Rozdział 19

65 5 0
                                    

***Leana***

Był już środek nocy i rodzice Blake'a spali, kiedy zauważyłam pielęgniarkę idącą w naszą stronę. Poprawiłam się na krześle, kiedy dotarło do mnie, że ma dla nas wieści. Ostrożnie szturchnęłam mamę chłopaka, która siedziała na obok mnie, na co zamrugała nieprzytomnie, ale zaraz wybudziła męża, patrząc na pielęgniarkę wielkimi oczami.

-Państwo są rodzicami? – spytała kobieta, na co dwójka obok mnie kiwnęła głowami. – Państwa syn jest już po wyczerpującej dla niego operacji i został właśnie przewieziony do pokoju wybudzeń. Teraz jest jeszcze nieprzytomny i powinien wybudzić się za jakieś osiem godzin, a do tego momentu będzie pod ciągłą opieka anestezjologa, który już teraz monitoruje jego funkcje życiowe. Mogą państwo go zobaczyć i poczekać przy nim, aż się wybudzi.

Już wcześniej uprzedziłam babcię, że mogę nie wrócić na noc do domu, kiedy opowiedziałam jej o tym, co się stało. Teraz musiałam poczekać do rana, żeby dać jej znać, że nie pójdę tego dnia do szkoły, ale myślę, że to zrozumie. Ze ściśniętym sercem obserwowałam rodziców chłopaka, którzy bardzo chcieli zobaczyć syna, ale bali się tego, co zobaczą i teraz wpatrywali się w siebie, podejmując decyzję bez słów.

-Chcemy go zobaczyć.

Ruszyli za pielęgniarką, ale mama Blake'a rozejrzała się szybko i zauważyła, że nie idę z nimi.

-Leana, nie idziesz? – spytała, podchodząc do mnie bliżej.

-To chwila dla państwa, nie chcę teraz przeszkadzać – powiedziałam cicho. – Przyjdę trochę później, dobrze?

-Jesteś taka kochana – kobieta uścisnęła mnie mocno i pogłaskała po głowie. – Jeśli taka jest twoja decyzja, to rozumiem, ale wiedz, że ucieszyłabym się, jeśli poszłabyś teraz z nami.

-Niech spędzą państwo ten moment jak rodzina – powiedziałam ze smutnym uśmiechem, na co kobieta kiwnęła głową i dołączyła do męża.

Ja w tym czasie zostałam sama ze swoim otępiałym mózgiem, przerażona na samą myśl o tym, co zobaczę, kiedy już wejdę do pokoju wybudzeń.


-Leana, kochanie? – obudziło mnie delikatne potrząsanie. – Chcesz zobaczyć Blake'a?

Otworzyłam oczy i zobaczyłam roześmianą twarz jego mamy.

-Zasnęłaś i nie miałam serca cię budzić – powiedziała kobieta, odgarniając mi włosy za ucho. – Mój mąż pojechał jakiś czas temu do domu po czyste rzeczy dla mnie i Blake'a, więc poprosiłam go, żeby wziął też coś z mojej szafy dla ciebie. Nie masz nic przeciwko?

-Bardzo pani dziękuję – przyznałam szczerze i wstałam, prostując plecy. – Jak się państwo trzymają?

-My dobrze, gorzej z naszym synem, ale lekarze są dobrej myśli – uśmiechnęła się lekko i zaprowadziła mnie do odpowiedniego pomieszczenia. – Zostań z nim chwilę, a ja pójdę coś zjeść, bo umieram z głodu.

Ostrożnie zajrzałam do środka i zobaczyłam starszego mężczyznę leżącego na łóżku i czytającego gazetę, a pod oknem drugie łóżko zasłonięte parawanem. Zamknęłam za sobą drzwi i powoli ruszyłam w tę stronę, bojąc się tego, co zobaczę. Kiedy zrównałam się z parawanem, serce zaczęło mi bić jak szalone, a kiedy ujrzałam chłopaka, zatrzymało się na długa sekundę.

Był śmiertelnie blady i zaczęłam zastanawiać się nad tym, ile krwi stracił w wypadku. Miał pozszywaną brew i mnóstwo zadrapań i siniaków na lewej stronie twarzy i szyi. Drgnęłam, kiedy zobaczyłam gips na lewej ręce i nodze, obejmujący obie kończyny w całości. Oprócz tego wszystko było w porządku, ale spod kołdry na wysokości jego płuc wystawało kilka rurek i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że musiał mieć pogruchotane wnętrzności. Naprawdę było z nim bardzo źle i wzdrygnęłam się na samą myśl o tym, co by było, gdybym nie zadzwoniła po pogotowie tak szybko.

Nic o mnie nie wiesz /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz