13.

1.4K 39 9
                                    

Przez natłok zajęć i treningi boksu nie zauważyłam nawet, kiedy przyszła przerwa świąteczna. Śnieżnobiały pył pruszył całymi dniami i nocami, a ludzie zaczęli przystrajać swoje domy w kolorowe lampki i ozdoby. Jedyną rzeczą, którą uwielbiałam w świętach był czas spędzony z najbliższymi. No i oczywiście świąteczne jedzenie mojej babci. W tym roku mieliśmy spędzić je w większym gronie. Oprócz dziadków mieli dołączyć do nas rodzice Khloe, Khloe oraz Kendall z mamą. Bardzo mnie to cieszyło, ponieważ mogłam nacieszyć się obecnością Kendall w LA. Od zaręczyn Justina i Khloe minęły trzy tygodnie. Od tego czasu Alex znów zniknął. W zasadzie nie widziałam go już następnego dnia. Nikt nie widział. Było to niezwykle męczące. Te jego chore zagrania. Tego dnia wraz z Kendall i Khloe zabrałyśmy się za pieczenie świątecznych pierników. Co roku robiłyśmy to wraz z Kendall, a kiedy dołączyła do nas Khloe, było to jeszcze przyjemniejsze. W tle przygrywały nam świąteczne piosenki, a nasze gardła rozgrzewało czerwone wino.

— I patrzcie, pojutrze święta. Zaraz minie kolejny rok. — Po czwartej lampce wina Kendall załączył się tryb głębokich przemyśleń. Z rozbawieniem przyglądałyśmy się dziewczynie, która spoglądała na padający za oknem śnieg. Po chwili jednak odwróciła głowy w naszym kierunku i zmarszczyła czoło. — No co?

— Nic, nic. — Zaśmiałam się delikatnie i powróciłam do zdobienia kolejnej tury pierników, wyciągniętej z piekarnika.

— Chcąc nie chcąc ma racje. — Poparła ją Khloe. Uniosłam na nią wzrok, a ta puściła mi oczko i upiła łyk wina. — Nawet nie wiem kiedy to minęło. Nie mówiąc już o tym jak wiele się zmieniło. — Jej wypowiedź przerwał dźwięk dzwonka. — Czekamy na kogoś?

— Nie. Z tego co wiem Justin jest z chłopakami na zakupach, a moi rodzice u twoich. — Powiedziałam zdziwiona. — Zaraz wracam. — Dodałam i wstałam od stołu, a następnie skierowałam się w stronę drzwi.

Tego co za nimi zobaczyłam zupełnie się nie spodziewałam. A raczej kogo. Stanęłam jak wryta przyglądając się chłopakowi przede mną. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Tak długo z nim nie rozmawiałam i szczerze mówiąc, nie wiedziałam czy byłam na to gotowa w tamtym momencie. Chwyciłam kurtkę z wieszaka i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi.

— Co tu robisz?

— Przyszedłem z nadzieją, że w końcu ze sobą porozmawiamy. Zbywasz mnie już tyle czasu. Przepraszałem tyle razy i szczerze mówiąc mogę robić to już do końca życia. — Westchnął i zatopił we mnie swój wzrok. Zrobił krok w moim kierunku, ale kiedy ja odsunęłam się, przystanął. — Lila błagam cię wybacz mi. To był cholerny błąd. Mogłem ją odepchnąć, a byłem tak pijany, że nie wiedziałem co robię.

Przyglądałam i przysłuchiwałam się jego tłumaczeniom. Na jego twarzy była wymalowana skrucha, a z jego oczu można wyczytać było, że naprawdę żałował i że te przeprosiny były szczere. Minęło tyle czasu, a on codziennie wysyłał mi wiadomości z przeprosinami. Nawet na uczelni podchodził z próbą rozmowy i mimo tego, że wielokrotnie jasno dałam mu do zrozumienia, że nie mam na to najmniejszej ochoty. On nie odpuścił. Nie zrezygnował. Dalej twardo walczył o to, bym mu wybaczyła. I po raz pierwszy tamtego wieczoru zaczęłam się nad tym zastanawiać. Patrzyłam na jego zasmuconą twarz i czułam dziwne ukłucie w sercu. Nadchodziły święta, czas spokoju, miłości i wybaczania. A przecież każdy zasługuje na drugą szansę.

— Travis koniec. — Przerwałam mu, kiedy on wciąż mnie przepraszał i tłumaczył się.

— Koniec? — Powtórzył ostatnie moje słowo, a w jego oczy zaczęły się szklić. Zagryzł dolną wargę i przymknął oczy. Obserwowałam każdy jego ruch. Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie. — Dobrze. W takim razie dziękuję, że chociaż ze mną porozmawiałaś. A teraz znikam ci z oczu. Wesołych świąt. — Dodał na odchodne, po czym odwrócił się i zaczął schodzić ze schodków mojej werandy.

You smell like love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz