Czy to przez nasz pocałunek?

Przez równo sekundę, czuję jej miękkie usta ocieplające moje, a moje ciało obejmuje gorąca sensacja. Echo bicia mojego serca jest orkiestrą w moich uszach. Zaciskam szczękę i wstaję z łóżka.

Muszę się stąd wydostać.

Potrzebuję Jimina, aby usunął z mojego ciaa tą sensację, która pojawia się za każdym razem, gdy myślę o jej ustach. Nienawidzę jej tak bardzo, ale z drugiej strony, tak bardzo chcę ją pocałować. Zaczynam tracić zdrowy rozsądek- o Boże, nie.

-Przebiorę się w łazience.

Stoimy twarzą w twarz, jeden krok więcej i się uderzymy. Nadal patrzy ns mnie z swoimi sarnimi oczami i omija mnie, aby dojść do walizki. Przez instynkt, łapię ją za nadgarstek.

-Lisa, czekaj.

Odwraca się, a ja z trudem przełykam ślinę.

-Czego chcesz? Nie, czekaj, wiem. Jestem tak brzydka, że powinnam nosić na twarzy torbę, żeby ludzie nie czuli bólu, przez patrzenie na mnie. - Próbuje zgadnąć, co chciałam powiedzieć.

Z jej głosu można wyczytać gorycz i czuję się trochę winna, gdy słyszę jej pytania. Jej zimne spojrzenie staję się dla mnie coraz nienawistne i pogardliwe. Jest na mnie zła, przez nasz ostatni pocałunek. To oczywiste. Przygryzam usta i gryzę środek policzka. Przez alkohol robię głupie rzeczy i dokładnie zdaję sobie z tego sprawę, ale wtedy, chciałam tylko skrócić swój ból.

Jeśli babcia by mnie zobaczyła, nagadałby mi i nie spojrzałambym w lustro nigdy więcej. Nie byłaby ze mnie dumna, a ja nie chcę jej zawieść. Czyszczę gardło:

-Chciałam powiedzieć... możesz się tu przebrać, zostawiam cię samą.

Nie spodziewała się, że to powiem. Na jej porcelanowej twarzy mogę  zobaczyć zdezorientowanie i zaskoczenie. Zbyt onieśmielona, opuszczam mój pokój i uderzam w Chaeyoung na korytarzu.

Natychmiastowo unikam jej wzroku, ale już za późno, widziała wszystko.

-O mój Boże! Wszystko okej? - Pyta mnie.

-To alergia. - Mówię.

-Okej... - Odpowiada i obiera drogę.

Wycieram łzy i podarowywuję jej puste spojrzenie, przed odejściem. Zimno jest najlepszą bronią, aby ukryć prawdziwe uczucia. Wszystkim odpychałam, będąc wredną. I, jak na razie, nikt nie został. Wszyscy odeszli, bo stwierdzili, że muszę pobyć sama.

Potwory to doskonałe przykłady dusz nikczemnych i bez serca.

Lisa widzi mnie jako potwora. A ja, głęboko więrzę, że ma rację.

HER ➛ jenlisa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz