Rano obudziłam się, czując ciężar koło siebie. Spojrzałam na śpiącą Roseanne. Oddychała spokojnie, jakby poprzedniego dnia nic się nie wydarzyło. A wydarzyło się aż za dużo, biorąc pod uwagę fakt, że obie byłyśmy nagie. Odsunęłam włosy z jej twarzy i pogładziłam ją po policzku. Dalej wyglądała niewinnie i słodko, jak to Roseanne. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i powoli otworzyła oczy.
- Dzień dobry. - pocałowała mnie krótko.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się, wpatrując się w nią. Przesunęłam wierzchem dłoni po jej policzku. - Trochę nie chce mi się wierzyć, że tu jesteś. To nie wygląda na realne.
- Ale takie jest. - przytuliła się do mnie, by za moment się odsunąć i zakryć kołdrą. Jej twarz zaczerwieniła się momentalnie. - Jak dla mnie, to to jest aż za realne.
- Zapomniałaś, że masz na sobie tylko kołdrę. - zacisnęła usta w linię i pokiwała głową. - Jakim cudem?
- Nie mam pojęcia. - z jednej strony wyglądała na zmieszaną, a z drugiej po jej twarzy błąkał się niewinny uśmiech. Cmoknęłam ją w skroń.
- Przyzwyczaisz się, pomogę ci w tym. Głodna? - spytałam.
- Chyba tak. - odparła.
Umyłam się, ubrałam i zeszłam do kuchni, żeby zrobić nam tosty. W tym czasie Roseanne poszła pod prysznic. Zaparzyłam kawę, postawiłam talerze na tacy i weszłam na górę. Gdy dziewczyna wróciła do pokoju, zjadłyśmy śniadanie. Podczas posiłku mój wzrok spoczął na moment na kalendarzu. Na sekundę świat stanął. Był poniedziałek. Minął tydzień mojej wolności. Nerwowo spojrzałam na zegar i zorientowałam się, że do powrotu matki zostało dwadzieścia minut.
- Wszystko okej? - spytała zaniepokojona Roseanne. Przeczesałam włosy palcami.
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie mogę ci teraz nic wytłumaczyć, ale obiecuję, że to zrobię w niedalekiej przyszłości. Ale teraz proszę, nie zadawaj pytań, idź na dół, pozmywaj to wszystko i wstaw do szafki nad zlewem. Zostaw tylko mój kubek. - wyjaśniłam szybko, ścieląc łóżko.
- Ale co...
- Proszę. - zawołałam błagalnie. Dziewczyna zebrała naczynia i zbiegła na dół. Ja w ekspresowym tempie ubrałam się w roboczy strój i posprzątałam mój pokój. Zbiegłam na dół i rozejrzałam się po całym domu, czy aby na pewno nigdzie nie ma śladu po Roseanne. Odetchnęłam, gdy żadnego nie znalazłam.
- Zmyłam. - do salonu wpadła Roseanne. - Kubek stoi na blacie.
- Świetnie. - pocałowałam ją mocno. - Słuchaj, teraz musisz stąd wiać. Dasz radę przejść przez murek? - po jej minie wywnioskowałam, że jest zaskoczona, ale zgodziła się. Wyszłyśmy przez okno i pomogłam dziewczynie przejść przez średniej wysokości murek na końcu mojego ogrodu. Szybko wróciłam do kuchni i akurat matka wchodziła do domu, kiedy ja myłam swój kubek.
- Dzień dobry Rosalie. - matka postawiła swoją walizkę przy schodach.
- Dzień dobry. - przywitałam się, wycierając kubek. Matka rozejrzała się dookoła, po czym weszła na górę. Wróciła do kuchni po paru minutach.
- Jak widzę, dom wręcz lśni. - skinęłam głową. - Wykonałaś wszystkie prace z listy?
- Została mi tylko jedna, akurat miałam dzwonić do pani Connolly, żeby otworzyła mi tylne drzwi. Chciałam uporządkować taras. - odparłam, poprawiając jeansy poplamione farbą. Delikatnie zasugerowałam, że naprawdę to chciałam zrobić.
- Bardzo dobrze. Jak widać, umiesz być posłuszna. - matka wyjęła z kieszeni klucze. - Weź potrzebne rzeczy i chodź. Gdy już posprzątasz, udamy się na mszę.
- Tak, mamo.
CZYTASZ
𝙸 𝚠𝚊𝚗𝚝 𝚝𝚘 𝚋𝚛𝚎𝚊𝚔 𝚏𝚛𝚎𝚎
FanfictionI pomyśleć, że wszystko zaczęło się od niewinnego pocałunku na imprezie... ~21.12.2020 - 1 tys wyświetleń ~29.07.2021 - 10 tys wyświetleń ~28.12.2021 - 20 tys wyświetleń ~4.08.2022 - 30 tys wyświetleń ~9.09.2023 - 40 tys wyświetleń ~06.08.2021 - #1...