***Leana***
Kiedy rano wstałam z łóżka, było mi jakoś dziwnie pusto – okazało się, że cztery psy idealnie wypełniały przestrzeń, a z trzema psiakami u boku brakowało mi zgiełku i zamieszania, które powodowało piętnaście łap. Berry, Melon i Mango wydawali się przygaszeni nieobecnością Peach i miałam wrażenie, że podświadomie czekali na jej powrót. Pogłaskałam je po głowach ze świadomością, że niestety, ale się tego nie doczekają.
-Znowu piekłaś? - spytałam babcię na widok stosu cynamonowych bułeczek.
-Blake'owi bardzo smakują, więc pomyślałam, że pewnie się ucieszy, jak dasz mu kilka.
Zaczerwieniłam się po uszy, bo zrozumiałam, że musiała wczoraj widzieć, co się między nami wydarzyło. Zanim jednak zdążyłam się wybronić, podeszła do mnie i pogłaskała mnie po policzku.
-To jest chłopak dla ciebie – powiedziała babcia, patrząc mi głęboko w oczy. - Nie zawsze wam się układa, ale widzę, że bardzo mu na tobie zależy. A to dobrze.
-Babciu, czy ja jestem jakaś nienormalna? - wychrypiałam, mrugając szybko. - Czy ja będę umiała z kimś być po tym wszystkim, co się stało?
-Tak, jeśli spotkasz kogoś, kto będzie w stanie to zrozumieć. A Blake wydaje się być właśnie tą osobą. Pomoże ci się pozbierać.
Przytuliła mnie i spakowała mi cały stos bułeczek, nie poruszając już tego tematu, za co byłam jej wdzięczna – wystarczyło, że sama z nim walczyłam, próbując to sobie jakoś poukładać w głowie.
-Usiądziesz z nami na lunchu? - głos Blake'a wyrwał mnie z zamyślenia, kiedy pakowałam swoje książki.
-Dlaczego?
-Nie chcę, żebyś siedziała sama, a jeszcze nie wymyśliłem, jak wkupić się w twoje łaski, żeby usiąść z tobą na parapecie – przyznał z rozbrajającą szczerością.
-Nie wiem, co na to reszta – mruknęłam, zezując na Ellen.
-Reszta nie ma nic do gadania.
Zadziwiła mnie pewność w jego głosie i mało brakowało, żebym przetarła oczy ze zdumienia. To chyba nie był Blake, którego znałam.
-Tylko usiądziemy przy jednym stoliku – zapewnił mnie. - Ale do niczego cię nie zmuszam.
-Chyba wolałabym, żebyśmy...
-Nie ma sprawy – powiedział szybko, unosząc ręce w obronnym geście. - Może następnym razem.
-Blake? - spytałam szybko, sięgając do torby, a on spojrzał na mnie z nadzieją w oczach. - Mam coś dla ciebie.
Dałam mu bułeczki od mojej babci, na których widok strasznie się rozpromienił.
-Podziękuj jej ode mnie – powiedział. - Chyba też jej coś upiekę, żeby jej się odwdzięczyć.
Uśmiechnął się na pożegnanie i wyszedł, a za nim blondi, obserwując mnie uważnie, udałam jednak, że jej nie zauważyłam. W stołówce usiadłam na parapecie, mimowolnie zerkając na Blake'a, który wydawał się odsuwać od Ellen za każdym razem, kiedy ona się ku niemu nachylała – ale może byłam tylko przewrażliwiona. Zjadłam lunch i przeszłam przez stołówkę, czując się obserwowana – nagle miałam wrażenie, że bardzo dziwnie chodzę i strasznie kręcę tyłkiem, więc spięłam się, żeby tak mocno się nie rzucać. Odwróciłam się przez ramię zanim wyszłam i dopadło mnie rozgorączkowane spojrzenie Blake'a – patrzył na mnie tak intensywnie, że poczułam się naga. Zaczerwieniłam się i zderzyłam z futryną, czym wywołałam salwę śmiechu wśród kilku najbliższych osób.
CZYTASZ
Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONE
Teen FictionBlake Hatton właśnie przeprowadził się do Kanady, zostawiając za sobą wszystkich przyjaciół i życie w wielkim mieście. Mimo wszystko jest podekscytowany przeprowadzką do tak innego świata, nie jest jednak w stanie pokonać strachu przed samotnością...