24.

1.2K 39 1
                                    

Przez rozkojarzenie wywołane rozmową z Alexem o mały włos a spóźniłabym się na próbę ślubu Justina i Khloe. Wbiegłam do kościoła w ostatniej chwili, gdzie wszyscy już na mnie czekali. Z początku nie potrafiłam się skupić, mając w głowie wciąż jego słowa. Z czasem zaczęłam odzyskiwać świadomość i udawało mi się współpracować z pozostałymi. Do ślubu został niespełna miesiąc. I na tym musiałam się skupić. Wiedziałam jak ważnym wydarzeniem w życiu mojego brata będzie ten dzień. Na całe szczęście próba poszła dość sprawnie i już po około dwóch godzinach mogliśmy ją zakończyć. Podczas gdy przyszłe małżeństwo rozmawiało z księdzem i rodzicami, ja musiałam wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Na dworze panował już półmrok. Stałam oparta o swój samochód patrząc na przejeżdzające ulicą auta. W tamtej chwili zrozumiałam, jak strasznie tęskniłam za Kendall. Gdybym tylko w tamtej chwili mogła się z nią spotkać, porozmawiać. Nie dość, że jak to Kendall na pewno znalazłaby wyjście z tej sytuacji, to przede wszystkim nie doszłoby do niej, bo z pewnością ona i Matt nadal byliby parą.

— Liliana? Jesteś tu? — Ocknęłam się z zamyślenia i potrząsnęłam głową. Uniosłam swój wzrok na dziewczynę stojącą przede mną. Patrzyła na mnie zatroskanym wzrokiem. — Czy wszystko w porządku? Od początku próby jesteś jakaś nieobecna, a teraz jakbyś odleciała.

Rozejrzałam się dookoła. Na kościelnym parkingu byłyśmy tylko my. Wróciłam wzrokiem do Khloe, a wszystko we mnie aż krzyczało, żebym wydusiła z siebie to co mnie gryzie. Nie miałam zielonego pojęcia jak mam ubrać to wszystko w słowa. Jednocześnie zastanawiając się czy w ogóle poruszać temat Matta, bo przecież mogło mi i Alexowi się tylko wydawać, a ja w tamtej chwili mogłam zacząć niepotrzebne zamieszanie. Jednakże to było silniejsze ode mnie i musiałam z kimś o tym porozmawiać.

— Alex uważa, że Matt... — Przystopowałam, nie wiedząc jak mam to nazwać. Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam oczy. — Że Matt zaczyna traktować mnie jako kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę. Moim zdaniem są to bzdury, a z drugiej...

— No chyba nie do końca jednak to bzdury. — Przerwała mi, a ja z zaskoczenia uchyliłam delikatnie wargi. — Coś w tym jest Lila. Od jakiegoś czasu Matt patrzy na ciebie jakoś inaczej. Może nawet trochę jak na Kendall, kiedy byli razem.

— Khloe ty też? —Westchnęłam zrezygnowana po usłyszeniu tych słów z ust przyszłej żony mojego brata. W głowie mi się to nie mieściło, by to o czym mówiła ona i Alex było prawdą. — Znów coś się dzieje. Ralph, zaraz wasz ślub, teraz Matt. Jeszcze na dodatek zaraz mam egzaminy.

— To fakt. Sporo spadło na twoje barki, a w tej naszej małej rodzince nie ma czasu na monotonię i nudę. — Zaśmiała się i również oparła się o mój samochód. W tym samym momencie drzwi od kościoła otworzyły się, a z jego środka zaczęły wychodzić nasze rodziny. — Jedź do domu i wyśpij się porządnie. Przyda ci się to i o nic się już nie martw. Od prób jesteś narazie zwolniona, Ralphem zajmiemy się razem z Justinem. Skup się teraz na egzaminach, a później pomyślimy co dalej z Mattem.

— Naprawdę? — Zapytałam, kiedy ta odbiła się od samochodu. Khloe z delikatnym uśmiechem na ustach skinęła głową na tak, a następnie wyciągnęła ręce w moją stronę. Powieliłam jej ruchy odbijając się od auta i przytuliłam się do niej, czując w pewien sposób ogromną ulgę i wdzięczność. — Dziękuję.

Chwilę później doszli do nas pozostali. Kilka minut spędziliśmy na luźnych pogawędkach, a następnie każdy udał się do swoich samochodów. Rozmowa z Khloe znacznie mi pomogła. Co prawda nie oczyściła ona mojej głowy w stu procentach, ale zdecydowanie sprawiła, że było mi lżej. Jadąc do domu zdecydowałam się podjechać jeszcze do Alexa. Dręczył mnie fakt, w jaki sposób zakończyliśmy naszą rozmowę. Jeszcze tego brakowało, żebym to z nim miała na pieńku. Kiedy wysiadłam z samochodu pod apartamentowcem w którym mieszkał, zaczynałam odczuwać zmęczenie. Wysiadając z windy ziewnęłam porządnie i ruszyłam w stronę jego drzwi. Będąc coraz bliżej do moich uszu zaczęły dostawać się dźwięki głośno grającej muzyki. Ściągnęłam brwi w linię i zapukałam do drzwi. Zadzwoniłam dwa razy dzwonkiem. Cisza. Nie wiele myśląc nacisnęłam klamkę. Okazało się, że drzwi były otwarte. Weszłam do środka i zaczęłam kierować się w stronę salonu, z którego dobiegały głośne rozmowy i śmiechy. Po chwili moim oczom ukazał się Alex w gronie swoich kolegów i kilku dziewczyn, a na stoliku przed nimi walały się butelki z piwem i jakieś przekąski.

You smell like love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz