***Leana***
Babcia szalenie ucieszyła się na wieść o mojej decyzji o powrocie do szkoły – przyznała, że bardzo martwiła się o to, że już nigdy nie wrócę do normalnego życia.
-Odważyłaś się wrócić na prostą, a to już bardzo dużo – przytuliła mnie ciepło. - Będę trzymać za ciebie kciuki pierwszego dnia szkoły.
Najciężej było mi pożegnać się z psiakami, bo tak przywykliśmy do swojego towarzystwa, że czułam dziwny niepokój na samą myśl, że nie będę miała ich obok siebie. Jeśli nagle się złamię i zacznę płakać, nie będę mogła się do nich przytulić, żeby się uspokoić – a to był najlepszy sposób na odzyskanie spokoju i oddechu. Pogłaskałam je po raz któryś dzisiaj i wyszłam na zewnątrz, ale zaraz cofnęłam się do kuchni, w której urzędowała babcia.
-Czy mogę pożyczyć twoje auto? - spytałam, a jej ulżyło, że się nie rozmyśliłam. - Nie chcę ściągać na siebie uwagi.
-Rozumiem, kochanie. Tylko jedź ostrożnie.
Nie jechałam tą drogą od kilku tygodni i zaczęłam ją uważnie obserwować, szukając zmian, które się na niej pojawiły. Co gorsza, ostatnim razem jechałam nią jako zupełnie inna osoba i teraz miałam wrażenie, jakbym pokonywała ją po raz pierwszy. Uważając na śnieg i kiepskie warunki pogodowe, udało mi się dotrzeć na szkolny parking. Zaparkowałam na najbardziej oddalonym miejscu i nacisnęłam klamkę, ale nie wysiadłam – w każdym razie nie od razu. Wpatrzyłam się w gmach szkoły, obserwując zziębniętych uczniów wbiegających do szkoły i doświadczając uczucia obcości – nikomu nie przytrafiło się to, co mi, więc czy ktokolwiek będzie w stanie chociaż trochę mnie zrozumieć? Czy ja będę w stanie porozmawiać z innymi, szczęśliwymi ludźmi? Westchnęłam ciężko, kiedy uznałam, że nie pozostaje mi nic innego, niż to sprawdzić. Zamknęłam za sobą auto i powoli ruszyłam w stronę budynku, chowając się w szaliku, żeby przypadkiem nikt mnie nie zobaczył.
W środku uderzył mnie znajomy zgiełk i zapach szkolnych korytarzy - lekcje właśnie się rozpoczęły i wszyscy wchodzili do klas, robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Poprawiłam swoją torbę i ruszyłam pod odpowiednią salę, pod którą natknęłam się na zdenerwowaną czymś Fionę.
-Leana! - jęknęła z ulgą, zdecydowanie za głośno, niż było to potrzebne, bo stałam tuż obok. - Super, że jesteś!
-Tak, też się cieszę – mruknęłam niechętnie. - Co ty masz na sobie?
Była ubrana w najbardziej dziwaczny strój, jaki kiedykolwiek na niej widziałam – miała na sobie onesie w kształcie kota, na nogach wysokie kalosze, a na głowie idiotyczny, zielony melonik, spod którego wystawały kocie uszy. Wydawała się strasznie tym faktem uradowana.
-To mały klasowy projekt, całkiem zabawny – powiedziała z uśmiechem, odgadując pytanie w moich oczach.
-W takim razie chyba źle się ubrałam – spojrzałam po sobie z nietęgą miną, bo cała byłam ubrana w luźne, czarne ubrania.
-Nie wiedziałaś, więc się tym nie przejmuj – chwyciła mnie pod ramię i zaczęła ciągnąć do klasy. - Myślę, że wszyscy się ucieszą, że wróciłaś.
-Na pewno – mruknęłam i pociągnęłam za klamkę.
Weszłam do środka ze spuszczoną głową, automatycznie ruszając do swojej ławki, ale Fiona zatrzymała mnie pod tablicą.
-Podnieś głowę – powiedziała cicho, więc oderwałam wzrok od swoich butów i zamarłam.
Wszystkie biurka zostały upchnięte pod ścianę, a wolną przestrzeń zajmowali ludzie, którzy chodzili ze mną na angielski, ale wszyscy byli ubrani w równie głupie rzeczy, co Fiona. Kilku chłopaków miało na sobie sukienki, jeden miał nawet strój kąpielowy w kaczuszki, a dziewczyny wyróżniały się nie tyle fantazyjnym strojem, co szaloną fryzurą i potwornym, tandetnym makijażem. Zatkało mnie, bo Warnock, zazwyczaj w eleganckim garniturze, miał na sobie trykot i tiulową spódniczkę do kolan.
CZYTASZ
Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONE
Teen FictionBlake Hatton właśnie przeprowadził się do Kanady, zostawiając za sobą wszystkich przyjaciół i życie w wielkim mieście. Mimo wszystko jest podekscytowany przeprowadzką do tak innego świata, nie jest jednak w stanie pokonać strachu przed samotnością...