Rozdział 16

67 4 0
                                    

***Leana***

Nie mogłam uwierzyć w to, co od niego usłyszałam. Po prostu nie mogłam. Jego słowa krążyły w mojej głowie, obijając się o nią boleśnie, ale nie byłam w stanie tak ich sobie ułożyć, żeby ostatecznie je zrozumieć. Płakałam, bo podświadomie wiedziałam, co się stało, moje świadome ja odsuwało jednak od siebie te myśli jak najdalej. Rzuciłam się na niego z pięściami, bo nadmiar emocji rozsadzał mnie od środka. Powiedziałam mu, że go nienawidzę.

Nie byłam wściekła. Nie pragnęłam, żeby cierpiał tak samo jak ja. W tamtej chwili byłam przytłoczona tym, co usłyszałam i potrafiłam tylko płakać, nie czując nic. A im bardziej wszystko rozumiałam, tym większe rozczarowanie czułam. Dlaczego powiedziałam mu, że go nienawidzę? Bo nie potrafiłam mu powiedzieć, że się w nim zakochałam, a on tak bardzo mnie skrzywdził. Wybrałam tą łatwiejszą, bezpieczniejszą opcję.

A teraz, kiedy klęczałam na żwirze, płacząc, dotarło do mnie wreszcie to, co powiedział. Chłopak, w którym się zakochałam. Pierwszy chłopak, w którym się zakochałam. Wystarczyło jedno „nie" z jego ust, a może wszystko skończyłoby się inaczej. Może wszystko byłoby ze mną w porządku.

-Leana? - usłyszałam jego cichy szept za swoimi plecami i drgnęłam.

Blake podszedł bliżej i opadł obok mnie na kolana, wpatrując się we mnie zapłakanymi oczami, ale nie byłam w stanie odwzajemnić jego spojrzenia. Klęczeliśmy przez kilka dobrych minut, podczas których ja zaczęłam się nieco uspokajać, a chłopak zaczął łkać coraz bardziej rozdzierająco, ukrywając twarz w dłoniach.

-Nie chcę mieć z tobą więcej do czynienia – wydusiłam z siebie w końcu, ledwo panując nad oddechem. - Nigdy więcej się tu nie pokazuj.

Wstałam, lekko chwiejąc się na nogach i weszłam do domu, zatrzaskując za sobą drzwi.

-Jak poszło twoje pierwsze wyjście z domu? - spytała mnie babcia, wchodząc do korytarza, ale na widok mojej zapłakanej twarzy zamilkła.

Pokręciłam szybko głową, zalewając się łzami i wbiegłam na górę do swojego pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę, wyjąc jak zarzynane zwierzę. Czułam się potwornie zraniona – wreszcie ktoś poruszył moje serce, wreszcie zaczęłam czuć coś, co nie było złością czy pogardą, a w zamian za to zostałam tak bardzo skrzywdzona. Nie wiem, czy kiedykolwiek odważę się jeszcze wpuścić kogokolwiek do swojego serca.

Musiałam przysnąć, bo kiedy się obudziłam, na dworze było już ciemno. Wstałam, odklejając buzię od mokrej od łez poduszki i przeszłam obok okna, ale zaraz zatrzymałam się, bo mój wzrok przykuł duży kształt za oknem. Wyjrzałam na zewnątrz i zobaczyłam samochód Blake'a, zaparkowany dokładnie tam, gdzie wcześniej, a chłopak siedział na podjeździe, w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Podkulił pod siebie kolana i otoczył je ramionami, opierając na nich głowę. Westchnęłam ciężko i zeszłam na dół.

-Babciu? - spytałam, odrywając moje jedyne wsparcie od jej ulubionego serialu. - Mogę z tobą porozmawiać?

-Ależ oczywiście, o co chodzi? - spytała, zapraszając mnie obok siebie na kanapę, ale usiadłam na podłodze, w ułamku sekundy otoczona przez szczeniaki, które zaczęły wtulać we mnie głowy.

-Skąd wiedziałaś, że kochałaś dziadka? - zaczęłam niepewnie.

-Po prostu to wiedziałam – przyznała, uśmiechając się do mnie delikatnie na wspomnienie zmarłego towarzysza jej życia. - Czułam to gdzieś w środku. Moje serce radowało się za każdym razem, kiedy go widziałam. Myślałam o nim, kiedy zasypiałam i kiedy budziłam się rano.

Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz