32 | Na czas

986 64 16
                                    

LISA

Chaeyoung i ja nie jesteśmy już zdolne do prowadzenia. Ona wypiła za dużo przez głupie pytanie czy wyzwanie Taehyunga, a ja jestem podpita moimi trzema szklankami Tequili. Nie jestem zmęczona, mimo że północ wybiła już jakiś czas temu. Taeyong zaprosił mnie do tańca, ale nie chciałam opuszczać Chaeyoung, więc odrzuciłam jego ofertę. Zrozumiał i odszedł.

-Ile mam palców? - Pyta moja współlokatorkę.

-Myśle, że od osiemdziesięciu do dziesięciu. - Odpowiadam.

-Jesteś bardzo mądra. - Mówi bez krzty ironii w głosie.

Uśmiecham się, a moje spojrzenie ląduje ma parze, która chyba się kłóci- gdzieś daleko. Chłopak mocno trzyma nadgarstek dziewczyny, a ona popycha jego tors. Wziął krok do tyłu, a ja lekko otworzyłam buzię, trochę zaskoczona widokiem Marcusa. Nie zaskakuje mnie tak bardzo jej zachowanie. Nigdy go nie lubiłam. Jest według mnie zbyt flirciarski i mało interesujący.

Dziewczyna wspina się po schodach, ale Marcus łapie jej rękę - znowu - aby zatrzymała się w drodze. Odwraca się do niego, a ja rozszerzam oczy widzącą Jennie. Chłodno na niego spogląda. Wygląda na to, że nie jest zadowolona z jego gestu. Marcus puszcza jej nadgarstek, a ona przebiega ręką po włosach.

Nawet z daleka, każdy może powiedzieć że się w czymś nie zgadzają. Marcus opuszcza ramiona w akcie poddania się, a Jennie odwraca się, przed wspięciem się po schodach. Wchodzi do swojego pokoju i zamyka drzwi, kiedy tylko się w nim znajduje. Pewnie idzie spać.

-Na co patrzysz? - Pyta Chaeyoung.

Gdy miałam jej odpowiedzieć, zauważyłam że Marcus wchodzi do pokoju Jennie z podejrzaną miną. Wygląda na to, że coś planuje i nie wydaję mi się, aby było to coś dobrego. Stawiam mój kubeczek na stole i omijam Chaeyoung.

-Zaraz wracam. - Mówię do niej.

Uderzyłam w wiele ludzi, zanim doszłam do schodów. Mój oddech już jest nierówny, ale nie zatrzymuje mnie to przed resztą wyprawy. Mam naprawdę złe przeczucie. Marcus nie jest osobą, której można zaufać i bardzo podoba mu się Jennie. Kiedy docieram do drzwi jej pokoju, słyszę krzyk i to wystarcza mi do wejścia tam bez pozwolenia.

Wciągam powietrze, kiedy widzę Marcusa nad Jennie- z ręką na jej ustach. Moje serce się zaciska, a ja marszczę brwi. Ręce i nogi Jennie na jego torsie udowadniają, że nie podoba się jej ten kontakt fizyczny.

-Zejdź z niej albo zadzwonię na policję! - Mówię agresywnym tonem.

Rzuca mi zimne spojrzenie i chrząka. Wstaje z łóżka i uderza w moje ramię, mijając mnie. Wychodząc trzaska drzwiamo, a ja biegnę sprawdzić stan Jennie.

Siedzi z podkulonymi nogami i brodą na kolanach.

-Jak się czujesz?

-Tak się bałam... - Szepcze mi.

Jestem zaskoczona widokiem łzy na jej policzku. Głaszczę jej dłoń kciukiem, aby dać jej trochę oparcia.

-Jestem tu. Już cię nie skrzywdzi.

Siadam na brzegu łóżka, tuż naprzeciwko niej.

-Dziękuję.

Uśmiechamy się do siebie i to ja odwracam wzrok jako pierwsza. Przygryzam usta i chrząkam.

-Powinnam iść. - Mówię z myślą, że Chaeyoung pewnie na mnie czeka.

Wstaję z jej łóżka, ale ona obejmuje mój nadgarstek swoimi deliaktnymi filigranowymi palcami.

-Proszę, nie idź.

Jest na pograniczu wybuchnięcia płaczem, a ja nie chcę zostawiać jej w takim stanie.

-Okej. Nie pójdę.

Wydaje z siebie westchnięcie ulgi i kładzie się na łóżko. Ten widok nie jest mi obcy, bo jestem przyzwyczajona do spania z nią.

-Na co czekasz? - Pyta mnie.

-Po prostu myślę o tym, że jesteśmy razem w łóżku bez przymusu dwóch idiotek.

Chichocze, a ja wślizguję się pod miękką pościel. Mogę poczuć ciepło jej ciała i nie jest nieprzyjemne.

-Dobranoc.

-Dobranoc.

HER ➛ jenlisa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz