15.

1.3K 37 0
                                    

— Raz, dwa! Raz, dwa! — Wciąż powtarzał przy każdym wykonywanym przeze mnie ciosie. — Tempo Lila! Jeszcze 10 sekund! Dasz radę! Dziesięć, dziewięć... — Mimo tego, że końcówki treningów zawsze bywały najgorsze, to starałam się dawać z siebie wszystko. — Koniec!

— Dzięki bogu! — Wysapałam i uniosłam rękawice do góry.

— Jeszcze trochę i będę mógł puścić cię na jakieś walki. — Zaśmiał się Christian, a przy tym zaczął pomagać mi pozbyć się rękawic.

— Oj nie, ja tak tylko dla zabawy. — Uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam bidon z wodą. Jednak gdy przechyliłam głowę, a mój wzrok napotkał duży zegar na ścianie, o mało się nią nie udławiłam. — Cholera! Travis mnie zabije!

W pośpiechu podziękowałam Christianowi za trening i pobiegłam do szatni, a następnie pod prysznic. Pomiędzy świętami a sylwestrem mieliśmy normalne cztery dni zajęć na uczelni. Co prawda były one tylko dla chętnych, ale zdecydowałam się uczęszczać w te dni na zajęcia. Oczywistością było to, że Travis, jako mój chłopak nie miał wyjścia i musiał chodzić na nie ze mną. Tego dnia postanowiłam pójść na trening przed zajęciami, ponieważ po, chcieliśmy wraz z Travisem udać się na naszą pierwszą i oficjalną randkę. W ciągu piętnastu minut doprowadziłam się do porządku, spakowałam swoje rzeczy i wybiegłam z szatni.

— No, no! Twój Romeo już czeka! — Wybiegając z niej wpadłam na Matta. Ewidentnie był rozbawiony moim pośpiechem.

— Buziaki! — Krzyknęłam na odchodne zbliżając się do drzwi, na co chłopak pokręcił głową. Wybiegłam z siłowni i rozejrzałam się dookoła. Widząc opartego o samochód Travisa, ze wzrokiem wlepionym w telefon, podbiegłam i rzuciłam się na niego. — Już jestem, przepraszam!

— Nie dość, że musiałem tak wcześnie wstać, choć mogłem sobie pospać. — Zaakcentował udając obrażonego. — To jeszcze musiałem czekać tu na ciebie trzy minuty dłużej niż miałem! Ja nie wiem czy ci wybaczę!

— Nie wiesz? — Zapytałam unosząc jedną brew i kładąc dłonie na jego karku. Chłopak nadal udawał obrażonego, ale swoimi rękoma objął mnie w talii. — Ja chyba wiem co zrobić, żebyś mi wybaczył.

Zbliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta w pocałunku. Przez pierwszych pare sekund nadal udawał. Jednakże później przycisnął mnie bliżej do siebie i zaczął oddawać pocałunek. Z każdą sekundą stawał się on coraz bardziej zachłanny, pełen pożądania, ale jednocześnie uczucia. Sprawy przybrały szybkiego tempa i nawet nie przejmowaliśmy się tym, że jesteśmy na parkingu przed siłownia. Travis przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, dłonie położył na moich pośladkach, które zaczął lekko ściskać. Nasze języki walczyły o dominację.

— Przepraszam, że państwu przeszkadzam te obmacywanki. — Nagle ktoś zza moich pleców odchrząknął. — Ale patrząc na zegarek, macie niecałe 4 minuty żeby zdążyć na zajęcia. — Odwróciłam się zarumieniona. Moim oczom ukazał się nie kto inny, jak Justin.

— Oh, jakiś ty troskliwy. — Zaśmiałam się, gdy on wraz z Travisem podawali sobie ręce na przywitanie. I dopiero kiedy Justin zrobił krok do przodu zauważyłam, że nie był sam. Widząc Alexa i jego poważną minę, poczułam gulę w gardle. Jednak naprawdę gorąco mi się zrobiło, gdy nasz wzrok spotkał się.

— To co jedziemy? — Zapytał Travis, wybudzając mnie z tego dziwnego transu.

Skinęłam głową na tak i bez słowa skierowałam się na miejsce pasażera. Nie wiedząc czemu poczułam dziwne wyrzuty sumienia. Co było przecież czymś niedorzecznym. No bo czemu miałabym je mieć? Bo co, bo Alex nas widział? Bezsensu. Chwilę później na miejscu kierowcy usiadł Travis, po tym jak wrzucił moją torbę z rzeczami z treningu do bagażnika i odjechaliśmy. Oczywiście weszliśmy pięć minut po rozpoczęciu zajęć, ale z racji tego, że nie były one obowiązkowe, nikt nam nic nie powiedział. Zajęliśmy swoje miejsca i wsłuchaliśmy się w to co mówi wykładowca.

You smell like love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz