∆48∆

598 34 0
                                    

Cały dzień spędziłam na szukaniu czegoś, co mogłabym dać Roseanne. Szukałam czegoś na przeprosiny i na pożegnanie, no i żeby o mnie nie zapomniała. Trwało to dosłownie kilka godzin. Przeszłam całą galerię wzdłuż i wszerz, co było męczarnią, ale w końcu udało mi się coś znaleźć. Sklep z biżuterią wszelką.

Długo się zastanawiałam, co wybrać. Nie mogło to być nic taniego, ale za drogie też być nie mogło. Jeszcze Roseanne by tego nie przyjęła, bo "za dużo pieniędzy na nią wydałam, a powinnam oszczędzać dla siebie". W każdym razie, spodobał mi się złoty łańcuszek, który miał zawieszkę w kształcie motylka. Zależało mi na tym, żeby zawieszka była gładka, ponieważ wymyśliłam, by dorobić grawer "RP&RJ". Dogadałam się ze sprzedawcą, zapłaciłam, po odbiór miałam przyjść następnego dnia. Teraz tylko trzeba było umówić się z Roseanne...

RJ - Cześć. Chcę cię przeprosić za wszystko... Nie chcę, żebyśmy rozstały się skłócone. Spotkaj się ze mną na naszym wzgórzu, jutro o dwudziestej. Proszę. Bardzo mi na tym zależy

Zdążyłam wrócić do domu, zjeść obiad, umyć się, iść spać, następnie obudzić się i zjeść śniadanie. Roseanne dopiero wtedy mi odpisała.

RP - Przyjdę

W normalnej sytuacji byłabym zła, że tyle zajęło jej odpisanie, ale po prostu odrzuciłam swoją irytację na bok i zrozumiałam ją. W końcu ja nie odpowiadałam na jej wiadomości parę dni. 

Poszłam do jubilera i odebrałam moje zamówienie. Później zjadłam szybki lunch i wróciłam do domu. Podeszłam do mojej komody. Czekało mnie przekopywanie ubrań, w poszukiwaniu jakiegoś ubioru. Zdecydowałam się na czarną, rozkloszowaną spódniczkę nad kolana, białą bluzkę z rękawem, materiałowego chokera i czarno-białe trampki. Zrobiłam w miarę równe kreski, nałożyłam rozświetlacz oraz ciemnoróżową pomadkę. Przypomniałam sobie, że zapomniałam rozczesać włosy. Z przerażeniem popatrzyłam na szczotkę, odetchnęłam głęboko i zaczęłam czesać skołtunione kłaki. W notatniku zapisałam, żeby umówić się do fryzjera na jakieś ścięcie. 

Gotowa czekałam jeszcze godzinę w domu; nie spodziewałam się, że ogarnę się aż tak szybko. Potem pojechałam autobusem w stronę wzgórza. Dotarłam na nie przed czasem. Zauważyłam, że Roseanne również zdecydowała się przyjść trochę wcześniej. Wyglądała prześlicznie na tle słońca powoli chowającego się za odległymi budynkami. Przełknęłam ślinę i podeszłam do niej.

- Cześć. - rzuciłam, opanowując chrypę. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i popatrzyła na mnie sarnimi oczami. 

- Cześć. - miała lekko przyciszony głos. Stanęłam koło niej i oparłam się o drewnianą barierkę, wpatrując się w miasto. Zagryzłam wargę, nie wiedziałam, co powiedzieć. Liczyłam, że słowa same przyjdą. Roseanne oparła głowę o moje ramię. 

- Co teraz? - zapytałam cicho. Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Nie wiem. - odparła. Wyjęłam z plecaka pudełeczko z łańcuszkiem w środku i podałam je Roseanne. Spojrzała na mnie pytająco, ale ja tylko podstawiłam jej prezent pod nos. Otworzyła pudełko i otworzyła szeroko oczy.

- Na pamiątkę i przeprosiny. - powiedziałam, nie patrząc na nią. Ona szturchnęła mnie lekko; chciała, żebym zapięła jej łańcuszek, co zrobiłam. Gdy odwróciłam się z powrotem, Roseanne przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała mnie mocno, po czym przytuliła.

- Przeprosiny przyjęte. Ale nie rób mi tak więcej. - pogłaskałam ją po głowie.

- Obiecuję. 

𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz