Przez całą noc wierciłam się w łóżku z boku na bok. Nie miałam zielonego pojęcia co się działo z moimi najbliższymi. Skąd te tajemnice i kłamstwa. Byłam nimi strasznie zawiedziona. A przez targające mną emocje wstałam strasznie niewyspana. Cudem zdążyłam na zajęcia, ponieważ przez to, że nie odzywałam się z Kendall, byłam zmuszona jechać do szkoły taksówką, która się spóźniła. Jakby tego wszystkiego było mało, moja złamana noga tego dnia dawała o sobie dość mocno znać. Nie mówiąc już o bolących rękach i upadających kulach. Ten dzień był totalną porażką. Byłam zmęczona, obolała i zła na maksa. W porze lunchu postanowiłam zerwać się z reszty zajęć.
— Cholera! — Syknęłam przez zęby, kiedy to jedna z moich kul znów postanowiła upaść, a ja zmierzałam już do wyjścia.
— Pomogę ci. — Usłyszałam po swojej prawej stronie i przeniosłam wzrok na chłopaka stojącego obok.
— Poradzę sobie. Nie potrzebuje twojej pomocy. —Przerzuciłam oczami, na próbę pomocy ze strony Travisa.
— Liliana ja...
— Odsuń się od niej. — Nagle obok nas znalazł się Matt. Poprosiłam go, żeby przyjechał po mnie, ale nie spodziewałam się, że wejdzie do środka. Podniósł moją leżąca na ziemi kulę i zmierzył wzrokiem Travisa. Napięcie pomiędzy nimi było naprawdę nieprzyjemne. Matt wziął ode mnie torbę i odsunął się kawałek. — Chodźmy Lila.
— Może powiedzcie jej w końcu, że wrócił ten cały Alex, a nie wszyscy ją oszukujecie!
Myślałam, że się przesłyszałam. Że Travis po prostu się przejęzyczył. Jednak kiedy zobaczyłam minę Matta i to jak jego ciało napina się, zrozumiałam, że usłyszałam to co miałam usłyszeć. Poczułam jak moje tętno przyspiesza, a powietrze gęstnieje. W pewnym momencie myślałam, że zaraz zemdleje. Aczkolwiek chciałam zachować chłodny rozum. Nie chciałam robić większej sceny niż tej, którą już zrobili panowie. Wzięłam głęboki oddech i bez słowa zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Nawet na chwilę nie odwróciłam się, żeby zobaczyć czy Matt idzie za mną. Doszłam do jego samochodu i kiedy ręka chłopaka sięgnęła do klamki od drzwi, nie miałam wątpliwości. Otworzył mi drzwi i spojrzał na mnie. Znał mnie. Widział, że jestem wściekła.
— Lila proszę wsiądź, zaraz wszystko ci wytłumaczę. — Westchnął zrezygnowany. Wsiadłam bez słowa i czekałam, aż okrąży samochód i wsiądzie do środka na miejsce kierowcy.
— Czy to prawda? Czy Alex wrócił? — Zapytałam niemalże odrazu, kiedy tylko usłyszałam dźwięk zamkniętych drzwi. — Na Boga! Czemu wy mnie wszyscy oszukujecie, ukrywacie wszystko przede mną? Co jest z wami nie tak? Ja to już nie zasługuje na prawdę?! - Czułam jak z każdym kolejnym słowem mój głos zaczyna się załamywać. — Nie dość, że ten cholerny wypadek, to jeszcze te kule i teraz wy. Mam dość Matt. Mam dość.
— Nie wrócił. Był jakiś czas w mieście i to przez niego miałyście wypadek. — Spojrzałam z niedowierzaniem na chłopaka. — To do niego należał ten czarny mustang. To on wysłał ci te kwiaty. Tamtego dnia chciał zobaczyć co u ciebie, jak sobie radzisz. Nie przyszło mu do tego jego głupiego łba, że się przestraszysz. — Zrobił przerwę i przeniósł wzrok z przedniej szyby na mnie. — Kiedy leżałaś w śpiączce był kilka razy u ciebie.
W pewnym momencie po prostu się wyłączyłam. Czułam, że od przypływu tych wszyskich informacji zaraz wybuchnie mi głowa. Nie mówiąc już o tym dziwnym kłuciu w sercu. Wrócił. Alex wrócił i to przez niego byłam w śpiączce i musiałam męczyć się z tymi cholernymi kulami. Jeszcze te kwiaty. Śmiałam się sama do siebie myśląc, że mogą być od niego, a tak naprawdę było. W mgnieniu oka przypomniał mi się jego podpis na kartce, która dołączona była do kwiatów - stęskniony. Dobry Boże. W co on pogrywał? Dlaczego po prostu nie odezwał się do mnie? Dlaczego nie mógł zachować się jak człowiek, a prowadził te swoje gierki? Od tego wszystkiego zrobiło mi się naprawdę niedobrze.
— A co z tobą, Kendall i Travisem? — Zapytałam, kiedy już odzyskałam w miarę kontakt z rzeczywistością i otarłam łzy z policzka.
— Rzekomo nic ich nie łączy, ale ile w tym prawdy to wiedzą już chyba tylko oni. — Po raz kolejny westchnął i przymknął oczy, a następnie oparł głowę o zagłówek fotela. — Lila przepraszam cię. Nie wiedzieliśmy jak ci o tym powiedzieć i czy w ogóle. Martwiliśmy się o ciebie i o to jak zareagujesz. Proszę uwierz mi. — Złapał swoją dłonią za moją.
Spojrzałam na nasze dłonie, a później na chłopaka. Widziałam w jego oczach, że źle mu z tym wszystkim. A że był dla mnie jak drugi brat i jako jedyny potrafił mi o tym wszystkim powiedzieć, nie mogłam mu nie wybaczyć. Wiedziałam też, ze będę musiała porozmawiać z pozostałymi. Na dobrą sprawę w końcu chcieli dla mnie dobrze. A nie było to ich winą, jak zachował się Alex. Byłam wstrząśnięta całą tą sytuacją. Poprosiłam Matta, żeby umówił się z moim bratem i dziewczynami. Na całe szczęście poszło gładko i po kilkunastu minutach odjechaliśmy z pod uczelni. A że do spotkania pozostało nam jeszcze trochę czasu, podjechaliśmy do mojego mieszkania. Ja doprowadziłam się do porządku, a w tym czasie Matt zamówił coś do jedzenia.
— Matt muszę cię o to zapytać. — Jedna sprawa wciąż nie dawała mi spokoju. Chłopak spojrzał w moją stronę i posłał mi pytające spojrzenie. — Czy Alex dalej jest w mieście?
— Nie. Po tym jak widziałaś odjeżdżającego go z pod siłowni wyjechał. Kontakt z nim znów ucichł. — Odpowiedział na moje pytanie i powrócił do jedzenia chińszczyzny.
Z jednej strony poczułam swego rodzaju ulgę, a z drugiej było mi żal, że tak się zachował i że nie udało mi się go zobaczyć. Nie widziałam go tyle miesięcy. I może z początku nie chciałam tego przyznać przed samą sobą, ale prawda była taka, że tęskniłam za nim. Nic dziwnego. W końcu kiedyś coś nas łączyło, a tęsknota jest rzeczą ludzką. Po zjedzonym obiedzie ruszyliśmy na umówione miejsce. Byli wszyscy. Nawet Ralph i Kate, co w sumie mnie nie zdziwiło, skoro wiedzieli wszyscy oprócz mnie. Kiedy wysiadłam z samochodu Matta wszyscy patrzyli w naszą stronę z lekkim niedowierzaniem. Widziałam po ich twarzach, że oni sami nie czuli się z tym wszystkim dobrze. Z początku rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych, ale wszyscy trzymali emocje na wodzy i doszliśmy do porozumienia.
— To pozostaje nam jeszcze jedna kwestia.— Spojrzałam na Kendall i Travisa. — Wasza kwestia. Matt też zasługuje na wyjaśnienia.
— Moja mama dostała propozycję pracy w Australii. — Zaczęła Kendall. — Przeprowadzamy się. —Wisienka na torcie ostatnich dni. Spojrzeliśmy wszyscy na Kendall. — Travis któregoś dnia przyłapał mnie jak rozmawiałam o tym z mamą przez telefon.
— Czemu nic nie powiedziałaś? — Zapytał Matt, który podobnie jak my wszyscy, nie krył swojego zdziwienia. Poza Travisem oczywiście.
— Wiecie jak pokochałam Australię po jednej z naszych wycieczek na początku liceum. — Zaczęła dziewczyna, a w jej oczach pojawiły się iskierki szczęścia. — To spełnienie wszystkich moich marzeń. Nie wiedziałam jak mam wam o tym powiedzieć.
I wtedy wszystko stało się już jasne. Kendall i Travis nie spotykali się potajemnie. Nie było łatwo pogodzić się z tym o czym mówiła Kendall, w końcu lada dzień miała nas opuścić. Jednak wszyscy wiedzieliśmy, że była ona naprawdę zabójczo zakochana w Australii, a my nie mogliśmy zatrzymać jej siłą przy sobie. W naszej paczce, każdy chciał dla siebie jak najlepiej. A jeśli było to spełnieniem jej marzeń, to jedyne co mogliśmy w tej kwestii zrobić, to trzymać za nią kciuki z całych sił. Kiedy wyjaśniliśmy sobie wszystko, postanowiliśmy udać się na jakąś dobrą kolację.
CZYTASZ
You smell like love.
Teen FictionCały czas wmawia nam się, że nie powinno wchodzić się drugi raz do tej samej rzeki. A za razem mówią również, że należy dawać ludziom drugą szansę, ponieważ i my kiedyś możemy takowej potrzebować. Jednocześnie mówiąc również, to doskonale znane nam...