***Leana***
W szkole zapanowała atmosfera przyjemnego podekscytowania – ostatnia klasa czekała nie tylko na koniec szkoły i wakacje, ale również na bal. Wreszcie się doczekaliśmy, a ja cieszyłam się, że jednak zdecydowałam się na niego pójść – później pewnie żałowałabym, że zostałam w domu, podczas gdy wszyscy wykorzystali okazję, żeby z przytupem pożegnać się ze znajomymi i liceum.
Pofalowałam delikatnie włosy, rozpuszczając je luźno na plecach i wsuwając w nie wianek z pereł i niebieskich liści, który był w zestawie razem z sukienką. Nie mogąc opanować uśmiechu na swój widok, zaczęłam wyobrażać sobie minę Blake'a, kiedy mnie zobaczy. Po raz ostatni sprawdziłam makijaż, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek i żołądek podszedł mi do gardła. Czym ja się tak denerwuję?
Usłyszałam krzyk babci z dołu i spojrzałam na siebie w lustrze po raz ostatni. Lepiej żeby chłopak zaniemówił na mój widok! Wyszłam z pokoju i stanęłam na szczycie schodów – jak to zawsze dzieje się w filmach – czując, jak drżę ze zdenerwowania. Babcia i Blake stali na dole i jak jeden mąż podnieśli głowy do góry, więc uśmiechnęłam się do nich nieśmiało, próbując samej sobie dodać odwagi. Skupiając się na tym, żeby nie spaść ze schodów, wbiłam w nie wzrok i ruszyłam ostrożnie na dół, a kiedy tam dotarłam, spojrzałam na chłopaka i na policzki wpełzły mi rumieńce.
Patrzył na mnie z takim szczęściem w oczach, że cały mój stres wyparował w ułamku sekundy. Miał na sobie ciemnoniebieski garnitur i spodnie do kompletu, białą koszulę i zwykły czarny krawat, ale prezentował się w tym tak dobrze, że nie zdziwiłabym się, gdyby dzisiaj dostał jakiś kontrakt reklamowy w agencji modeli.
-Pięknie wyglądasz – wychrypiał i złożył krótki pocałunek na moich ustach, po czym babcia kazała nam zapozować do tradycyjnego zdjęcia.
-Blake, możesz raz spojrzeć w aparat? Nie patrz na Leanę chociaż przez trzy sekundy, dobrze? - zażartowała babcia i chłopak oderwał ode mnie wzrok, ale kiedy kobieta zrobiła zdjęcie, znowu poczułam na sobie jego spragnione oczy.
Babcia wyściskała nas przed wyjściem, życząc udanej zabawy i nie mogąc opanować łez na nasz widok. Pożegnaliśmy się z nią i Blake puścił mnie przodem w drzwiach.
-Pożyczyłem auto od rodziców – uśmiechnął się szeroko, otwierając przede mną drzwi i pomagając mi wsiąść do środka. - Głupio byś wyglądała w moim gruchocie.
-Wiesz, że mi to nie przeszkadza – zaśmiałam się.
-Chciałem, żeby było idealnie – odpalił silnik i ruszyliśmy przed siebie. - Nie mogę się na ciebie napatrzeć...
-Ja na ciebie też – położyłam dłoń na jego udzie i zamrugał szybko, próbując skupić się na drodze. - Wszystkie dziewczyny będą mi zazdrościć.
-A mi faceci – uśmiechnął się do mnie szeroko i wyprzedził ślimaczące się auto. - Nie zdziw się, jak po wszystkim zedrę z ciebie kieckę.
-Zobaczymy, czy ja pierwsza nie zedrę z ciebie garnituru.
Dobrze, że dojechaliśmy właśnie pod szkołę, bo Blake zahamował nagle i wbił we mnie rozgorączkowane spojrzenie. Chichocząc, złapałam za klamkę, ale chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował tak, że zaczęłam marzyć o momencie, w którym zaczniemy zdzierać z siebie ubrania. Wykorzystując moje rozproszenie po pocałunku, Blake obszedł samochód i otworzył przede mną drzwi, podając mi dłoń, żeby było mi łatwiej wysiąść.
-Podoba mi się, kiedy jesteś taki szarmancki – stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek, na co momentalnie się zaczerwienił.
Z nieśmiałym uśmiechem podał mi ramię, do którego przykleiłam się bez wahania i ruszyliśmy do szkoły, mijając po drodze mnóstwo roześmianych twarzy. Spotkaliśmy po drodze całą nasza paczkę i jak jeden mąż ruszyliśmy do środka.
CZYTASZ
Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONE
Teen FictionBlake Hatton właśnie przeprowadził się do Kanady, zostawiając za sobą wszystkich przyjaciół i życie w wielkim mieście. Mimo wszystko jest podekscytowany przeprowadzką do tak innego świata, nie jest jednak w stanie pokonać strachu przed samotnością...