∆32∆

768 37 7
                                    

Minęło kilka pięknych dni bez mojej matki. Pani Connolly zaglądała do mnie praktycznie codziennie, ale nie przyłapywała mnie na niczym. Lista zajęć, którą zostawiła mi matka, była dosyć obszerna, a z braku lepszych opcji po prostu starałam się wykonać wszystko. Pieliłam ogródek, wysprzątałam łazienkę i salon, wcześniej zabrałam się za kuchnię. Jednak tego dnia pojawił się mały problem - odcięto mi prąd. 

Na pewno była to sprawka matki. Specjalnie nie zapłaciła rachunków, żebym się męczyła. Woda była lodowata, w domu było tak ciemno, że prawie nic nie widziałam. Myślałam, co teraz zrobić. Nie mogłam powiedzieć starej Connolly, że wysiadł prąd. Nic by jej to nie obchodziło, a nawet jeśli zaproponowałaby mi, żebym u niej spała, nie wytrzymałabym. W jej domu zawsze jakoś niepokojąco śmierdziało, a porcelanowe laleczki na półkach przyprawiały mnie o ciarki. 

Na początku chciałam napisać do Roseanne, może ona mogłaby mnie przenocować. Potem przypomniałam sobie jej wybryk, więc ta opcja odpadła. Do Courtney też iść nie mogłam, bo jeszcze nakablowałaby Roseanne, że u niej jestem i chciałyby wiedzieć, co się stało. Już wybierałam Daniela w kontaktach, kiedy otrzymałam wiadomość od osoby, od której bym się nie spodziewała dostać niczego. Napisała do mnie Nelson.

VN - Hej Jefferson. Słuchaj, przemyślałam sprawę i wybaczam ci to twoje durne zauroczenie Park. Nie licz na to, że będziemy się kumplować, ale od czasu do czasu możesz do mnie wpaść. Oczywiście nie na seks, wróciłam do Olivera i jest mi z nim całkiem dobrze

Moje palce same wystukały wiadomość.

RJ - Przenocujesz mnie?

VN - Że co?

RJ - Prąd mi wyjebało

VN - Jeżeli to jest twój pomysł na powrót do mnie, to nie działa

RJ - Poważnie mówię, poza tym, jak sama napisałaś, wróciłaś do Olivera

VN - No dobra, możesz przyjść. Ale rano przed dziewiątą wypad, rozumiemy się?

RJ - Jesteś boska

VN - Mam tego świadomość

Spakowałam potrzebne rzeczy do plecaka, wyszłam przez okno i uciekłam przez ogród, żeby mnie przypadkiem stara Connolly nie złapała. Dotarłam do Victorii dosyć szybko. Otworzyła mi drzwi ubrana w strój kąpielowy.

- Jefferson. - przepuściła mnie w drzwiach.

- Nelson. - weszłam do środka. Okazało się, że Oliver też tam był. Właśnie szedł w moją stronę. 

- Cześć Rosalie. - uśmiechnął się szeroko. Jakby zapomniał, że był zły o to, że spotykałam się z Victorią.

- Hej... - Victoria podeszła do niego i coś szepnęła mu na ucho. Chłopak lekko zmarkotniał i wrócił nad basen.

- Przez chwilę będzie naburmuszony. Ostatnio stara się mnie namówić na trójkąt i już myślał, że mu się udało. - zaśmiała się blondynka. - Na lewo od mojej sypialni, za łazienką, jest twój pokój. Czuj się jak u siebie. A teraz pozwolisz, że wrócę do mojego chłopaka. - puściła mi oczko i poszła do Olivera. Udałam, że nie usłyszałam fragmentu o trójkącie i weszłam na górę. 

Pokój był dosyć przytulny, szybko się do niego przyzwyczaiłam. Rozłożyłam swoje rzeczy i postanowiłam się wykąpać. Zauważyłam, że na wieszaku koło drzwi, wisiał szlafrok, dlatego rozebrałam się do bielizny i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do obszernej kabiny. 

Szum wody nieco zagłuszał dźwięki z zewnątrz, ale dało się usłyszeć śmiechy i bieg po schodach. Zakręciłam trochę wodę, żeby się namydlić i wtedy usłyszałam jednoznacznie jęki i skrzypienie materaca. Wytrzeszczyłam oczy. Przez kilka minut stałam jak słup i słuchałam krzyków Victorii, która przeżywała orgazm. Jednak na jednym się nie skończyło, za chwilę miała osiągnąć drugi. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, ale zrobiło mi się gorąco, na skórze pojawiła się gęsia skórka, a moja dłoń powędrowała na dół... 

Nelson szczytowała chyba sześć razy, Oliver siedem, a ja trzy. 

𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz