Rozdział 31

63 4 0
                                    

***Leana***

Wcale nie zdziwiłam się, że za każdym razem widziałam blondynę obok Blake'a. Reszta paczki wydawała się ją akceptować, więc może nie była taka straszna, ja jednak nie miałam zamiaru się z nią zaprzyjaźniać, zwłaszcza po kolejnym angielskim, kiedy zostaliśmy podzieleni na dwie grupy i mieliśmy przedstawić totalnie przeciwstawne spojrzenia na jeden z wierszy, które wybraliśmy drogą głosowania. Nawet trochę mi ulżyło, że Warnock przygotował wiele mało popularnych utworów i nie musiałam kłócić się z blondyną o Whitmana, tylko o wiersz, który widziałam pierwszy raz w życiu. Pech chciał, że byłam przeciwko im obojgu – Blake był dobry z poezji i wiedziałam, że zaczniemy się żreć jak zwykle, nie wiedziałem tylko, jak szło blondi, ale coś czułam, że po tych zajęciach będę lubić ją jeszcze mniej.

Warnock poprzesadzał nas tak, że jedna grupa siedziała pod jedną ścianą, a druga pod drugą, żeby jeszcze bardziej wzmocnić konflikt i różnicę zdań między nami. Przypadkiem usiadłam naprzeciwko Blake'a i oboje udawaliśmy, że się nie widzimy.

-Dobrze, w takim razie mamy już nasze grupy: miłość i nienawiść. Miłość, jeśli będziemy czytać od dołu i nienawiść, jeśli zaczniemy od góry. Kto pierwszy?

Jak na złość wybraliśmy bardzo nietrafiony wiersz – zbyt osobisty jak na omawianie go przy całej klasie. Do tego trafiłam do grupy miłości i wywracał mi się żołądek na samą myśl o tym, że Blake może odczytać moją interpretację jako nadzieję dla niego. Albo – co gorsza – ja sama zrobię sobie taką nadzieję i zepsuję to, co wokół siebie zbudowałam, chcąc o nim zapomnieć.

-Dobrze, skoro nie ma chętnych, to zaczniemy od góry, od nienawiści. Może Ellen chciałaby zacząć? Nie znamy jeszcze twoich myśli i chętnie je usłyszymy.

Blondyna zrobiła teatralny wdech i dość ogólnikowo omówiła wiersz, nie mówiąc nic odkrywczego i strasznie się przy tym jąkając, jakby nie była pewna tego, co mówiła. Kilka osób poratowało ją, nieco głębiej analizując słowa podmiotu lirycznego, a ja cały czas czekałam na to, co powie Blake – byłam pewna, że taki wiersz idealnie mu podpasował i wykorzysta go, żeby wbić mi szpilę.

-A jak byście się czuli, gdyby ktoś to wam powiedział? - spytał Warnock. - Jak byście na to zareagowali?

-Byłbym załamany. I chyba nie wiedziałbym, co na to odpowiedzieć.

No tak. Czy Warnock doskonale widział, co się między nami działo? Czułam się jak na jakiejś cholernej terapii małżeńskiej! Może to był tylko zwykły zbieg okoliczności, ale czułam, że te zajęcia to jednak trochę dla mnie za dużo.

-Dlaczego?

-Podmiot przemawia z takim jadem – mruknął Blake, wpatrując się w swoje buty. - Zastanawiam się nad tym, co takiego zrobiłem ja, jako czytelnik, żeby zasłużyć na takie słowa. I nad tym, co czuł autor, kiedy to pisał i co się stało, że taki wiersz w ogóle powstał.

-To jak myślicie, co się stało?

Większość powiedziała zgodnie, że musiało chodzić o zdradę. Część klasy obstawała przy tym, że może chodziło o udawanie uczucia. Ja myślałam tylko o tym, że może chodziło o chronienie drugiej osoby, z czego podmiot liryczny nie zdawał sobie sprawy – za bardzo przełożyłam wiersz na swoje życie. Ocknęłam się dopiero, kiedy przyszedł czas na moją grupę.

-Dobrze, najpierw odczytajmy wersję czytaną od tyłu. Może Leana? Wydajesz się poruszona wierszem.

Super. Poprawiłam się na krześle i zaczęłam czytać. Z trudem przebrnęłam przez część mówiącą o tym, że żałuję zerwania – wspaniale! Później było trochę lepiej, bo ten fragment nie był aż tak osobisty i względnie bez nerwów dotarłam do końcówki, przy której nagle się zacięłam. Byłoby mi łatwiej, gdyby Blake nie siedział jakieś dwa metry ode mnie!

Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz