∆21∆

867 43 0
                                    

Wyszłam ze szkoły jako jedna z ostatnich. Musiałam zostać po lekcjach, ponieważ pisałam zaległy sprawdzian z chemii. Nauczycielka była tak miła, że sprawdziła mi go od razu i wstawiła mi piątkę do dziennika. Zadowolona ruszyłam do domu. 

Gdy znalazłam się przed furtką, zauważyłam stojącą przy garażu elektryczną hulajnogę. Nie miałam u siebie jakiegokolwiek komputera, a co dopiero takiego sprzętu. Niepewnie weszłam do środka. Na jednym z wieszaków wisiała znajoma dla mnie torebka. Zmarszczyłam brwi. Nie spodziewałam się zastać Roseanne pod moim dachem. Sądziłam, że to jedno z ostatnich miejsc, gdzie kiedykolwiek mogłabym ją znaleźć.

Odetchnęłam, rozpuściłam włosy i na spokojnie weszłam do salonu. Rose siedziała na kanapie i piła herbatkę z moją matką. Dziewczyna uśmiechała się, mówiła o szkole, jak to Roseanne. Matka słuchała jej z tą swoją dziwną miną wyrażającą obojętność, która jednak sugerowała, że okazywała rozmówczyni zainteresowanie.

- O, cześć Rosalie. Jak tam test z chemii? - Rose odwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się szeroko. Przełknęłam ślinę, starając się nie patrzeć na zmrużone oczy matki. 

- Cześć. Świetnie, dostałam piątkę. - zanim zapytałam, dlaczego dziewczyna wepchała się na własne życzenie do jamy smoka, ugryzłam się w język i czekałam na rozwój wydarzeń. 

- Zapytałam twojej mamy, czy nie mogłabyś u mnie jutro nocować. I możesz. - powiedziała Roseanne. Powstrzymałam się od jakiejkolwiek miny, która wyraziłaby szczęście czy ulgę. Jakkolwiek chciałam wykrzywić twarz, opanowałam to i odetchnęłam spokojnie.

- Zgodziłaś się? - zwróciłam się bezpośrednio do matki. 

- Tak. Nic nie stoi na przeszkodzie. Wrócisz o trzynastej do domu. I ani minuty spóźnienia. - pogroziła mi palcem. Uśmiechnęła się, ale tylko dla stwarzania pozorów przed nieświadomą Rose. Dziewczyna przecież nie wiedziała, jak wyglądała sytuacja u mnie w domu.

- Osobiście ją odprowadzę. - Roseanne dopiła herbatę. - A, zapomniałabym. Czy Rosalie mogłaby pojechać ze mną do najbliższego marketu? Rodzice kazali mi zrobić zakupy, a dodatkowa para rąk zawsze się przyda. - matka na sekundę zmarszczyła czoło, komentarz na pewno cisnął jej się na usta, ale tylko uśmiechnęła się delikatnie. 

- Może z tobą iść. - matka wstała z fotela i poszła do pokoju modlitw. Bez słów, które i tak byłyby zbędne. Spojrzałam na Rose. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Podeszła do mnie i przytuliła mocno. Nie spodziewałam się tego, ale również ją objęłam.

- Chcesz się jeszcze jakoś ogarnąć, czy możemy iść od razu? - spytała dziewczyna, odsuwając się.

- Zaczekaj tu sekundę. - wbiegłam na górę do swojego pokoju. Rozczesałam szybko włosy, narzuciłam bluzkę odsłaniającą brzuch i włożyłam bluzę. Na wszelki wypadek, gdyby matka chciała zrobić mi kontrolę na szybko. Zabrałam plecak, wpakowałam do niego zwykłą białą koszulkę, by później móc się w nią przebrać. Matka na bank zrobi mi inspekcję, jak wrócę. Wróciłam do Roseanne, matki nie było w pobliżu.

- Chodźmy. - włożyłam trampki i wyszłyśmy. Firanki w pokoju modlitw nawet się nie poruszyły. Uznałam to za dobry znak.

- To... Chyba mnie polubiła, nie uważasz? - Rose poprawiła torebkę na ramieniu.

- Możliwe. Z moją mamą to nigdy nic nie wiadomo. - wzruszyłam ramionami. - Dzięki, że chcesz mnie wyrwać z domu. Jeszcze nigdy u nikogo nie nocowałam. 

- Poważnie? - Roseanne wytrzeszczyła oczy.

- Jakoś tak wyszło. Wcześniej nie miałam u kogo. - dziewczyna przytuliła mnie.

- W takim razie częściej będę cię zapraszać na noc. Wszystko nadrobimy. Paznokcie, maseczki, seriale miłosne... Nie mogę się doczekać! - zaśmiała się. Ja również szczerze się zaśmiałam, co mi się tak często nie zdarzało. 

𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz