∆45∆

653 31 10
                                    

Tamtą noc spędziłam z niespokojną Roseanne. Dziewczyna nie mogła się uspokoić, cały czas była roztrzęsiona i próbowała zrozumieć zachowanie swojej matki. Roseanne dostała parę wiadomości od Jisoo, które przeczytała i odpisała na nie w samotności. Aż tak nie chciałam się wtrącać. 

Kolejnego dnia, gdy emocje już trochę opadły, Roseanne oraz panowie Park pojechali spotkać się z panią Kim i Jisoo na neutralnym terenie (w restauracji), aby porozmawiać. Ja w tym czasie siedziałam w swoim mieszkaniu i ogarniałam rzeczy potrzebne do szkoły. Semestr miał się rozpocząć za tydzień, a ja miałam tylko książki. 

Poszłam więc na gigantyczne zakupy do sklepu papierniczego. Specjalnie zrobiłam wcześniej listę, ponieważ nie wiedziałam, co takie sklepy w sobie mają, ale gdybym nie miała tej rozpiski, to na bank kupiłabym jakieś totalnie niepotrzebne pierdoły. Wszystkie moje przybory albo się pokończyły, albo magicznie wyparowały, więc kiedy już uzupełniłabym braki, na pewno do koszyka wleciałyby jakieś kolorowe mazaczki, co pachną owockami, dziurkacze w zwierzątka, świecące w ciemności naklejki i tym podobne. Po to miałam listę, co by mi między regałami nie odjebało. 

Kiedy już zapłaciłam i opuściłam to pełne pokus miejsce, wróciłam do domu. Poukładałam wszystkie rzeczy po szufladach i pudełkach i z braku lepszych pomysłów, posprzątałam prawie całe mieszkanie. W końcu pozbyłam się tych kartonów, ułożyłam ubrania w komodzie, zdjęłam folię z łóżka, dzięki czemu nie musiałabym kolejnej nocy spędzać na kanapie. Padłam na wygodny materac i zerknęłam na zegar. Dochodziła siedemnasta, najprawdopodobniej Roseanne już wróciła ze spotkania. Uznałam, że warto by było do niej zajrzeć i sprawdzić, jak się trzyma, dlatego przebrałam się, umalowałam i poszłam do domu dziewczyny. 

Samochód stał na podjeździe, a w kuchni paliło się światło, więc musieli być już w domu. Przeszłam przez furtkę, do której Roseanne dała mi klucz i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Evan. 

- Dzień dobry, jest Roseanne? - zapytałam. Mężczyzna pokiwał głową i wpuścił mnie do środka. Coś mi tu nie pasowało. Normalnie Evan powitałby mnie uściskiem, zacząłby coś opowiadać, zarzuciłby żartem. A teraz był jakiś taki pochmurny. Zmarszczyłam brwi i weszłam na górę. Zapukałam do drzwi pokoju Roseanne.

- Tak? - weszłam do środka. Zdziwił mnie widok pudeł i walizek. Wśród nich na podłodze siedziała Roseanne, równie przygnębiona co Evan. - Co tutaj robisz? - zapytała, nie patrząc na mnie.

- Przyszłam sprawdzić, jak poszło. Aż tak źle, że musicie się wyprowadzić? - dziewczyna pociągnęła nosem i zamknęła oczy; spod powiek wypłynęły jej łzy. Od razu do niej podeszłam i złapałam ją za rękę. - Rosie, co się dzieje?

- Wyprowadzamy się do Nowego Jorku. - dziewczyna pociągnęła nosem. Wytrzeszczyłam oczy.

- Co? - wystękałam.

- Pani... Moja mama... Naruszyła zasady zwolnienia warunkowego. Miała nie opuszczać miasta i dzisiaj już tam wraca. - Roseanne popatrzyła na mnie. - Wróci pojutrze do więzienia. Nie chce zostawiać Jisoo samej w rozpadającym się domu, dlatego...

- Nie ma mowy. - wstałam gwałtownie. - Niech lepiej Jisoo przeprowadzi się tutaj, nie musicie od razu zamieszkiwać w Nowym Jorku. - zaczęłam krążyć po pokoju, omijając pudła. - Nie możecie! - wykrzyknęłam.

- To nie jest takie proste. - Roseanne wstała, podeszła do mnie i złapała mnie za ręce. - Ja też tego nie chcę, ale nie mogłabym tu zostać sama. 

- Zamieszkałabyś ze mną. - pierwszy raz od dawna poczułam, jak moje oczy stają się mokre. Po chwili jedna łza uwolniła się. Roseanne zamknęła oczy. 

- Nie mogę. Przykro mi, Rosa. - chciała mnie przytulić, ale ja oswobodziłam się z jej uścisku i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i stanęłam przy umywalce. 

Uspokoiłam się, obmyłam twarz i odetchnęłam. Popatrzyłam na szminkę, którą Roseanne musiała przypadkiem zostawić na wierzchu. Otworzyłam ją, zostawiłam napis na lustrze i pospiesznie opuściłam dom dziewczyny. 

𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz