∆22∆

848 44 0
                                    

RP - Mój tata po ciebie przyjedzie za dziesięć minut. Uprzedzam - nie bierz jedzenia ;P

RJ - W porządku, czekam 

Plecak miałam naszykowany już od rana. Wystarczyło spakować jeszcze rzeczy z łazienki. Matka weszła na górę, akurat jak skończyłam pakować kosmetyki. Zapięłam kosmetyczkę i schowałam ją taktycznie za plecami.

- Masz...

- Wrócić przed trzynastą. Pamiętam. - przerwałam jej. Bacznie mi się przyjrzała i poszła do swojego pokoju, zamykając szczelnie drzwi. Zapewne poszła się położyć, czasami robiła sobie takie drzemki.

Wrzuciłam kosmetyczkę do plecaka i zeszłam na dół. Włożyłam buty, zabrałam klucze i wyszłam z domu. Kiedy zamykałam za sobą furtkę, samochód pana Parka podjechał pod dom. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wpakowałam się do białego mercedesa.

- Dzień dobry. - przywitałam się z tatą Roseanne. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.

- Dzień dobry. Rosalie, prawda? - skinęłam głową z lekkim uśmiechem. - Wspaniale, zapamiętałem adres. - odjechaliśmy. Zauważyłam falujące firanki z pokoju mojej matki. Jednak nie spała.

Dotarliśmy pod dom Rose. Pan Park odjechał do pracy, uprzednio się ze mną żegnając. Wyglądał na naprawdę miłego i pogodnego człowieka. 

Furtka była otwarta, więc spokojnie przez nią przeszłam. Zapukałam kilka razy do drzwi, lecz stałam tak dobrą minutę na wycieraczce i nikt ich nie otworzył. Dopiero wtedy zobaczyłam wiadomość od Roseanne.

RP - Gdybym nie otwierała, to zapewne ćwiczę. Wchodź śmiało, siedzę w salonie

Przełknęłam ślinę i weszłam do środka. Zostawiłam buty na wycieraczce i weszłam w głąb mieszkania, plecak zostawiłam na blacie w kuchni. Weszłam do salonu i wytrzeszczyłam oczy. Rose wyginała się na macie pośrodku pokoju, ubrana w strój do ćwiczeń i w koczku na głowie. Odchyliła właśnie głowę do tyłu i otworzyła do tej pory zamknięte oczy.

- Hej. - uśmiechnęła się lekko, prostując się powoli. - Mam nadzieję, że furtka cię przepuściła i nie się nie zacięła? Ostatnio nie chciała mnie wypuścić z domu. - dziewczyna zaśmiała się, przypomniawszy sobie to zdarzenie. 

- Nie było żadnych problemów. - odparłam, starając się odwrócić wzrok od jej zgrabnego ciała. Popatrzyłam więc na ścianę i udawałam, że przyglądam się obrazowi.

- To dobrze. - ostatni raz się wygięła i na dobre się wyprostowała. Stanęła prosto, odetchnęła kilka razy i zwinęła matę. - Musiałam poćwiczyć, już zapomniałam, jakie to relaksujące. Może też byś chciała spróbować?

- Nie, podziękuję. Jedyne sporty, jakie lubię, to jazda na rowerze i wspinaczka po drzewach. - uśmiechnęłam się półgębkiem. Rose poprawiła koczka.

- Możemy kiedyś spróbować, jeśli tylko będziesz chciała. Kto wie, może nauczę cię stania na głowie. - zaśmiała się. Postanowiłam ją zaskoczyć. Zrzuciłam bluzę, związałam włosy w podobnego koczka do Roseanne, zamachnęłam się i stanęłam na rękach przed Roseanne. Po chwili stanęłam z powrotem na nogach, by zrobić za moment szpagat. Rose wytrzeszczyła oczy. 

- Nie doceniasz mnie. - uśmiechnęłam się zadziornie, podnosząc się do pionu. Dziewczyna zaklaskała kilka razy. Ukłoniłam się. 

- Nie o to chodzi. Po prostu wyglądasz na taką, co potrafi takie rzeczy. - odparła Roseanne. - Nigdy się też nie chwaliłaś. Od kiedy to umiesz? 

Historia tego, jak nauczyłam się szpagatu czy stania na rękach, brzmiała inaczej, niż spodziewała się tego Rose. Matka, gdy karała mnie za niesubordynację, prała mi tyłek oraz kazała mi siedzieć w pokoju, bez możliwości wyjścia do toalety czy do kuchni po jedzenie. Tak więc musiałam sobie znaleźć jakieś zajęcie. Głównie ćwiczyłam, uczyłam się i czytałam, stąd moje dobre wyniki w nauce. Nie mogłam opowiedzieć o tym Roseanne, nie była na to gotowa. I ja też nie. 

- Pełny szpagat nauczyłam się robić w dwa lata. Czyli miałam może jakieś... Dwanaście lub trzynaście, nie pamiętam dokładnie. - wzruszyłam ramionami. Roseanne pokiwała głową. 

- Może kiedyś poćwiczymy razem, zobaczymy. A teraz idę się umyć i coś potem porobimy. - uśmiechnęła się szeroko i poszła na górę. 

𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz