Rozdział 40

64 3 0
                                    

***Blake***

Widok leżącej obok mnie Leany sprawiał, że zapominałem o całym świecie. Nawet to, że siedziała obok mnie na stołówce było w stanie wytrącić mnie z równowagi i rozkojarzyć, postanowiłem więc pogodzić się z faktem, że wpadłem po uszy. Miałem wrażenie, że przestawałem logicznie myśleć, kiedy była w pobliżu – jeden jej uśmiech wystarczył, żebym zapomniał języka w gębie.

Leana za to odzyskała dawną energię, a nawet lepiej – stała się bardzo towarzyska, nie warczała już na ludzi, a do tego nie bała się chwycić mnie za rękę przy wszystkich, więc wkrótce cała szkoła wiedziała, że zostaliśmy parą. Jej dobrego nastroju nie zniszczył nawet powrót Ellen na zajęcia.

-Chcesz ją zamordować? - szepnęła Erica, obserwując minę Leany, kiedy blondynka weszła do stołówki.

-Nie – mruknęła moja dziewczyna i uśmiechnęła się diabelsko. - Ale niech ona myśli, że tak. Niech ciągle stresuje się tym, że coś knuję.

-Jesteś okropna – zaśmiał się cicho Dan i wbił widelec w obiad. - Dobrze, że nie jestem twoim wrogiem.

Leana uśmiechnęła się czarująco i zmieniła temat, podczas gdy ja spojrzałem na Ellen. Usiadła sama przy stoliku i nikt nie kwapił się, żeby się do niej dosiąść – nic dziwnego, bo nikt nie chciał stać się kolejną ofiarą chamskiego żartu. Nasze spojrzenia spotkały się i dziewczyna przybrała przepraszającą minę, ale nie zareagowałem – odwróciłem się tylko do Leany i pocałowałem ją w szyję, zapominając o wpatrującej się w nas blondynce.

Przez kilka najbliższych tygodni wszyscy mieli straszny ubaw, bo kiedy Ellen przechodziła obok, Leana zaczynała udawać, że szepcze konspiracyjnie, mierząc dziewczynę potwornym wzrokiem. Wkrótce jednak się tym znudziła i zaczęła kompletnie ignorować blondynkę, a mi ulżyło – na początku śmiałem się ze wszystkimi, ale nie chciałem, żeby Leana została taka na zawsze. Cały czas jednak czekałem na dzień, w którym Ellen przeprosi moją dziewczynę – nigdy się tego nie doczekałem.


Niedługo przed balem kończącym naszą naukę w liceum, odbyłem z rodzicami rozmowę, do której przymierzałem się od długiego czasu. Potrzebowałem poznać ich opinię na pewien temat – z jednej strony byłem przerażony tym, co chciałem zrobić i musiałem się upewnić, że nie popełniam największego głupstwa na świecie, a z drugiej czułem spokój i pewność, jakby to właśnie było to, co powinienem zrobić. Po rozmowie wróciłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku, wpatrując się w sufit i z bijącym sercem myśląc intensywnie o zbliżającym się balu.

Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz