35. NAS JUŻ NIE MA

433 14 6
                                    

Pov. KACPER
Dojechałem do szpitala. Szybko wbiegłem do środka. Nie chcieli mnie do niej wpuścić. Usiadłem przed salą. Ten czas tak długo leci. Minęła dopiero chwilka, a ja mam wrażenie jakby minęła już godzina.

Jak już serio minęła ta godzina, która swoją drogą trwała wieki, zobaczyłem Lexy, Marcina i Oskara. Już wiedziałem, że on im wszystko powiedział. To mój koniec...

Pov. LEXY
Julia długo nie wracała, podobnie jak Kacper, który poszedł ją śledzić. Dzwoniłam do niego i mówiłam mu, że to się źle skończy, ale nie chciał mnie słuchać. Martwiłam się.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast do nich podbiegłam, a w nich zobaczyłam Oskara. Co on tu robi?
-Lexy, Julia jest w szpitalu-powiedział
-Co, wtf co ty gadasz!-krzyknęłam zdenerwowana
-Co się stało?-zapytał Marcin
-Julka jest w szpitalu.-powiedziałam dalej zszokowana
-Wejdź, powiedz o co chodzi.-powiedział Marcin robiąc przejście
Oskar wszedł do środka, a Marcin zamknął drzwi.
-Jeszcze raz na spokojnie, co się stało?-zapytał Marcin
-Nie mogę wam powiedzieć...-odpowiedział Oskar
-A właśnie, że możesz.-powiedziałam już serio zdenerwowana
-Kacper mnie zabije, jak wam powiem-powiedział
-Kacper?-zdziwił się Marcin
No w sumie tak, on nie wie, że Kacper za nią pojechał
-Mów!-krzyknęłam potrząsając nim
-No dobra już spokojnie

Oskar opowiedział nam co się stało.
Zabiję go, zabiję Kacpra jak tylko go zobaczę. Natychmiast pojechaliśmy we trójkę do szpitala.

Weszliśmy do budynku. Miła pani z recepcji powiedziała nam, gdzie mamy iść. W korytarzu zobaczyłam Kacpra. On też zawiesił na nas wzrok.
Podeszliśmy do niego
-Co z nią?-spytał Marcin lekarza, który wyszedł ze sali. Serio jak on to robi, że jest taki spokojny?
-Lexy...-zaczął Kacper
-Ty się nawet nie odzywaj. Ciesz się, że jesteśmy w szpitalu, bo bym ci łeb urwała-powiedziałam, ale lekarz na przerwał
-Jeśli jest ktoś z rodziny, to może wejść.
-Ok, ja wchodzę.-powiedziałam bez zastanowienia
-A kim pani jest?-zapytał lekarz
-Siostrą-odpowiedziałam-Mogę już iść?
-Tak, jasne.-odpowiedział lekarz
Już chciałam wchodzić, kiedy zobaczyłam, że Kacper również chce wejść
-A ty gdzie?-zapytałam
-Do Julii idę, nie widać?-spytał sarkastycznie
-Ty nigdzie nie idziesz. Przysięgam ci, że ona cię nie chce widzieć.-powiedziałam i weszłam do środka

Usiadłam obok niej, jak ją zobaczyłam to łzy same zaczęły napływać mi do oczu
-Julia, nie wiem czy mnie słyszysz, ale nie możesz mi tego zrobić. Obiecuję, że on nawet tutaj nie wejdzie, nie rozumiem dlaczego to zrobił, ale teraz to nieistotne. Ważne, że musisz się obudzić. Co ja bez ciebie zrobię? Julia walcz... -powiedziałam i zaczęłam płakać

Cały czas trzymałam jej rękę. Julia obudź się, proszę. Nagle poczułam jej uścisk. Nadal się nie obudziła, ale odwzajemniła uścisk. Pobiegłam do lekarza.

-Jej stan jest stabilny. Pani Julia zaczęła reagować, niedługo powinna się wybudzić.-powiedział lekarz uspokajając mnie

Nigdzie nie idę, zostaję tak długo póki Jula się nie wybudzi. Jednak lekarz popsuł moje plany i powiedział mi, że nie mogę zostać.

Wyszłam z sali, a Julię wzięli na jakieś badania. Czekałam tam chyba z godzinę, aż wrócili z nią do sali.
-Panie doktorze, co z nią?-spytałam jak wyszedł ze sali
-Jest dobrze, obudziła się.-powiedział i poszedł
Weszłam do Julii. Spojrzała na mnie. Poczułam jak po moim policzku spływają łzy szczęścia.
-Hay Dżulia-powiedziałam siadając obok niej
-Cześć Lexy-odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się
Nagle spojrzała za szklane drzwi. Stał tam Kacper.
-Chcesz z nim pogadać?-zapytałam
-Nie, zostań ze mną.-odpowiedziała, nie dziwię się jej, ja też bym nie chciała
-Czy ja coś powiedziałam, że się stąd ruszam?-zaśmiałam się

Pov. KACPER
Julka się obudziła. Nareszcie, nie wybaczyłbym sobie jakby coś jej się stało. Stałem przed salą, nasze spojrzenia się odnalazły jednak ona po chwili to przerwała. Wiedziałem, że nie chce ze mną rozmawiać, ale ja i tak tutaj będę. Może nie przy niej, ale z nią. Chcę żeby wiedziała, że przy niej jestem i żałuję tego co się stało.

Po kilku godzinach przyjechał Marcin i wziął Lexy do domu, żeby odpoczęła. Postanowiłem, że chociaż spróbuję z nią porozmawiać. Wszedłem do sali, Julka na mnie spojrzała
-Kochanie...-zacząłem
-Kochanie? Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę co zrobiłeś, a teraz tak po prostu wchodzisz i mówisz kochanie?
-Naprawdę żałuję wszystkiego, kocham cię Julka...
-Jakbyś mnie kochał, nie zrobiłbyś tego-powiedziała ze łzami w oczach-Wyjdź!
-Ale Julka...
-Wyjdź!-powiedziała głośniej
-Co z nami teraz będzie?
-Z nami? Nas już nie ma!-zaczęła płakać
-Julka...
Okręciła się do mnie tyłem i zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-Niech pan już wyjdzie.-powiedziała spokojnie pielęgniarka i wyprowadziła mnie z sali, a potem poszła do Julki

-----------------------------------------------------------
OHAYO!(żółwik, którego nie ma :( )

No to się nacieszyliście, że są razem...

Ale spokojnie, wszystko może się zmienić😉

Ogólnie to sorry, że nie dałam rozdziału od razu jak wbiło 30, ale to dlatego, że jak już była 30 to byłam na pogrzebie i dopiero dzisiaj znowu zalogowałam się na wattpada.

Następny rozdział, chyba to już oczywiste, wstawię jak będzie 30 odsłon.

Także ten,                                                                                                                                                                            Nie dajcie się koronawirusowi XD                                                                                                                                  Do zobaczonka                                                                                                                                                                      BAYO! (no i serduszko, którego nie ma)                  




Dziękuję, że byłeś...|JxK| *zakończona*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz