∆40∆

691 38 4
                                    

Od napadu szału mojej matki minął tydzień. Państwo Park razem z Roseanne pojechali na wakacje gdzieś do Meksyku. Miałam wrażenie, że owszem, zrobili to, aby odpocząć, ale też po to, aby Roseanne nie zwariowała. Cały czas była przerażona i blada. Wzbraniała się, nie chciała wyjeżdżać, choć wiedziała, że nie jest z nią za dobrze. Obiecałam zająć się ich domem podczas ich urlopu.

Napisał do mnie Daniel.

DM - Siema. Wpadniesz do mnie na osiemnastą? Będzie trochę ludzi, głośna muza i tyle alkoholu ile zapragniesz

RJ - Hej. Wpadnę, co mi tam. Trzymam cię za słowo z tym alko

DM - Nie pożałujesz

Tak więc wyjęłam małą czarną z szafy, przeczyściłam koturny, umalowałam się mocno i po łyku wódki w domu na odwagę ruszyłam do domu Daniela. Widziałam, jak z taksówki wysiada Courtney z jakimś chłopakiem pod ramię. Głośno się śmiała, nawet pomachała mi na powitanie. Uśmiechnęłam się do niej i odwzajemniłam gest. Weszłam do środka, sporo osób już się nieźle bawiło.

- Siemasz Jefferson. - podszedł do mnie dalej. Wręczył mi czerwony kubek i złapał mnie za ramię. - Na słówko. - poprowadził mnie do łazienki.

- Tylko uprzedzam, dalej jestem lesbijką, nic się nie zmieniło. - zaśmiałam się.

- Tak, tak, wiem. Słyszałem o twoim związku z Roseanne. - wtedy zdałam sobie sprawę, jak zabawnie to brzmiało. Czy ja już chodziłam z panną Park? Nie powiedziałyśmy sobie niczego takiego, nie ustaliłyśmy też, że jesteśmy w związku. Na sekundę mnie to przytłoczyło. - Gratulacje. - Daniel uśmiechnął się. Wątpliwości prysnęły jak bańka mydlana.

- Dzięki. O czym chciałeś pogadać? - zapytałam. Chłopak odetchnął.

- No więc tak, więc tak... Pamiętasz, jak wymyśliłem plan zerwania Rose i Freda na twoją korzyść, a potem ty to odwołałaś? - jak mogłabym to zapomnieć. Pokiwałam głową. - No więc... - pierwszy raz widziałam, jak cała pewność siebie Daniela Moora wyparowała. - Nelson zainteresowała się tobą przeze mnie.

- Że co? - wytrzeszczyłam oczy.

- No wiem, przepraszam cię. Chciałem tylko wywabić Roseanne z cienia, męczyła się przy Fredzie... Ale cała reszta była z jej inicjatywy, ja tylko dopilnowałem, żeby cię zaczepiła w damskim, nic więcej. - postawiłam kubek na umywalce i ukryłam twarz w dłoniach, czując zażenowanie, jakiego dawno nie czułam. - Wiem, że to...

- Zamilcz na sekundę. - przerwałam mu.

- Jasne. - od razu posłuchał.

- Daniel. Mam wielką ochotę cię znienawidzić, ale nie mogę. - wzruszyłam ramionami. - Jesteś za słodki, żeby się na ciebie gniewać. Jak taki mały szczeniaczek, który dalej liczy na to, że się z nim prześpię. - chłopak zrobił skruszoną minę. - Jestem delikatnie zła, ale sądzę, że po kilku głębszych mi przejdzie. Więc uznajmy, że nic się nie wydarzyło. Zgoda?

- Zgoda. - pokiwał głową.

- Chodź tu ty wielki szczeniaczku. - przytuliłam go mocno.

- Skąd wiedziałaś, że chcę...

- Nie psuj tej chwili.

- Oczywiście.

Kiedy wyszłam z łazienki, poszłam do kuchni, by nalać sobie kolejnego drinka. Wybrałam wódkę i dodałam trochę sprite'a. Odwróciłam się i zobaczyłam Freda Kingsleya. Bo nikt inny nie kręci się na tej imprezie, ja to mam szczęście...

- Cześć Rosalie. - przywitał się. Miał minę podobną do Daniela, lecz odrobinę poważniejszą.

- Cześć. - skinęłam głową.

- Wiem o tobie i Roseanne. - o mały włos nie zgniotłam mojego kubeczka. - Chcę, żebyś wiedziała, że nie jestem zły. Ani trochę. Cieszę się, że Rosie znalazła kogoś, kto kocha ją równie mocno, co ja ją kiedyś. - zrobił krótką przerwę. - Domyśliłem się, że coś się święci, gdy cię przyłapałem na tamtym treningu. Patrzyłaś tylko na Roseanne. A kiedy powiedziałem jej, że widziałaś trening, oczy jej błyszczały jak nigdy i pytała, gdzie jesteś. Smutno jej było, że wtedy poszłaś. - poklepał mnie po ramieniu i odszedł.

Spojrzałam na mojego drinka i wypiłam jego zawartość na raz, żeby za chwilę nalać sobie pięć kolejnych. Czułam, że po prostu na trzeźwo nie dam rady.

𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz