57. SENS

239 19 12
                                    

Pov. KACPER

Jak by nie patrzeć to odkąd ze mną jest to coś złego się dzieje. Naprawdę pani Bożena ma racje. Ranię ją.

Poczułem, że mój mały slodziak się budzi i od razu się uśmiechnąłem

-Dzień dobry księżniczko-przywitałem się, dałem jej buziaka i wróciłem do przemyśleń

***

-Heeej, Kacper mówię coś do ciebie-uśmiechnęła się

-Emm co?-chyba za bardzo się zamyśliłem

Julka się tylko zaśmiała i zapytała

-A o czym ty tak myślisz, co?-spojrzała na mnie

-O niczym, tak o-no co jej niby miałem powiedzieć? Że myślę o tym...no właśnie o czym? Głupi jestem, czemu ja zacząłem myśleć, czy to...czy my mamy jeszcze jakiś sens?

Oczywiście, że tak. Mamy, chyba...

Nie no, ogarnij się!

-Zrobię śniadanie-powiedziałem przerywając ciszę i moje myśli

***

-...no tak jakoś wyszło...-no co ja mam powiedzieć? Nie umiem jej odmówić, cały czas prosiła żebym jej powiedział co się stało, że w końcu to zrobiłem

-Co?-spytała po chwili ciszy-tak jakoś wyszło-powtórzyła moje słowa-nie no super! Czemu? Powiedz mi czemu?

Nie wiedzialem co odpowiedzieć, sam nie wiem dokładnie czemu zacząłem sie nad tym zastanawiać

-Julcia, przepraszam, no mówię, że sam nie wiem-podszedłem do dziewczyny, a ona się odsunęła

-To jak się dowiesz, to z chęcią wysłucham-i wyszła

Super! No po prostu zajebiście!

Mieliśmy się nie kłócić, ale przy tym nie okłamywać, no ładnie nam to wychodzi...

Pov. JULKA

Dlaczego? Co mu nie pasuje? Co źle robię? Mieliśmy się nie kłócić, no kurde super wychodzi. A już było tak dobrze.

Nie wiedzialam co mam ze sobą zrobić. Szłam przed siebie i wpadł mi do głowy pewien pomysł.

Oskar

Tak, zadzwonię do niego, może mi poprawi humor i doradzi.

Już po kilku sygnałach usłyszałam głos bruneta

-Ooooo no kto to dzwoni?-mimowolnie uśmiechnęłam się do słuchawki

I tak spędziłam kolejną godzinę...

-...czasami mam po prostu ochotę zakończyć to wszystko, mam już tego dosyć...-dokończyłam

-Ehhh, trudna sprawa...myślę, że przede wszystkim powinniście spokojnie porozmawiać, a dalej się zobaczy co życie przyniesie

-Może masz rację, nie wiem, w każdym bądź razie opowiadaj co u ciebie, bo długo nie rozmawialiśmy

-No wiesz....

Nawet nie zauważyłam, kiedy wybiła 12. No trochę się zagadaliśmy.

Skończyłam rozmowę i powoli poszłam w kierunku budki z lodami, bo byłam blisko parku.

Po lodach od razu udałam się w kierunku mojej ulubionej restauracji, do której dosyć często chodziłam. Zamówiłam to danie co zawsze. Czekając na jedzenie myślałam o tym wszystkim, o tym co powiedział mi Kacper i Oskar.

***

Szłam w kierunku domu x, kiedy dostałam telefon od taty

-Cześć córcia-przywitał się ze mną

-No hej-odpowiedziałam

-Zaraz tam u was będę-oznajmił

-To super, może w końcu ogarniesz mamę, bo przez nią znowu się kłócimy z Kacprem-palnęłam prosto z mostu

-Wiedziałem, że tak będzie, a miała ci tylko przekazać informację i spędzić z wami czas-odparł

Nie no super jej idzie

-A kiedy będziesz?-zmieniłam temat

-Właściwie to już-zaśmiał się lekko, a ja zauważyłam jego auta wjeżdżające na posesje, na której już czekałam

Poszłam się z nim przywitać

-Tęskniłam-powiedziałam przytulając się do niego

-Ja też słonko, dobra chodź do środka, porozmawiamy

***

-Czemu ja?-spytała matka

-Bo miałaś to zrobić wcześniej, a ja tylko miałem was z tąd zabrać-odpowiedział

-O czym wy mówicie?-zapytałam ich

-Usiądź-powiedział ojciec wskazując na krzesło, sam również razem z matką usiedli obok

-A więc, dowiem się?























POLSANDOS AGENTOS! XDDD

























OHAYO!👊

Sorki, że w takim momencie, ale niezapominajcie, że jutro o 20 kolejny rozdział. Jadymy z tym maratonem!

DO JUTRA!
BAYO!❤

Dziękuję, że byłeś...|JxK| *zakończona*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz