35 | Kocham kogoś innego

924 60 25
                                    

[tł. 1/2 maratonu]

JENNIE

Czułam się okropnie przez to, że ją uderzyłam, ale po tym ona uderzyła mnie i NIE było to lekkie uderzenie. Przysięgam, że użyła do tego całej swojej siły! Oczywiście upadłam na ziemię, a ktoś zawołał dyrektora.

To mniej więcej tłumaczy, czemu siedzę na niewygodnym krześle, patrząc na starego mężczyznę jakby zabił mojego wyimaginowanego kota.

-To nie dopuszczalne! - Warczy dyrektor.

Przewracam oczami i zakładam ramię na ramię. Widać, że przesadnie reaguje. Ja mam tylko delikatnego siniaka pod ustami, a Lisa wygląda jakby nigdy nie uczestniczyła w bójce. Wszystko z nami w porządku, a on gada jakieś głupstwa. Siedząca koło mnie Lisa przygryza usta i daje mi sójkę w bok, gdy spoglądam na nią, aby upewnić się czy wszystko w porządku.

-Przepraszam pana.

-Nie jestem zaskoczony widokiem Kim, ale jestem zawiedziony twoim widokiem, Manoban. Co się z tobą stało? Rozumiem, że źle zachowanie Kim może być denerwujące, ale nie spodziewałem się bójki przed uczniami. - Wzdycha, patrząc na Lisę.

-Pierwsza zaczęłam, przepraszam. Nie będę się skarżyć, jeśli mnie wyrzucicie. - Patrzy w dół, a ja marszczę brwi na jej słowa.

Z tego co wiem, to ja zaczęłam. To ja chciałam z nią porozmawiać i to ja ją pierwsza uderzyłam. Czemu ona mnie kryje? Nie rozumiem tego. Po tym co się stało powinna nienawidzić mnie z całego serca.

-Jesteś zawieszona na tydzień.

Rozszerzam oczy, gdy ona zgadza się z jego decyzją i wychodzi z pokoju. Kiedy zamyka drzwi, ja wstaję z krzesła i patrzę na mężczyznę.

-Czemu ją zawiesiłeś?

-Bo przyznała się do winy.

-Ale ja--... - Mówię, ale nie mam tyle odwagi, aby powiedzieć mu że to ja zaczęłam bójkę.

-To ostatnie ostrzeżenie, Kim. Gdyby Manoban nie powiedziała, że to jej wina to bym cię wyrzucił. Mam przez ciebie za dużo problemów.

Kiwam głową i opuszczam jego gabinet. Jimin nie szczędził czasu i podszedł do mnie z jasnym policzkowym uśmiechem. Nadal jestem na niego zła, za całowanie mnie przy ludziach. Nie widzieliśmy się odkąd zbliżyliśmy się z Lisą. Ten idiota myśli, że jesteśmy razem, mimo że powiedziałam mu, iż nic pomiędzy nami nie ma.

-Co do cholery, Jimin!

Drży i podchodzi kilka kroków bliżej mnie.

-Okej, wiem że jesteś zła, ale byłem poważny, kiedy mówiłem ci ze powinniśmy być parą. Bardzo się za tobą stęskniłem i nie mogłem wytrzymać, Jennie... Lubię cię. - Mówi, patrząc prosto w moje oczy. - Jestem zmęczony ukrywaniem tego. Lubię cię, nie jako przyjaciółkę.

Niewiem co powiedzieć, żeby go nie zranić. Jimin jest świetnym gościem i moi rodzice go kochają. - Jimin...ja...em...niewiem.

-Daj mi szansę, proszę. Jesteś jedyną, którą pragnę. - Łapie mój prawy policzek i się uśmiecha.

Nie mogę z nim być. Patrzy na mnie, czekając na odpowiedź, co sprawia że czuję się nieswojo, nerwowa i winna naraz. A wtedy, mój umysł nawiedza anielska twarz z dużymi brązowymi oczami przez co nie mogę myśleć racjonalnie.

HER ➛ jenlisa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz