∆33∆

860 40 2
                                    

RP - Mogę wpaść?

RJ - Jasne

Wiedziałam, że nie ma sensu pytać w wiadomości, czy coś się stało, bo pewnie po to chciała się spotkać, żeby mi coś powiedzieć. 

Gdy Roseanne napisała, że jest pod domem, wyszłam przez okno (matka zabrała mi klucz do frontowych drzwi i wyjścia na taras; oba te przejścia były zamknięte, a klucze miała stara Connolly) i pomogłam dziewczynie przejść nad furtką. Weszłyśmy do środka do salonu. Usiadłyśmy na kanapie i zapanowała cisza.

- Co chciałaś mi powiedzieć? - odezwałam się po minucie.

- Zerwaliśmy. - powiedziała tylko. 

To jedno słowo sprawiło, że chciałam skakać z radości. Chciałam pocałować ją mocno, przytulić i powiedzieć, że ja zawsze przy niej będę. Ale widząc jej minę, jej smutek kryjący się w oczach, zrezygnowałam. Przysunęłam się do niej i przytuliłam ją. 

- Nie wiem, co powiedzieć. - wyznałam.

- Nic nie musisz mówić. - wzruszyła ramionami. - Ja sama nie wiem, jak mam się czuć. Jest mi smutno, ale... W pewnym sensie, jestem i czuję się wolna. - popatrzyła mi w oczy. - Tylko co teraz? - szepnęła.

- To już od ciebie zależy. - odparłam równie cichym tonem co ona. Roseanne delikatnie przygryzła dolną wargę i zlustrowała mnie wzrokiem. To dało mi do myślenia. Ona naprawdę nie wiedziała, co robić. Postanowiłam jej pomóc. Przysunęłam się do niej i lekko ją pocałowałam. Nieśmiało oddała pocałunek. Na chwilę oderwała się, podniosła i usadowiła się na moich kolanach. Zaczęłyśmy się całować; trzymałam ją za talię, Roseanne położyła mi dłonie na ramionach. 

- Wiesz, ja... - przerwała na moment. - Ja ci nie mówiłam, bo... 

- Wywnioskowałam to już. - odgarnęłam włosy z jej twarz. Zarumieniła się lekko. - To widać, jak nieporadnie sobie radzisz. Co jest nawet urocze. - uśmiechnęłam się.

- Bycie dziewicą bez doświadczenia jest urocze? - podniosła pytająco brew. Cmoknęłam ją krótko.

- A nie? - wzruszyła ramionami. - Jeśli nie chcesz, to przecież...

- Nie, ja... Po prostu nie wiem, co robić. - złapałam ją za dłonie, złączyłam je razem i pocałowałam je. 

- Zaraz ci wytłumaczę. - trzymając ją za rękę, wprowadziłam Roseanne na górę. Zamknęłam drzwi mojego pokoju i posadziłam dziewczynę na łóżku. - Krzycz, jeżeli coś będzie nie tak, w porządku? - pokiwała głową.

Roseanne położyła się, a ja zawisłam nad nią. Pocałowałam ją, jedną ręką podciągając jej bluzkę. Zaskoczyła mnie, gdy zaczęła robić to samo mnie. Pomogłam zdjąć jej koszulkę, zaraz zdjęłam swoją. Roseanne zmarszczyła brwi, a ja zamarłam. Kilka sińców mi zostało, jeden z nich widniał na lewo od lewej piersi. Dziewczyna wyciągnęła rękę w tamtą stronę, lecz w porę udało mi się ją powstrzymać.

- Co ci się stało? - zapytała zmartwiona.

- Obiecuję, że ci o tym opowiem, przysięgam. Ale błagam, czy możesz się teraz skupić na czymś innym? Proszę. - Roseanne pocałowała mnie lekko.

- W porządku. - uśmiechnęła się, jakby chciała mnie przeprosić. Kontynuowałyśmy. 

Położyłam się na niej i palcami przesunęłam po jej podbrzuszu. Na jej skórze pojawiły się ciarki. Powoli zsunęłam jej spodnie, swoje zdjęłam chwilę po tym. Ukazałam tym samym jeszcze dwa siniaki, które również nie zdążyły się zagoić, ale tym razem Roseanne nic nie powiedziała. Przesunęłam dłońmi po jej udach w górę, zahaczając o stanik. Dziewczyna była spokojna, dlatego pozwoliłam sobie rozpiąć jej stanik. Masowałam jej piersi, wrażliwe na każdy najmniejszy dotyk. Roseanne zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Przejechałam językiem lewego sutka, na co dziewczyna westchnęła cichutko. 

Dłońmi powędrowałam do jej majtek. Złapałam za gumkę i pociągnęłam ją, dając Roseanne do zrozumienia, na czym stoi. Zsunęłam jej bieliznę i zrzuciłam na podłogę. Środkowym i wskazującym palcem przesunęłam po łechtaczce dziewczyny. Drgnęła i na chwilę wbiła paznokcie w prześcieradło.

- Praktykowałaś masturbację? - spytałam, obserwując jej reakcję na moją dłoń, masującą jej waginę. Delikatnie się wygięła.

- Nie. - sapnęła. 

- Widać. - wsunęłam w nią jednego palca. Roseanne pisnęła i jęknęła, spinając mięśnie. - Mam rozumieć, że...

- Cicho. - rzuciła ostrzegawczym tonem. Uśmiechnęłam się zadziornie i dołożyłam drugi palec. Dziewczyna wierciła się, podczas gdy ja wyjmowałam i wkładałam w nią wskazujący oraz środkowy palec. Roseanne dyszała, pisnęła kilka razy, aż otworzyła usta i krzyknęła cicho. 

- Tak też możesz krzyczeć. - zaśmiałam się. Dziewczyna wbiła paznokcie nie w materac, ale w moją rękę. Syknęłam cicho. - Nieładne zagranie... 

- To przestań gadać. - szepnęła. Nie do końca wiedziała, co mówiła, dlatego postanowiłam to wykorzystać. Odsunęłam od niej dłonie, rozchyliłam szerzej jej uda, na co Roseanne podniosła głowę i spojrzała na mnie.

- Co ty...

- Kazałaś mi być cicho. Proszę bardzo. - posłałam jej szeroki uśmiech i wsunęłam w nią swój język. Roseanne już się nie kontrolowała. Dyszała ciężko, mocno wbiła we mnie paznokcie i krzyczała nieregularnie. Ugryzłam ją lekko, przez co pisnęła głośno. Za chwilę wygięła się w łuk, a ja zdusiłam jej krzyk pocałunkiem. 

- Nie o to... Mi... Chodziło... - wysapała ciężko. Zaśmiałam się.

- Ale osiągnęłam zamierzony efekt. - pocałowała mnie mocno.

- A żebyś wiedziała. - ona również się zaśmiała. 

𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz