Rozdział 15

63 4 0
                                    

***Blake***

Jakiś tydzień później ślęczałem nad kolejną lekturą, bo nie chciałem mieć zaległości – poprosiłem Fionę o to, żeby podsyłała mi tematy lekcji i swoje notatki, abym mógł poczuć chociaż odrobinę normalności. Nie widziałem się z dziewczyną od czasu tamtej nieszczęsnej imprezy, ale naprawdę nie potrzebowałem jej towarzystwa – musiałem pobyć sam, żeby wszystko sobie poukładać. Wiedziałem, że było jej przykro, dlatego wyjaśniłem jej wszystko przez telefon, kiedy w końcu zebrałem się na rozmowę z nią.

-Ale dlaczego w ogóle cię zawiesili? - spytała po raz któryś, tym razem nie w wiadomości, ale przez telefon. - Przecież nic nie zrobiłeś.

-Tylko ci się tak wydaje – mruknąłem, chcąc się w końcu rozłączyć. - Zrobiłem coś gorszego niż Matt i Jake. Może kiedyś ci wytłumaczę. Póki co muszę kończyć.

Teraz leżałem na łóżku, nie mogąc się skupić na tym, co czytałem – raz po raz odrywałem wzrok od książki, zaczynając krążyć nim po pokoju i szukając natchnienia do dalszego czytania. Po jakimś czasie uznałem, że już za bardzo się rozproszyłem i zamknąłem książkę ze złością. Z jednej strony potrzebowałem samotności, a z drugiej chciałem z kimś porozmawiać – z kimś, kto nie będzie mi matkował i się nade mną użalał, tak jak robiła to Fiona. Z niedowierzaniem stwierdziłem, że najlepsza do tej rozmowy byłaby Leana, która pewnie wyśmiałaby mnie i kazała się ogarnąć, bo zachowuję się jak dzieciak. Tak pewnie zrobiłaby ta stara Leana – ta nowa wydawała się nie mieć nawet siły na to, żeby krzywo się uśmiechnąć, kiedy usłyszałaby, jak się nad sobą użalam. Odwróciłem się twarzą do ściany i spróbowałem chociaż na chwilę zasnąć, żeby mój mózg odsapnął chociaż przez te kilka minut, ale mimowolnie zacząłem myśleć o Leanie.

Dużo czasu potrzebowałem, żeby zdać sobie sprawę z tego, że coś do niej czuję – nigdy nikogo nie kochałem, więc nie byłem pewien, co powinno się czuć w takiej sytuacji, ale byłem w stanie powiedzieć, że myślałem o niej zdecydowanie za często. Myślałem o niej jeszcze przed tą cholerną imprezą, ale byłem tak tym przerażony, że zamknąłem to głęboko w sobie, próbując sam siebie przekonać, że jest inaczej. Z początku, tuż po przeprowadzce, nie myślałem nawet o dziewczynach i swoich uczuciach, bo byłem pochłonięty otoczeniem i potrzebą zrobienia dobrego wrażenia. Tak bardzo chciałem się wpasować, że zignorowałem fakt, że Leana miała w sobie coś, co mnie urzekło – nie chciałem tego przyjąć do wiadomości. A w końcu wylądowałem z Fioną, do której nie czułem nic oprócz koleżeńskiej sympatii. Tyle czasu zamęczałem się wmawianiem sobie, że potrzebuję aprobaty ludzi, którzy okazali się bezwartościowi, że nie dostrzegłem tego, co było naprawdę ważne – samego siebie. Patrząc tylko na to, jak widzą mnie inni, zapomniałem o tym, że bardziej liczy się to, jak ja postrzegam samego siebie i czy żyję w zgodzie z samym sobą.

Przewróciłem się na drugi bok, wpatrując w drzwi pokoju, a po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Nie spodziewałem się, że to do mnie, więc kiedy mama zapukała do moich drzwi, podskoczyłem.

-Blake, masz gościa – powiedziała cicho, uchylając drzwi i zaglądając do środka.

-Prosiłem, żebyś nikogo nie wpuszczała – odparłem równie cicho, nie chcąc przy tym nikogo urazić.

-Wiem, ale... To Leana.

Usiadłem na łóżku jak rażony prądem. Nie byłem na to w żaden sposób przygotowany i serce zaczęło mi walić jak oszalałe.

-Wpuścić ją?

Bardzo powoli wstałem i ruszyłem w kierunku drzwi, co mama uznała za dobry znak i zniknęła, zostawiając nas samych. Otworzyłem drzwi szerzej i ujrzałem Leanę – skuloną w sobie, ubraną w za duże ciuchy i śmiertelnie bladą.

Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz