Rano zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Była ósma, co oznaczało, że do powrotu matki z zakupów zostało trochę czasu. Dopiłam kawę, zmyłam naczynia i wróciłam na górę, aby się naszykować.
Sporo myślałam od kolacji z Roseanne i jej rodzicami. Oni żyli jak normalni ludzie. Kochali się, nie zwracając uwagi na opinię innych. Roseanne zaakceptowała swoje uczucia. Pora była na mnie.
Założyłam koronkową czerwoną bieliznę, czarny top na cienkich ramiączkach oraz krótkie spodnie. Związałam włosy w kitkę i zrobiłam makijaż - podkład, kreski, lekko brwi, czerwone usta. Patrząc w lustro, widziałam siebie, a nie wyobrażenie mojej matki o mnie. Odwróciłam głowę, by spojrzeć na mój tatuaż. Jego widok dodał mi odwagi i kiedy matka wróciła do domu, z uniesioną brodą zeszłam na dół.
- Dzień dobry matko. - podniosła głowę i wytrzeszczyła oczy na mój widok.
- Coś ty założyła? Jak ty wyglądasz?! - krzyknęła.
- Chciałam ci tylko coś oznajmić. Teraz patrzysz na swoją córkę. Nie jestem dzieckiem, które byłoby ci posłuszne do końca życia i które po twojej śmierci miałoby się kierować twoimi zasadami. - powiedziałam.
- Grabisz sobie moja panno. - pogroziła mi palcem.
- Ja? Czym konkretnie? Tym, że nie wierzę w te bzdury o wszechmogącym Bogu? Tatuażem? Byciem sobą? Czy może chodzi o to, że jestem lesbijką? - wreszcie wypowiedziałam te słowa. Matka stanęła wyprostowana i wpatrywała się we mnie niewidzącym wzrokiem.
- Co ty powiedziałaś? - jej ton nie wróżył nic dobrego.
- Jestem lesbijką. Homo. Wolę dziewczyny. - dodałam, żeby dokładnie zrozumiała, co mówię. - I właściwie to mam dziewczynę, z którą się umówiłam, więc będę już się zbierać.
- Nigdy na to nie pozwolę. - matka popędziła do drzwi i zamknęła je na klucz. - Nie ruszysz się stąd!
- Czyżby? - rzuciłam zuchwale, szykując się do ucieczki. Matka pobiegła do salonu i już wracała do mnie z pasem w ręku. Wtedy ja wbiegłam na górę, wpadłam do pokoju, zabrałam ze sobą spakowany po brzegi plecak i wyszłam przez okno na dach nad tarasem.
- Rosalie! - wrzasnęła matka. Odwróciłam głowę; pojawiła się na sekundę w drzwiach i po chwili zniknęła. Zeskoczyłam z dachu, przeturlałam się po trawie i z szybko bijącym sercem dobiegłam do muru na końcu ogrodu. Wdrapałam się na niego i ostatni raz spojrzałam na zmierzającą ku mnie matkę. Znalazłam się na chodniku i rzuciłam się pędem do domu Roseanne.
***
- Co ci się stało? - spytała Roseanne, przyglądając mi się uważnie. Włosy miałam potargane, przygryzłam sobie wargę za mocno, przez co krwawiła delikatnie, ubrania były pogniecione, kolana brudne i zdarte. Przytuliłam ją.
- Powiedziałam jej to. Już wie. O wszystkim. - Roseanne zmarszczyła czoło.
- Twoja mama już wie, że jesteś lesbijką? - pokiwałam energicznie głową. - No dobrze, ale nie rozumiem, dlaczego tak wyglądasz.
- Musiałam zeskoczyć z dachu i jakoś niefortunnie wylądowałam. Trochę się przeturlałam po trawie, no i mam zadyszkę po tym biegu. - oparłam się o framugę. - Nie mogę teraz wrócić do domu, bo inaczej ona mnie zabije, więc...
- Zapraszam. - weszłam do środka. Rzuciłam plecak na ziemię i wygięłam się lekko do tyłu. Kręgosłup wydał kilka nieprzyjemnych dźwięków, ale przynajmniej przestał mnie boleć. - Wody?
- Z chęcią.
***
Koniec maratonu! Mam nadzieję, że taka ilość rozdziałów jednego dnia was usatysfakcjonowała :D
CZYTASZ
𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎
FanfictionI pomyśleć, że wszystko zaczęło się od niewinnego pocałunku na imprezie... ~21.12.2020 - 1 tys wyświetleń ~29.07.2021 - 10 tys wyświetleń ~28.12.2021 - 20 tys wyświetleń ~4.08.2022 - 30 tys wyświetleń ~9.09.2023 - 40 tys wyświetleń ~06.08.2021 - #1...