7.

1.2K 39 0
                                    

Przez całą noc wierciłam się w łóżku z boku na bok. Nie miałam zielonego pojęcia co się działo z moimi najbliższymi. Skąd te tajemnice i kłamstwa. Byłam nimi strasznie zawiedziona. A przez targające mną emocje wstałam strasznie niewyspana. Cudem zdążyłam na zajęcia, ponieważ przez to, że nie odzywałam się z Kendall, byłam zmuszona jechać do szkoły taksówką, która się spóźniła. Jakby tego wszystkiego było mało, moja złamana noga tego dnia dawała o sobie dość mocno znać. Nie mówiąc już o bolących rękach i upadających kulach. Ten dzień był totalną porażką. Byłam zmęczona, obolała i zła na maksa. W porze lunchu postanowiłam zerwać się z reszty zajęć.

— Cholera! — Syknęłam przez zęby, kiedy to jedna z moich kul znów postanowiła upaść, a ja zmierzałam już do wyjścia.

— Pomogę ci. — Usłyszałam po swojej prawej stronie i przeniosłam wzrok na chłopaka stojącego obok.

— Poradzę sobie. Nie potrzebuje twojej pomocy. —Przerzuciłam oczami, na próbę pomocy ze strony Travisa.

— Liliana ja...

— Odsuń się od niej. — Nagle obok nas znalazł się Matt. Poprosiłam go, żeby przyjechał po mnie, ale nie spodziewałam się, że wejdzie do środka. Podniósł moją leżąca na ziemi kulę i zmierzył wzrokiem Travisa. Napięcie pomiędzy nimi było naprawdę nieprzyjemne. Matt wziął ode mnie torbę i odsunął się kawałek. — Chodźmy Lila.

— Może powiedzcie jej w końcu, że wrócił ten cały Alex, a nie wszyscy ją oszukujecie!

Myślałam, że się przesłyszałam. Że Travis po prostu się przejęzyczył. Jednak kiedy zobaczyłam minę Matta i to jak jego ciało napina się, zrozumiałam, że usłyszałam to co miałam usłyszeć. Poczułam jak moje tętno przyspiesza, a powietrze gęstnieje. W pewnym momencie myślałam, że zaraz zemdleje. Aczkolwiek chciałam zachować chłodny rozum. Nie chciałam robić większej sceny niż tej, którą już zrobili panowie. Wzięłam głęboki oddech i bez słowa zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Nawet na chwilę nie odwróciłam się, żeby zobaczyć czy Matt idzie za mną. Doszłam do jego samochodu i kiedy ręka chłopaka sięgnęła do klamki od drzwi, nie miałam wątpliwości. Otworzył mi drzwi i spojrzał na mnie. Znał mnie. Widział, że jestem wściekła.

— Lila proszę wsiądź, zaraz wszystko ci wytłumaczę. — Westchnął zrezygnowany. Wsiadłam bez słowa i czekałam, aż okrąży samochód i wsiądzie do środka na miejsce kierowcy.

— Czy to prawda? Czy Alex wrócił? — Zapytałam niemalże odrazu, kiedy tylko usłyszałam dźwięk zamkniętych drzwi. — Na Boga! Czemu wy mnie wszyscy oszukujecie, ukrywacie wszystko przede mną? Co jest z wami nie tak? Ja to już nie zasługuje na prawdę?! - Czułam jak z każdym kolejnym słowem mój głos zaczyna się załamywać. — Nie dość, że ten cholerny wypadek, to jeszcze te kule i teraz wy. Mam dość Matt. Mam dość.

— Nie wrócił. Był jakiś czas w mieście i to przez niego miałyście wypadek. — Spojrzałam z niedowierzaniem na chłopaka. — To do niego należał ten czarny mustang. To on wysłał ci te kwiaty. Tamtego dnia chciał zobaczyć co u ciebie, jak sobie radzisz. Nie przyszło mu do tego jego głupiego łba, że się przestraszysz. — Zrobił przerwę i przeniósł wzrok z przedniej szyby na mnie. — Kiedy leżałaś w śpiączce był kilka razy u ciebie.

W pewnym momencie po prostu się wyłączyłam. Czułam, że od przypływu tych wszyskich informacji zaraz wybuchnie mi głowa. Nie mówiąc już o tym dziwnym kłuciu w sercu. Wrócił. Alex wrócił i to przez niego byłam w śpiączce i musiałam męczyć się z tymi cholernymi kulami. Jeszcze te kwiaty. Śmiałam się sama do siebie myśląc, że mogą być od niego, a tak naprawdę było. W mgnieniu oka przypomniał mi się jego podpis na kartce, która dołączona była do kwiatów - stęskniony. Dobry Boże. W co on pogrywał? Dlaczego po prostu nie odezwał się do mnie? Dlaczego nie mógł zachować się jak człowiek, a prowadził te swoje gierki? Od tego wszystkiego zrobiło mi się naprawdę niedobrze.

— A co z tobą, Kendall i Travisem? — Zapytałam, kiedy już odzyskałam w miarę kontakt z rzeczywistością i otarłam łzy z policzka.

— Rzekomo nic ich nie łączy, ale ile w tym prawdy to wiedzą już chyba tylko oni. — Po raz kolejny westchnął i przymknął oczy, a następnie oparł głowę o zagłówek fotela. — Lila przepraszam cię. Nie wiedzieliśmy jak ci o tym powiedzieć i czy w ogóle. Martwiliśmy się o ciebie i o to jak zareagujesz. Proszę uwierz mi. — Złapał swoją dłonią za moją.

Spojrzałam na nasze dłonie, a później na chłopaka. Widziałam w jego oczach, że źle mu z tym wszystkim. A że był dla mnie jak drugi brat i jako jedyny potrafił mi o tym wszystkim powiedzieć, nie mogłam mu nie wybaczyć. Wiedziałam też, ze będę musiała porozmawiać z pozostałymi. Na dobrą sprawę w końcu chcieli dla mnie dobrze. A nie było to ich winą, jak zachował się Alex. Byłam wstrząśnięta całą tą sytuacją. Poprosiłam Matta, żeby umówił się z moim bratem i dziewczynami. Na całe szczęście poszło gładko i po kilkunastu minutach odjechaliśmy z pod uczelni. A że do spotkania pozostało nam jeszcze trochę czasu, podjechaliśmy do mojego mieszkania. Ja doprowadziłam się do porządku, a w tym czasie Matt zamówił coś do jedzenia.

— Matt muszę cię o to zapytać. — Jedna sprawa wciąż nie dawała mi spokoju. Chłopak spojrzał w moją stronę i posłał mi pytające spojrzenie. — Czy Alex dalej jest w mieście?

— Nie. Po tym jak widziałaś odjeżdżającego go z pod siłowni wyjechał. Kontakt z nim znów ucichł. — Odpowiedział na moje pytanie i powrócił do jedzenia chińszczyzny.

Z jednej strony poczułam swego rodzaju ulgę, a z drugiej było mi żal, że tak się zachował i że nie udało mi się go zobaczyć. Nie widziałam go tyle miesięcy. I może z początku nie chciałam tego przyznać przed samą sobą, ale prawda była taka, że tęskniłam za nim. Nic dziwnego. W końcu kiedyś coś nas łączyło, a tęsknota jest rzeczą ludzką. Po zjedzonym obiedzie ruszyliśmy na umówione miejsce. Byli wszyscy. Nawet Ralph i Kate, co w sumie mnie nie zdziwiło, skoro wiedzieli wszyscy oprócz mnie. Kiedy wysiadłam z samochodu Matta wszyscy patrzyli w naszą stronę z lekkim niedowierzaniem. Widziałam po ich twarzach, że oni sami nie czuli się z tym wszystkim dobrze. Z początku rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych, ale wszyscy trzymali emocje na wodzy i doszliśmy do porozumienia.

— To pozostaje nam jeszcze jedna kwestia.— Spojrzałam na Kendall i Travisa. — Wasza kwestia. Matt też zasługuje na wyjaśnienia.

— Moja mama dostała propozycję pracy w Australii. — Zaczęła Kendall. — Przeprowadzamy się. —Wisienka na torcie ostatnich dni. Spojrzeliśmy wszyscy na Kendall. — Travis któregoś dnia przyłapał mnie jak rozmawiałam o tym z mamą przez telefon.

— Czemu nic nie powiedziałaś? — Zapytał Matt, który podobnie jak my wszyscy, nie krył swojego zdziwienia. Poza Travisem oczywiście.

— Wiecie jak pokochałam Australię po jednej z naszych wycieczek na początku liceum. — Zaczęła dziewczyna, a w jej oczach pojawiły się iskierki szczęścia. — To spełnienie wszystkich moich marzeń. Nie wiedziałam jak mam wam o tym powiedzieć.

I wtedy wszystko stało się już jasne. Kendall i Travis nie spotykali się potajemnie. Nie było łatwo pogodzić się z tym o czym mówiła Kendall, w końcu lada dzień miała nas opuścić. Jednak wszyscy wiedzieliśmy, że była ona naprawdę zabójczo zakochana w Australii, a my nie mogliśmy zatrzymać jej siłą przy sobie. W naszej paczce, każdy chciał dla siebie jak najlepiej. A jeśli było to spełnieniem jej marzeń, to jedyne co mogliśmy w tej kwestii zrobić, to trzymać za nią kciuki z całych sił. Kiedy wyjaśniliśmy sobie wszystko, postanowiliśmy udać się na jakąś dobrą kolację.

You smell like love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz