2.

1.5K 43 0
                                    

Słysząc jego oschły ton, mój poziom irytacji zaczął narastać. Tym bardziej, że chłopak nawet na chwilę nie oderwał wzroku od telefonu.

— Może gdybyś przestał się gapić w ten telefon i patrzył gdzie idziesz, to nie doszłoby do tego. — Powiedziałam z wyczuwalną irytacją w głosie, czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony. W końcu, już naprawdę zdenerwowana postanowiłam wykonać pewien krok.

— No chyba sobie żart. — Zaczął, kiedy wyrwałam mu telefon z ręki, ale o dziwo nie dokończył. Z lekko uchylonymi ustami zaczął wpatrywać się w moją osobę milcząc.

— Chyba nie doczekam się przeprosin. — Przewróciłam oczami i wcisnęłam z powrotem telefon do jego dłoni. — Nieważne.

Ucięłam krótko i wyminęłam go, a następnie udałam się w poszukiwaniu Kendall. W mieszkaniu znajdowało się już naprawdę dość dużo osób. Więc odnalezienie jej nie było takie proste. Przeciskałam się pomiędzy ludźmi. Niektórzy byli mi zupełnie obcy, innych kojarzyłam z wyścigów, a jeszcze niektórych znałam z liceum. Wszystko wyglądało tak jak zwykle. To samo miejsce, ci sami ludzie, a jednak zmieniło się tak wiele. Nurtowała mnie sytuacja z tamtym chłopakiem. Więc kiedy tylko znalazłam mojego brata i przyjaciół przy wodopoju, odrazu im o tym opowiedziałam.

— I co nie przeprosił cię nawet? — Widziałam jak ciało mojego brata się spina, a jego wzrok zaczyna rozglądać się dookoła. — To zaraz to zrobi.

— Jeny Justin. — Przymknęłam oczy i pokręciłam głową z zażenowania. — Kiedy ty przestaniesz bawić się w mojego bodyguarda?

Po zadaniu tego pytania wszyscy dookoła zaśmiali się, a mój brat spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Na co ja jedynie wzruszyłam ramionami z lekkim, prześmiewczym uśmiechem na ustach i wzięłam dość sporego łyka drinka, którego przygotował mi Matt.

— Jaki uroczy widok. — Słysząc ten doskonale znany wszystkim głos, zacisnęłam mocniej palce na czerwonym, plastikowym kubku i tym razem to moje ciało zaczęło się spinać. — Wszyscy w komplecie. A nie przepraszam nie ma naszego kochanego Alexa.

Podeszła kilka kroków bliżej, czym wyłoniła się zza moich pleców. Dzięki czemu mogłam widzieć ją w całej okazałości. Niestety.

— A jak ty się kochana czujesz? Odzywał się do ciebie twój ukochany? A może serduszko już posklejane? — Kontynuowała. Mimo tego, że prowadziłyśmy wzrokową bitwę i skupiłam się głównie na jej osobie, wiedziałam, że wszyscy dookoła nam się przyglądają.

— Zoe, Zoe, Zoe. Kochana jak zawsze. — Parsknęłam śmiechem i przechyliłam czerwony kubek, tym samym dopijając do końca swojego drinka. Nie dało się nie zauważyć, że swoim spokojem, wprawiłam dziewczynę w zakłopotanie. Uśmiechnęłam się do niej, zgniatając kubek w dłoni i rzuciłam jej go pod nogi. — Jak dobrze, że mamy szmatę na imprezie. Będzie miał kto posprzątać.

W kuchni zapanowała cisza. Wszyscy z ciekawością przyglądali się nam i czekali na dalszy rozwój wydarzeń. Nie ukrywam, że i ja czekałam na ruch ze strony rudowłosej. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Nie spodziewała się chyba takiego zachowania z mojej strony. Szczerze mówiąc i ja zdziwiłam samą siebie. Należałam raczej do tej grupy miłych, bezkonfliktowych osób. Rzadko kiedy od tak pokazywałam tak zwane, pazurki. Jednak w tamtym momencie jej zachowanie i wzmianka o Alexie na tyle podniosło mi ciśnienie, że nie potrafiłam się pohamować.

— No co ruda? Nie masz nagle języka w buzi? — Ciszę w kuchni przerwał prześmiewczy męski ton. Oczy wszystkich, w tym moje i Zoe, zwróciły się w kierunku chłopaka, który stał oparty o futrynę ze skrzyżowanymi ramionami. — Widzimy, że prawda cię zabolała.

Powiedział i puścił mi oczko. Był to ten sam chłopak, z którym wpadliśmy na siebie w salonie. I nie wiedząc czemu tym gestem sprawił, że posłałam mu krótki uśmiech. Jednak zaraz odwróciłam się z powrotem, przodem do rudowłosej. Jak zawsze wygadana, a w tym momencie jakby zabrakło jej języka w buzi. Jedynie prychnęła pod nosem i wyszła z kuchni. Z jej wyjściem, mój brat, Matt, Ralph i kilka innych osób wybuchnęli głośnym śmiechem. Usłyszałam również wiele słów typu, że należało się jej czy też, że świetnie sobie z nią poradziłam. Odwróciłam się, by zobaczyć czy chłopak, który stał w przejściu nadal tam jest. Jednak jego już tam nie było.

Około godziny później impreza przeniosła się do mieszkania mojego i Kendall. A raczej kameralna posiadówka, ponieważ przyjechał z nami Matt, Justin i Khloe. Siedzieliśmy w salonie popijając drinki i rozmawiając na luźniejsze tematy. Choć tak naprawdę głównym tematem nadal było starcie z rudowłosą. Panowie żyli tym zdecydowanie bardziej niż ja.

— A ten co się odezwał to kto to był tak w ogóle? — Zapytał Matt sięgając do miski z chipsami, kiedy to uspokoił swój napad śmiechu.

— Ten nowy. — Mruknęła Kendall, czym zwróciła moją uwagę. Przeniosła wzrok na mnie i uśmiechnęła się. — I chyba wpadłaś mu w oko.

— O nie. — Wstałam z kanapy i odstawiłam szklankę na stół. — Znam to spojrzenie. Żadnych swatek. Żadnych randek. I na wyścigi również już nie zamierzam chodzić. Nowy start, pamiętacie? — Zapytałam patrząc na przyjaciół i brata. Zgodnie skinęli głową, a ja uśmiechnęłam się do nich. — A teraz moi drodzy uciekam do spania, ponieważ odczuwam skutki zmęczenia i wypitego alkoholu. Także dobranoc!

Pożegnałam się z nimi i skierowałam do swojej sypialni. Chwyciłam z szafy pierwszą lepszą koszulkę do spania oraz bieliznę, a następnie skierowałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu, leżąc w ciepłym łóżku, moje ciało było w pełni rozluźnione, a emocje z tego jakże ciekawego wieczoru rozpłynęły się. Wciąż powtarzałam do siebie, że dałam radę i że jestem z siebie dumna. Nie spodziewałam się, że tak szybko stanę na nogi i znajdę w sobie siłę, by znaleźć się w miejscu z którym wiązało się tak wiele wspomnień. Zmęczona całym dniem po prostu odleciałam. Nie przeszkadzały mi nawet śmiechy moich przyjaciół jak i brata i głośna muzyka. Po prostu padłam jak zabita.

Następnego dnia wstałam jako pierwsza. Justin i Khloe spali w salonie, w którym swoją drogą panował nie mały bałagan. Zabrałam się za sprzątanie, najciszej jak mogłam. Nie miałam pojęcia o której poszli spać, więc nie chciałam nikogo obudzić. To znaczy nie chciałam obudzić Khloe. Jako kochająca siostra, jakbym obudziła Justina, to nawet nie byłoby mi go żal. Sprzątnięcie wszystkiego i wstawienie rzeczy do zmywarki zajęło mi dobre kilkanaście minut. Po skończonej pracy zrobiłam sobie śniadanie oraz kawę i wróciłam do swojej sypialni. Z laptopem na kolanach, zajadałam się tostami leżąc w swoim ciepłym łóżku i zaczęłam oglądać swój ukochany film. Tego dnia postawiłam na całkowity relaks i oczyszczenie głowy z niepotrzebnych toksyn, bądź toksycznych ludzi. I tak naprawdę minął mi cały dzień, w łóżku.

W niedzielę zaś odwiedziłam rodziców. Mój tata oczywiście nadal z niezadowoleniem patrzył w moją stronę. Nie potrafił pogodzić się z moją nową fryzurą. Co swoją drogą strasznie bawiło mnie i mamę. W porze obiadowej dołączył do nas Justin i po wspólnym obiedzie udaliśmy się na spacer i lody. Jak za starych dobrych czasów. Spacerując z rodziną przypomniał mi się dzień, w którym zakończyłam swoją terapię, po śmierci Kaspra. Zaśmiałam się do samej siebie, czym zwróciłam uwagę rodziców i Justina.

— Co cię tak rozbawiło Lila? — Zapytała mama, marszcząc przy tym zabawnie czoło.

— Nic, nic. — Uśmiechnęłam się do niej. Przecież nie mogłam im powiedzieć, że bawi mnie fakt, że kiedy ostatnim razem tak spacerowaliśmy byłam po stracie ukochanej mi osoby, tak jak i w tamtym momencie.

Jedynie mój brat zaczął się domyślać o co mi chodzi, ponieważ westchnął. Po spotkaniu rodzinnym postanowiłam udać się na cmentarz. Zakupiłam znicz i świeże kwiaty, a następnie skierowałam się na grób Kaspra. Jak to miałam w zwyczaju trochę do niego pogadałam. Nie czułam już tego cholernego bólu patrząc na miejsce, w którym spoczywa mój ukochany. Co prawda ból i tęsknota nadal we mnie tkwiły, ale nie były aż tak mocnymi uczuciami jak na początku. Sądzę, że po prostu udało mi się pogodzić z jego utratą i ruszyć dalej. I tak właśnie było również z utratą Alexa. Przede mną był drugi rok studiów i chciałam rozpocząć go z czystą głową. Nowy rok, nowa ja. Choćby był to tylko nowy rok szkolny.

You smell like love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz