44. WYCIECZKA

387 17 25
                                    

Pov. JULKA
-A więc mam 4 bilety, na dwa tygodnie, tylko musimy ustalić gdzie, myślałem o Malediwach...
-Tak-powiedziała Lexy-Na Malediwy
-No super, mogą być-powiedziałam
-Czemu nie-odpowiedział Marcin
-No to ustalone-powiedział Kacper

Jejku, jak super! Polecimy na Malediwy! Bardzo się cieszę!
-A kiedy mamy lot?-spytałam
-Za cztery dni-odpowiedział Kacper

Zjedliśmy do końca i wróciliśmy do domu. Nagraliśmy jeszcze jakieś filmy i poszłam do pokoju Kacpra
-No cześć księżniczko-przywitał się leżąc na łóżku
-Cześć mój księciu-położyłam się obok niego
-I jak, podoba ci się niespodzianka?
-Jest niesamowita! Nie mogę uwierzyć, że za kilka dni tam będziemy.-odpowiedziałam i przytuliłam go-obejrzymy coś?
-No jasne-odpowiedział Kacper i po dłuższej chwili leżeliśmy na łóżku oglądając film
Usunęłam wtulona w Kacpra.

Wstałam koło 10:00. Kacpra obok nie było. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że robi tosty. Podeszłam do niego od tyłu i go przytuliłam
-No kto to wstał?-zaśmiał się, okręcił się i mnie pocałował

Uśmiechnęłam się. Chłopak podsunął mi talerz ze śniadaniem.
-Kacpeeer
-Jaaaa
-Pojedziemy na tą polankę, no wiesz którą?
-Jeśli chcesz
-Tak, proszę-spojrzałam na niego maślanymi oczkami
-No dobrze, pojedziemy, ale najpierw zjedz-powiedział i poszedł na górę
Po chwili wrócił z kocem i poszedł włożyć go do bagażnika.

Jakiś czas później zeszłam na dół gotowa do wyjścia
-To jak, jedziemy?-zapytałam
-Pewnie-powiedział i zaczął się ubierać
Zrobiłam to samo i poszliśmy do auta.
W czasie drogi usnęłam i nawet nie wiedziałam kiedy dojechaliśmy
-Julka...jesteśmy-Kacper zaczął mnie budzić
-Już?-wyszłam z auta przeciągając się

Byliśmy w drodze na polankę, kiedy Kacper zaczął
-Julia?
-Tak?
-Kiedy się ujawnimy?-zdziwiło mnie to pytanie
-Emmm no tak nie za bardzo chcę się ujawniać, ale rodzicom powiem jak wrócimy z wyjazdu-odpowiedziałam-a tak w sumie to moi rodzice wiedzą, że lecimy?
-Tak, rozmawiałem z nimi i się zgodzili

Kacper rozłożył koc, usiedliśmy na nim
-Julka, ale czemu nie chcesz się ujawnić?-spojrzał na mnie, westchnęłam
-A myślałeś kiedyś jak wszyscy zareagują? Ja mam 16 ty 21 lat.
-Julcia to, ile masz lat nie ma znaczenia. Ważne jest to, że ja cię kocham, a zawsze znajdą się ludzie, którym nie będzie coś odpowiadać.
Dla mnie ważne jest to, że jesteś obok i nie obchodzi mnie zdanie innych.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go czule
-Cieszę się, że cię mam-powiedziałam i wtuliłam się w jego tors

Kocham bardzo Kacpra i to co powiedział serio mi zaimponowało. Powiedział to tak jakbym była dla niego wszystkim.

-Zimno mi, wracamy?-zapytałam po około 2 godzinach siedzenia tam
-Jasne, chodź-wstał i podał mi rękę
Chwyciłam go, wstałam, chłopak zwinął koc i schował go przy krzakach
-Nikt tu raczej nie przychodzi, więc go tu zostawie-powiedział i podszedł do mnie
Chwycił mnie za rękę i poszliśmy do samochodu.

Pov. LEXY
Obudziłam się, a gołąbków już nie było. Nie mam z kim pogodać, bo ci se pojechali, Stuu też nie ma, więc Agaty pewnie też, a Marcin? A z nim nie chcę gadać. Znaczy chciałabym, bardzo bym chciała i brakuje mi go, brakuje mi jego wygłupów i w ogóle poprostu mam ochotę go przytulić i powiedzieć, że go kocham, ale wyszło jak wyszło.

-Emmm cześć- o wilku mowa, przyszedł Marcin
-No hej, co chciałeś?-zapytałam totalnie bez emocji
-Zapytać czy...czy chcesz pojechać do maka?-zapytał patrząc w podłogę

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Niby bym chciała, ale czuję, że będzie strasznie niezręcznie.

-Nie, teraz nie-odpowiedziałam czując jak strasznie robi się niezręcznie
-Em, ok. Jakbyś chciała może później to jestem u siebie.-powiedział nadal na mnie nie patrząc i szybko wyszedł

Leżałam cały czas w łóżku i używałam telefonu, trochę spałam, myślałam, ale najczęściej o Marcinie. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Myślałam, że to może Marcin i powiedziałam
-Jak tak bardzo chcesz to możemy pojechać do tego maca tylko...-okręciłam sę i zobaczyłam Julię
-No hej, Lexy powiedz mi czemu Marcin chodzi jakiś taki smutny. Co tu się stało?-zapytała nie zważając nawet, że wcześniej zaczęłam coś mówić
-Przecież on tak cały czas, nie zauważyłaś?-zapytałam trochę ironicznie
-Nie no zauważyłam, ale teraz tak jakoś bardziej przygnębiony jest-usiadła obok-Lexy, kochasz go jeszcze?-usiadłam
-No-westchnęłam-tak-spojrzałam w dół
-To czemu nic z tym nie robisz?- jakby to było takie łatwe to bym zrobiła
-No bo no Marcin przecież nie
-No, ale się nie spytałaś-no w sumie tak
-Niby tak, ale mi to powiedział wcześniej
-Kiedy on ci powiedział, że cię nie kocha?-kurde, ona znowu ma rację
-No nigdy-oparłam głowę na rękach i westchnęłam
-No to skąd wiesz?
-No bo powiedział, że chce przyjaźni.-odpowiedziałam pewnie
-Ale czy to znaczy cię nie kocha?-ona jest jakąś wyrocznią czy co, że ją tak nagle wzięło
-Dobra, koniec. Ja i Marcin to skończony temat-wtedy do pokoju wszedł Marcin, a nasze spojrzenia się odnalazły

Pov. JULKA
W powrocie do domu z Kacprem ustaliliśmy, że tak nie może być z Lexy i Marcinem. Najpierw ja miałam pogadać z Lexy i powiedziałabym co ustaliłam. Potem Kacper zrobiłby to samo z Marcinem. No bo oni chodzą bez życia. To nie ci sami ludzie. Nie śmieją się, Lexy nie ma ochoty na maca. Lexy nie chce maca, serio to jest dziwne, więc postanowiliśmy coś z tym zrobić.

Dojechaliśmy na miejsce i od razu poszłam porozmawiać z Lexy.

(Wiecie o czym rozmawiały, więc nie będę przepisywać)

-Dobra, koniec. Ja i Marcin to skończony temat-no i wszedł Marcin, super
Ich spojrzenia się spotkały, Marcin zaczął delikatnie kiwać głową, odwrócił i zaczął wychodzić. Lexy krzyknęła
-Marcin, poczekaj-pobiegła za nim

Do pokoju wszedł Kacper.
-Co oni tak wybiegli?-zapytał patrząc w stronę otwartych drzwi
-Lexy powiedziała, że ona i Marcin to skończony temat, a ten najwyraźniej to słyszał-powiedziałam i podeszłam do Kacpra
-Kiepsko-pokręcił głową

Pov. MARCIN
Byłem u siebie w pokoju. Leżałem i myślałem. Chyba wiadomo o czym. Bardziej o kim. No tak, o Lexy. Kocham ją i sam nie wiem dlaczego powiedziałem jej wtedy o przyjaźni. Cały czas mam nadzieję, że mamy jakieś szanse.

Postanowiłem, że jeszcze raz pójdę do niej zapytać o maca. Przecież nie może cały dzień nic nie jeść, bo jest już 16:00. Podszedłem pod jej pokój. Zawachałem się, ale wszedłem i wtedy usłyszałem słowa Lexy. No nie powiem, zabolały mnie. Bardzo.

Wyszedłem z pokoju i udałem się w stronę mojego. Lexy poszła za mną.
-Marcinn, no posłuchaj mnie-chwyciła mnie za nadgarstek, okręciłem się
-Po co?-zapytałem patrząc w jej oczy-Nie mamy o czym rozmawiać.
-Owszem, mamy-powiedziała nadal trzymając mnie tylko, że chwyciła mnie za dłoń
-Nie, Lexy sama powiedziałaś, że to skończone.-nie chciałem tego mówić, chciałem ją przytulić i się pogodzić
-I ja chciałam o tym pogadać-powiedziała
-Lexy nie tłumacz mi się
-Marcin-dziewczyna ścisnęła moją rękę, w jej oczach zbierały się łzy
-Nie jesteśmy razem, więc nie musisz-spojrzała w dół, puściła moją dłoń, po jej oczach leciały łzy, nie lubię kiedy jest smutna, chciałbym ją teraz przytulić, wytrzeć jej łzy, ale nie mogę
-Okej- powiedziała spokojnie- No tak... nie...nie jesteśmy-płakała jeszcze bardziej, spojrzała mi prosto w oczy i poszła

---------------------------------------------------------
OHAYO!👊

Łapcie rozdział!😘

Kiedy chcecie następny? Może w niedzielę?

Do następnego
BAYO!❤

Dziękuję, że byłeś...|JxK| *zakończona*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz