Dzielni sportowcy

95 6 1
                                    

Nadszedł ostatni wrześniowy poniedziałek. Dzień dość ważny dla bliźniaków... To ostatni termin w tym roku szkolnym, aby zapisać się do klubu pływackiego. Mary O'Hara była dobrej myśli, ja też. Leon się nie przejmował, ale Noela zżerał trochę strach.

- Księdzu, hiesz, że płyham gorzej od Leona. A jak jego przyjmą , a mnie nie?

- Je bez ciebie nie idę! – wrzasnął Leon.

- No hłaśnie – zwiesił głowę Noel. – Przez to, że jestem słaby, to Leon nie będzie ćwiczył w klubie...

- Noel, martwić się będziesz potem. Na razie szoruj do szatni, ja idę zgłosić was do klubu.

Zajrzałem do pokoju ratowników, gdzie siedział trener klubu „Toruńskie Delfiny".

- Panie trenerze, tak jak się umawialiśmy, sprawdzi pan dzisiaj moich ancymonków, czy się nadają do klubu?

- Sprawdzę, sprawdzę. Wprawdzie podpatrywałem was na monitorach i już wiem, że mam nowych klubowiczów, ale dla zasady przejdą egzamin jak każdy.

- Widzisz, mówiłam ci – Mary bezszelestnie stanęła za moimi plecami. – Pierwszy krok za nami. A teraz chodź, musimy obgadać strategię, co dalej – wyciągnęła mnie z pokoju. Poszliśmy do kawiarenki.

- Napijesz się kawy? -zaproponowała.

- O tej godzinie? To nie poranek. Wybacz, ale tylko jakiś sok.

- Testowałam cię – zaśmiała się. – Zdałeś. Na trójkę z minusem. Tylko soki i woda, żadnej kawy! Jeszcze mi powiedz, że pijasz energetyki...

- Rzadko, ale zdarza się – przyznałem się od razu.

- I ty chcesz być zdrowy? Chcesz mieć zawał przed pięćdziesiątką? Widać, że nie masz kobiety, która by o ciebie zadbała. Ale masz dla kogo żyć! Co będzie z Leonem i Noelem?

- Właściwie, to cały czas szukana jest dla nich rodzina adopcyjna... nie będą ze mną na stałe.

- I ty w to wierzysz, że znajdziesz? W Polsce, dla takich starych dzieci? Ty się lepiej przygotuj na to, że będą z tobą już na zawsze.

- To o tym chciałaś ze mną porozmawiać? – zapytałem, gdy otrzymaliśmy zamówione soki pomarańczowe.

- W zasadzie to nie. Triatlon. Connorowi brakuje treningów. W Dublinie nieźle mu szło. Widzę, że chłopaki biegają do szkoły. A jak z jazdą na rowerze? Ile są w stanie przejechać dziennie? Jak szybko?

- Znasz się na rowerach? – odpowiedziałem. – Może się umówimy i podjedziemy do rowerowego, aby coś wybrać dla chłopaków? Zupełnie nie mam o tym pojęcia. Ja mam rower miejski i holendra mogę im wybrać, ale młodzież chyba woli coś innego... i do sportu też chyba inny nieco.

- Na profesjonalny sprzęt do triatlonu nie ma się co rzucać. Na pewno potrzebna będzie w przyszłości szosówka do treningów, ale zaczęłabym od szosowo-turystycznego. Mogą trenować, a jednocześnie w wolną sobotę pojedziecie razem do lasu na wycieczkę. I po mieście pojeżdżą bezpieczniej. Connora szosówka drugi raz w naprawie z powodu dziur w chodnikach. W Dublinie miał dwa rowery, na co dzień crossowy, na treningi szosówkę. Do Polski wzięliśmy tylko jeden, bo miejsca na bagaż brakowało. Ale muszę dokupić mu turystyczny. Taniej wyjdzie niż ciągłe naprawy. To jutro zaraz po szkole?

- Mają trening akrobatyki. Może po dziewiętnastej jakoś?

- Podjadę pod was.

- Księdzu, księdzu! – Leon wyleciał z szatni po zakończonym treningu z mokrą głową – zdaliśmy egzamin! Trener pohiedział Noelowi, że zdał, ale musi dużo popracować nad siłą!

Leon i NoelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz