Słysząc jego oschły ton, mój poziom irytacji zaczął narastać. Tym bardziej, że chłopak nawet na chwilę nie oderwał wzroku od telefonu.
— Może gdybyś przestał się gapić w ten telefon i patrzył gdzie idziesz, to nie doszłoby do tego. — Powiedziałam z wyczuwalną irytacją w głosie, czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony. W końcu, już naprawdę zdenerwowana postanowiłam wykonać pewien krok.
— No chyba sobie żart. — Zaczął, kiedy wyrwałam mu telefon z ręki, ale o dziwo nie dokończył. Z lekko uchylonymi ustami zaczął wpatrywać się w moją osobę milcząc.
— Chyba nie doczekam się przeprosin. — Przewróciłam oczami i wcisnęłam z powrotem telefon do jego dłoni. — Nieważne.
Ucięłam krótko i wyminęłam go, a następnie udałam się w poszukiwaniu Kendall. W mieszkaniu znajdowało się już naprawdę dość dużo osób. Więc odnalezienie jej nie było takie proste. Przeciskałam się pomiędzy ludźmi. Niektórzy byli mi zupełnie obcy, innych kojarzyłam z wyścigów, a jeszcze niektórych znałam z liceum. Wszystko wyglądało tak jak zwykle. To samo miejsce, ci sami ludzie, a jednak zmieniło się tak wiele. Nurtowała mnie sytuacja z tamtym chłopakiem. Więc kiedy tylko znalazłam mojego brata i przyjaciół przy wodopoju, odrazu im o tym opowiedziałam.
— I co nie przeprosił cię nawet? — Widziałam jak ciało mojego brata się spina, a jego wzrok zaczyna rozglądać się dookoła. — To zaraz to zrobi.
— Jeny Justin. — Przymknęłam oczy i pokręciłam głową z zażenowania. — Kiedy ty przestaniesz bawić się w mojego bodyguarda?
Po zadaniu tego pytania wszyscy dookoła zaśmiali się, a mój brat spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Na co ja jedynie wzruszyłam ramionami z lekkim, prześmiewczym uśmiechem na ustach i wzięłam dość sporego łyka drinka, którego przygotował mi Matt.
— Jaki uroczy widok. — Słysząc ten doskonale znany wszystkim głos, zacisnęłam mocniej palce na czerwonym, plastikowym kubku i tym razem to moje ciało zaczęło się spinać. — Wszyscy w komplecie. A nie przepraszam nie ma naszego kochanego Alexa.
Podeszła kilka kroków bliżej, czym wyłoniła się zza moich pleców. Dzięki czemu mogłam widzieć ją w całej okazałości. Niestety.
— A jak ty się kochana czujesz? Odzywał się do ciebie twój ukochany? A może serduszko już posklejane? — Kontynuowała. Mimo tego, że prowadziłyśmy wzrokową bitwę i skupiłam się głównie na jej osobie, wiedziałam, że wszyscy dookoła nam się przyglądają.
— Zoe, Zoe, Zoe. Kochana jak zawsze. — Parsknęłam śmiechem i przechyliłam czerwony kubek, tym samym dopijając do końca swojego drinka. Nie dało się nie zauważyć, że swoim spokojem, wprawiłam dziewczynę w zakłopotanie. Uśmiechnęłam się do niej, zgniatając kubek w dłoni i rzuciłam jej go pod nogi. — Jak dobrze, że mamy szmatę na imprezie. Będzie miał kto posprzątać.
W kuchni zapanowała cisza. Wszyscy z ciekawością przyglądali się nam i czekali na dalszy rozwój wydarzeń. Nie ukrywam, że i ja czekałam na ruch ze strony rudowłosej. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Nie spodziewała się chyba takiego zachowania z mojej strony. Szczerze mówiąc i ja zdziwiłam samą siebie. Należałam raczej do tej grupy miłych, bezkonfliktowych osób. Rzadko kiedy od tak pokazywałam tak zwane, pazurki. Jednak w tamtym momencie jej zachowanie i wzmianka o Alexie na tyle podniosło mi ciśnienie, że nie potrafiłam się pohamować.
— No co ruda? Nie masz nagle języka w buzi? — Ciszę w kuchni przerwał prześmiewczy męski ton. Oczy wszystkich, w tym moje i Zoe, zwróciły się w kierunku chłopaka, który stał oparty o futrynę ze skrzyżowanymi ramionami. — Widzimy, że prawda cię zabolała.
Powiedział i puścił mi oczko. Był to ten sam chłopak, z którym wpadliśmy na siebie w salonie. I nie wiedząc czemu tym gestem sprawił, że posłałam mu krótki uśmiech. Jednak zaraz odwróciłam się z powrotem, przodem do rudowłosej. Jak zawsze wygadana, a w tym momencie jakby zabrakło jej języka w buzi. Jedynie prychnęła pod nosem i wyszła z kuchni. Z jej wyjściem, mój brat, Matt, Ralph i kilka innych osób wybuchnęli głośnym śmiechem. Usłyszałam również wiele słów typu, że należało się jej czy też, że świetnie sobie z nią poradziłam. Odwróciłam się, by zobaczyć czy chłopak, który stał w przejściu nadal tam jest. Jednak jego już tam nie było.
Około godziny później impreza przeniosła się do mieszkania mojego i Kendall. A raczej kameralna posiadówka, ponieważ przyjechał z nami Matt, Justin i Khloe. Siedzieliśmy w salonie popijając drinki i rozmawiając na luźniejsze tematy. Choć tak naprawdę głównym tematem nadal było starcie z rudowłosą. Panowie żyli tym zdecydowanie bardziej niż ja.
— A ten co się odezwał to kto to był tak w ogóle? — Zapytał Matt sięgając do miski z chipsami, kiedy to uspokoił swój napad śmiechu.
— Ten nowy. — Mruknęła Kendall, czym zwróciła moją uwagę. Przeniosła wzrok na mnie i uśmiechnęła się. — I chyba wpadłaś mu w oko.
— O nie. — Wstałam z kanapy i odstawiłam szklankę na stół. — Znam to spojrzenie. Żadnych swatek. Żadnych randek. I na wyścigi również już nie zamierzam chodzić. Nowy start, pamiętacie? — Zapytałam patrząc na przyjaciół i brata. Zgodnie skinęli głową, a ja uśmiechnęłam się do nich. — A teraz moi drodzy uciekam do spania, ponieważ odczuwam skutki zmęczenia i wypitego alkoholu. Także dobranoc!
Pożegnałam się z nimi i skierowałam do swojej sypialni. Chwyciłam z szafy pierwszą lepszą koszulkę do spania oraz bieliznę, a następnie skierowałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu, leżąc w ciepłym łóżku, moje ciało było w pełni rozluźnione, a emocje z tego jakże ciekawego wieczoru rozpłynęły się. Wciąż powtarzałam do siebie, że dałam radę i że jestem z siebie dumna. Nie spodziewałam się, że tak szybko stanę na nogi i znajdę w sobie siłę, by znaleźć się w miejscu z którym wiązało się tak wiele wspomnień. Zmęczona całym dniem po prostu odleciałam. Nie przeszkadzały mi nawet śmiechy moich przyjaciół jak i brata i głośna muzyka. Po prostu padłam jak zabita.
Następnego dnia wstałam jako pierwsza. Justin i Khloe spali w salonie, w którym swoją drogą panował nie mały bałagan. Zabrałam się za sprzątanie, najciszej jak mogłam. Nie miałam pojęcia o której poszli spać, więc nie chciałam nikogo obudzić. To znaczy nie chciałam obudzić Khloe. Jako kochająca siostra, jakbym obudziła Justina, to nawet nie byłoby mi go żal. Sprzątnięcie wszystkiego i wstawienie rzeczy do zmywarki zajęło mi dobre kilkanaście minut. Po skończonej pracy zrobiłam sobie śniadanie oraz kawę i wróciłam do swojej sypialni. Z laptopem na kolanach, zajadałam się tostami leżąc w swoim ciepłym łóżku i zaczęłam oglądać swój ukochany film. Tego dnia postawiłam na całkowity relaks i oczyszczenie głowy z niepotrzebnych toksyn, bądź toksycznych ludzi. I tak naprawdę minął mi cały dzień, w łóżku.
W niedzielę zaś odwiedziłam rodziców. Mój tata oczywiście nadal z niezadowoleniem patrzył w moją stronę. Nie potrafił pogodzić się z moją nową fryzurą. Co swoją drogą strasznie bawiło mnie i mamę. W porze obiadowej dołączył do nas Justin i po wspólnym obiedzie udaliśmy się na spacer i lody. Jak za starych dobrych czasów. Spacerując z rodziną przypomniał mi się dzień, w którym zakończyłam swoją terapię, po śmierci Kaspra. Zaśmiałam się do samej siebie, czym zwróciłam uwagę rodziców i Justina.
— Co cię tak rozbawiło Lila? — Zapytała mama, marszcząc przy tym zabawnie czoło.
— Nic, nic. — Uśmiechnęłam się do niej. Przecież nie mogłam im powiedzieć, że bawi mnie fakt, że kiedy ostatnim razem tak spacerowaliśmy byłam po stracie ukochanej mi osoby, tak jak i w tamtym momencie.
Jedynie mój brat zaczął się domyślać o co mi chodzi, ponieważ westchnął. Po spotkaniu rodzinnym postanowiłam udać się na cmentarz. Zakupiłam znicz i świeże kwiaty, a następnie skierowałam się na grób Kaspra. Jak to miałam w zwyczaju trochę do niego pogadałam. Nie czułam już tego cholernego bólu patrząc na miejsce, w którym spoczywa mój ukochany. Co prawda ból i tęsknota nadal we mnie tkwiły, ale nie były aż tak mocnymi uczuciami jak na początku. Sądzę, że po prostu udało mi się pogodzić z jego utratą i ruszyć dalej. I tak właśnie było również z utratą Alexa. Przede mną był drugi rok studiów i chciałam rozpocząć go z czystą głową. Nowy rok, nowa ja. Choćby był to tylko nowy rok szkolny.
CZYTASZ
You smell like love.
Teen FictionCały czas wmawia nam się, że nie powinno wchodzić się drugi raz do tej samej rzeki. A za razem mówią również, że należy dawać ludziom drugą szansę, ponieważ i my kiedyś możemy takowej potrzebować. Jednocześnie mówiąc również, to doskonale znane nam...