Nasza mała posiadówka, okazała się być imprezą po blady świt. Bynajmniej dla pozostałych, ponieważ ja ze względu na swój osłabiony organizm padłam po drugim drinku. Przez najbliższe kilka dni od imprezy o niczym innym nie mówiono, bo większość z ekipy nie dotarła na zajęcia czy do pracy. Wszyscy będąc w stanie wegetacji cały dzień spędzili u nas w mieszkaniu. Dzięki czemu miałam trochę rozrywki, bo mogłam się z nich ponabijać. Jednak kiedy znów wszyscy wrócili do swoich obowiązków, a ja pozostałam sama sobie i wróciłam do tej nudnej monotonii. Przez to, że znacznie zwolniłam tempo mogłam dostrzec również to, że z Kendall działo się coś dziwnego. Częściej siedziała w domu, widywała się z Mattem dużo rzadziej, a czasem nawet tylko wtedy, gdy Matt wpadał sprawdzić jak się czuję. Co najdziwniejsze całymi popołudniami siedziała i szczerzyła się do telefonu jak głupia, nie mówiąc już o nocnych rozmowach. Zazwyczaj nie wtrącałam nosa w nie swoje sprawy, ale to co się działo nie dawało mi spokoju.
— Jak tam z Mattem? — Zapytałam, kiedy wspólnie jadłyśmy obiad. Z początku Kendall zdawała się nawet mnie nie słyszeć. Dopiero kiedy odchrząknęłam, oderwała wzrok od telefonu i posłała mi pytające spojrzenie. — Zapytałam jak z Mattem.
— A jak ma być? — Zmarszczyła brwi i z powrotem spojrzała na ekran urządzenia.
— No nie wiem, coraz rzadziej się widzicie. A jak tu przychodzi to jesteście jacyś dziwni. Jak nie wy.
— Lilka proszę cię nie szukaj problemu tam gdzie go nie ma. Między mną a Mattem jest wszystko w porządku. — Powiedziała to takim tonem, że nawet ona chyba sama w to nie uwierzyła, po czym przerzuciła oczami i wróciła do smsowania.
Nie chciałam już drążyć tematu. Więc wzruszyłam ramionami, poprawiłam się na kanapie i wróciłam do spożywanego przeze mnie makaronu. Po tej krótkiej wymianie zdań między mną a moją przyjaciółką wiedziałam, że coś jest na rzeczy. I wiedziałam również, że nie zapowiada się na nic dobrego. Po zjedzonym posiłku pozostałyśmy obie w salonie. Udało nam się nawet porozmawiać na luźniejsze tematy.
— No i wszystkie wzdychają do Travisa, a on biedny ze... — Nagle wypowiedź Kendall przerwał dzwonek do drzwi. — Umawiałaś się z kimś? — Zapytała, a ja tylko kiwnęłam głową na nie. Obie byłyśmy zdezorientowane. Dziewczyna wstała z kanapy i udała się do drzwi. Jednak kiedy wróciła z ogromnym bukietem róż oniemiałam. Postawiła koszyk na stole i wyjęła małą białą karteczkę. — To do ciebie.
Powiedziała z ogromnym uśmiechem na ustach i podała mi ją.
„Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem jest coraz lepiej i że niebawem będziemy mogli się zobaczyć.
Stęskniony."— A któż to taki stęskniony za moją małą Lileczką? — Zapytała śmiesznie poruszając przy tym brwiami.
— Nie mam zielonego pojęcia. — Przyznałam szczerze.
— No wiesz Travis ostatnio mnie pytał jakie lubisz kwiaty i...
— Kendall nie zaczynaj, proszę cię.
Przerzuciłam oczami i oddałam jej karteczkę. Naprawdę nie miałam zielonego pojęcia od kogo były te kwiaty. Jednak gdzieś z tyłu głowy siedziało mi to, że jeśli były one naprawdę od Travisa, to był to miły gest z jego strony. Z ponad godzinę poleniłyśmy się jeszcze w salonie, a później każda wylądowała w swoim pokoju. Leżałam w łóżku przeglądając social media i tak naprawdę poświęciłam na to więcej czasu niż zwykle. Moje myśli wciąż błądziły pomiędzy sprawą Kendall i Matta, a otrzymanym prezentem. Przez chwilę nawet pomyślałam, że być może są one od Alexa, że może ma kontakt z kimś i dowiedział się o wypadku. Aczkolwiek szybko odrzuciłam te myśli od siebie a nawet się z nich zaśmiałam. Przecież to było niemożliwością, a sam chłopak pewnie miał już kogoś. W końcu minęło tyle czasu.
![](https://img.wattpad.com/cover/239336926-288-k854154.jpg)
CZYTASZ
You smell like love.
Teen FictionCały czas wmawia nam się, że nie powinno wchodzić się drugi raz do tej samej rzeki. A za razem mówią również, że należy dawać ludziom drugą szansę, ponieważ i my kiedyś możemy takowej potrzebować. Jednocześnie mówiąc również, to doskonale znane nam...