Rozdział 17

64 4 0
                                    

***Blake***

Na szkolnym parkingu przesiedziałem dobre kilkanaście minut, zanim wreszcie zmusiłem się do tego, żeby wysiąść z auta. Nie wiem, czy rzeczywiście tak było, bo się nie rozglądałem, ale czułem się obserwowany – i wcale się temu nie dziwiłem. Powolnym krokiem przeciąłem korytarz, zmierzając na angielski, po drodze wpadając na Jenny i Ericę.

-Och – mruknęły obie na mój widok, najwyraźniej zaskoczone tym, że już minął miesiąc mojego zawieszenia.

-Cześć – przywitałem się cicho i już miałem je wyminąć, ale Jenny złapała mnie za rękę.

-Jak się trzymasz?

Byłem zdziwiony, że w ogóle ze mną rozmawiają, a do tego wydają się naprawdę tym interesować. Wzruszyłem ramionami, nie wiedząc, co im powiedzieć. Spytałem je o to samo, a zwłaszcza Jenny, która przecież nie miała teraz chłopaka.

-Dobrze się stało, przynajmniej dowiedziałam się, jaka z niego szuja – mruknęła. - Miałeś kontakt z Leaną?

Drgnąłem na dźwięk jej imienia.

-Widzieliśmy się raz – mruknąłem wymijająco. - I chyba już tego nie powtórzymy.

-Powiedziałeś jej, że wiedziałeś? - spytała Erica, patrząc na mnie ze współczuciem.

-Skąd wiecie, że ja...

-Wszystko tak czy siak się rozniosło – powiedziała Jenny ciężko. - Nie wiem, czy na twoim miejscu nie postąpiłabym tak samo, bo wiem, do czego Jake i Matt są zdolni.

-Wystarczyło na ciebie spojrzeć tuż po tym, jak cię pobili – dodała Erica. - Nikt nie chciałby z nimi zadzierać.

-Nie o to chodzi, że się ich bałem. Chciałem, żeby mnie lubili... - przyznałem ze wstydem.

-Nie ty jeden – Jenny uścisnęła delikatnie moje ramię. - Ale wystarczyło jedno słowo sprzeciwu, a skończyłbyś z tak samo obitą twarzą.

-Ale przynajmniej Leanie nic by się nie stało.

Dziewczyny spojrzały po sobie z rezygnacją, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Zadzwonił dzwonek i ruszyliśmy w ciszy do klasy, a kiedy weszliśmy, na moment zatrzymały się przy moim biurku.

-Nie obwiniaj się tak tym – powiedziała Erica. - Nie tylko ty popełniasz błędy.

-Najważniejsze, to umieć je naprawić – dodała Jenny z uśmiechem. - Gdybyś nie zdecydował się wyjawić prawdy, to kto wie, co jeszcze by się stało Leanie.

Uśmiechnęły się do mnie pocieszająco i zajęły swoje miejsca, a po kilku sekundach w drzwiach pojawiła się Fiona, która zrobiła dziwną minę na mój widok, jakby jednocześnie się ucieszyła i przestraszyła. Podeszła ostrożnie i zajęła swoje miejsce obok mnie.

-Przepraszam, że się nie odzywałem – zacząłem, ale mi przerwała.

-Rozumiem, nie martw się. Czujesz się trochę lepiej?

Kiwnąłem głową, chcąc jej coś odpowiedzieć, ale w końcu zrezygnowałem. Warnock przywitał mnie smutnym uśmiechem i z nadzieją spojrzał na biurko Leany, ale kiedy nie zobaczył w nim dziewczyny, westchnął ciężko, przechodząc do lekcji. Nie miałem ochoty się udzielać, więc całą lekcję notowałem, nie odzywając się nawet ani słowem do Fiony.

Dożyłem do lunchu i bez namysłu usiadłem przy pustym stoliku, przy którym zawsze siedziała Leana, zajmując krzesło obok tego, na którym zawsze siadała. Byłem zaskoczony, kiedy Fiona, Erica i Jenny dołączyły do mnie, zostawiając to jedno miejsce puste.

-Nie musicie ze mną spędzać czasu na siłę – wyrzuciłem z siebie po kilku minutach jedzenia w ciszy. - Dziękuję wam, ale nie chcę was do niczego zmuszać.

-Nie zmuszasz – powiedziała Jenny. - Chcemy spędzić z tobą czas.

-Wiesz, może i jesteśmy sukami, ale czasami mamy też uczucia – dorzuciła Erica z uśmiechem.

-Chcemy cię zwyczajnie wesprzeć – szepnęła Fiona, szturchając mnie po przyjacielsku w ramię. - Domyślamy się, jak musi ci być ciężko.

Nawet nie wiedziały, jak lżej zrobiło mi się na sercu, kiedy to powiedziały.

-Leana przysłała mi nowy filmik z psiakami! - oznajmiła wkrótce Fiona, na co pozostałe dziewczyny zapiszczały i rzuciły się do jej telefonu, żeby pooglądać.

-Zrobiłeś dla Mango nowy wózek? - spytała Jenny, patrząc na mnie z uśmiechem.

-Czy wszyscy już wiedzą, że to ja?

-Leana mi się tym pochwaliła – zachichotała Fiona.

-Coś jeszcze mówiła?

Po jej twarzy widziałem, że tak, ale szybko pokręciła głową, wracając do filmiku. Nie dawało mi to spokoju i po lekcjach przyszpiliłem ją, prosząc o jakiekolwiek wieści.

-Powiedziała mi, że przyznałeś się do... no wiesz czego – zaczęła niepewnie. - I że cię pogoniła.

-To akurat nic odkrywczego – mruknąłem niechętnie.

-Powiedziała też coś jeszcze, ale nie chcę ci tego powtarzać. Sama musi ci to powiedzieć.

-Ona nie chce mnie widzieć, jak niby mam z nią porozmawiać?

-Daj jej trochę czasu – powiedziała Fiona, po czym zaczęła przerzucać ciężar ciała z jednej nogi na drugą. - Jest coś jeszcze...

-Co? - spytałem szybko.

-Myślę, że powinniśmy się rozstać.

Patrzyłem na nią wielkimi oczami, nie do końca rozumiejąc, co do mnie powiedziała. Wreszcie zaskoczyłem i poruszyłem się niespokojnie.

-Dlaczego?

-Myślę, że tak będzie lepiej – powiedziała cicho. - Nie pasujemy do siebie.

-Chodzi o to, co się stało z Leaną?

-Nie, to nie to – westchnęła ciężko Fiona. - Po prostu to, co jest między nami, nie działa.

-Przepraszam, nie chciałem...

-To nie twoja wina. Nie zgraliśmy się tak, jak się tego spodziewałam. Chyba lepiej dogadywaliśmy się jako przyjaciele.

Uzgodniliśmy, że w takim razie będzie lepiej, jeśli się rozejdziemy, wracając do początkowej relacji. Poczułem dziwną ulgę, jakby ktoś zdjął z moich barków ogromny ciężar. Odprowadziłem ją do samochodu i ruszyłem do swojego, przy okazji mimowolnie spoglądając na miejsce, w którym Leana parkowała swój motor. Zacząłem się zastanawiać, kiedy i czy w ogóle wróci do szkoły.


***Leana***

-Myślałam o przyszłym poniedziałku – powiedziałam Fionie, bo zaczęła wypytywać o to, kiedy wracam do szkoły. - O ile do tego czasu się nie rozmyślę.

-Boisz się powrotu? - spytała, bo dokładnie wyczuła strach w moim głosie.

-Tak – przyznałam niechętnie. - Wszyscy wiedzą, co się stało. Wszyscy wiedzą, że zostałam zgwałcona. Ja, właśnie ja. Kiedy będą na mnie patrzeć, będą myśleć tylko o tym.

-Może nie będzie tak źle, jak myślisz – próbowała mnie pocieszyć. - Z tego co słyszę, to ludzie bardzo ci współczują.

-Nie wiem, czy ich współczucie mi pomoże – mruknęłam, chcąc zakończyć ten temat. - Co u ciebie?

-Zerwaliśmy – powiedziała Fiona, wzdychając ciężko. - Uznałam, że tak będzie najlepiej.

-Nie chciałam, żebyś to robiła...

-Leana – głos dziewczyny stał się ostrzejszy, jakby była zniecierpliwiona. - Po tym, co mi powiedziałaś, jak mogłabym postąpić inaczej?

-Ale przecież on ci się podoba...

-Przestań. Zrobiłaś dla mnie coś wspaniałego, a ja nie chcę, żebyś cierpiała jeszcze przez tą całą sytuację między nami. Tak będzie lepiej, zaufaj mi.

Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz