Znów nastała ciemność, a ja przestałam cokolwiek czuć. Jednak w pewnym momencie zaczęłam mieć wrażenie, jakby moje płuca napełniały się wodą. I wtedy stało się to. Z całych sił otworzyłam buzie, chcąc złapać jak najwiecej powietrza, a do moich oczu dotarło ostre światło.
— Matko święta biegnij po lekarza! — Do moich uszu dostał się krzyk. Skrzywiłam się i przekręciłam lekko głowę. — Witaj kochana. — Ujrzałam Khloe, przysunęła się bliżej i położyła dłoń na mojej głowie, a następnie zaczęła mnie głaskać. Jedyne co mnie zaniepokoiło to to, że z jej oczu wypłynęła pojedyncza łza, którą zaraz wytarła.
Byłam słaba. Beznadziejnie słaba i bezsilna. Czułam, że mam coś na twarzy i podejrzewałam, że to maska dostarczająca mi tlen. Próbowałam unieść rękę, by móc ją zdjąć, ale bez szans. Chciałam zapytać co się stało, gdzie jestem, gdzie jest Kendall. Lecz nie było mi to umożliwione. W zamian czego patrzyłam na zmartwioną dziewczynę mojego brata w akompaniamencie denerwującego pikania maszyn pod które byłam podpięta.
— No witamy pani Dash. — Do sali wszedł mężczyzna, ubrany cały na biało z uśmiechem na ustach. Podszedł do mojego łóżka i spojrzał na mnie.— Cieszymy się, że wróciła pani do nas. Sądzę, że możemy już to zdjąć. — Obszedł łóżko i zdjął maskę z mojej twarzy. Pierwsze trzy oddechy były niesamowicie bolesne. Wręcz paliły mnie płuca. Nie mówiąc już o tym, jak sucho miałam w ustach. Na całe szczęście Khloe odrazu pomogła mi się napić. — Jak się pani czuje?
— Wszystko mnie boli. — Wyszeptałam ledwie słyszalnie, ale taka była prawda. Bolał mnie każdy skrawek mojego ciała.
— To w pełni zrozumiałe. Musi pani odpoczywać. — Powiedział i wziął do ręki moją kartę, która przyczepiona była do łóżka. Po chwili odłożył ją i spojrzał na mnie, a później na Khloe i Justina. — Za godzinkę ktoś przyjdzie, żeby zabrać panią na badania, a teraz dam państwu chwilę.
Odprowadzałam go wzrokiem, aż do momentu, kiedy zniknął za drzwiami. Przeniosłam wzrok na mojego brata, który stał oparty o ścianę i patrzył w moim kierunku. Pod oczami miał ogromne wory, był blady, zmęczony. Khloe zresztą nie wyglądała lepiej. Kiedy im się tak przyglądałam bez słowa, doszło do mnie, że nie ma tu Kendall.
— Co z Kendall? — Zapytałam, a moje ciało lekko się spięło. Na tyle bałam się odpowiedzi, że i moje tętno podskoczyło, przez co jedna z maszyn zaczęła głośniej pikać.
— Spokojnie. — Khloe odrazu zaczęła mnie uspokajać, a Justin jedynie westchnął i podszedł bliżej, zajmując krzesło po drugiej stronie łóżka.
— Kendall jest w mieszkaniu z Mattem. Odsypiają. — Powiedział krótko czym trochę mnie uspokoił, ale nie uspokoił mojej ciekawości. Jednak nie umknęło to jego uwadze. W końcu nikt nie zna mnie tak dobrze jak mój własny brat. — Przejechałaś na czerwonym. Inny samochód wjechał w wasz, lecz od twojej strony. Kendall nic się nie stało. Opowiedziała nam o tym samochodzie, szukaliśmy go, ale po kilku dniach odpuściliśmy. Nikt go nie widział.
— Całe szczęście, że nic jej nie jest. — Odetchnęłam z ulgą. Nagle pozostała część wypowiedzi mojego brata zaczęła do mnie docierać. — Czekaj, co? Po kilku dniach?
— Lilka byłaś w śpiączce ponad miesiąc. — Z ogromnym szokiem patrzyłam na mojego brata.
— Codziennie ktoś tu z tobą siedział. Rodzice, my, Kendall z Mattem, Ralph z Kate, a nawet chłopaki. — Dodała Khloe i kiedy chciała powiedzieć coś jeszcze, drzwi do sali otworzyły się z hukiem, a do mnie w mgnieniu oka dobiegła zrozpaczona mama.
•••
Po ciężkim tygodniu w szpitalu wróciłam do domu. Jednak z jednego więzienia przeniosłam się do drugiego. W wyniku silnego uderzenia moje obydwie nogi ucierpiały. Jedna z nich była złamana, druga natomiast obita, ale i tak dostałam nakaz leżenia i odpoczywania. Przybita tym faktem i leżąc w salonie na kanapie, w duchu śmiałam się do samej siebie. Wyśmiewałam się z tego, jak świetnie poszedł mi mój nowy start. Miałam żyć pełnią życia, skupić się na nauce, chodzić na imprezy, poznawać nowych ludzi. A tym czasem byłam uziemiona i niańczona przez wszystkich dookoła.
CZYTASZ
You smell like love.
Teen FictionCały czas wmawia nam się, że nie powinno wchodzić się drugi raz do tej samej rzeki. A za razem mówią również, że należy dawać ludziom drugą szansę, ponieważ i my kiedyś możemy takowej potrzebować. Jednocześnie mówiąc również, to doskonale znane nam...