W opowiadaniu "Świąteczny Prezent" (https://www.wattpad.com/1162813600-%C5%9Bwi%C4%85teczny-prezent-prezent-%C5%9Bwi%C4%85teczny-dla-ciebie) można było zamówić sobie... prezent.
Oto pierwszy z nich.
Publikuję i tu, i tam.
***
Nie było problemu z pobudką bliźniaków na roraty. Przyzwyczaili się wstawać przed szóstą, aby pobiec do sklepu po owoce na sok. Spodobała im się Msza po ciemku.
- Księdzu, a lampiony dla nas? – wrzasnął Leon. – Zapomniałeś!
- A to nie wy powinniście o tym pamiętać? – wtrącił któryś z rodziców ministrantów, przyprowadzając syna do zakrystii.
- Nigdy nie byłem na roratach – westchnął Leon. – To moje pierhsze w życiu... Teraz będę szedł jak ćhok po ciemaku... - łzy popłynęły mu z oczu.
Na szczęście kościelny Michał wygrzebał dwa małe lampioniki na ledy.
- Wiedziałem, aby nie wyrzucać po zeszłym roku – szepnął mi na ucho.
A ja wymknąłem się do parafialnej kuchni. Pora było podgrzać mleko.
Zawsze po roratach zapraszaliśmy dzieci i młodzież z rodzicami do salki na bułkę i kakao. Dużo pracy nie było. Gotowe bułki z serem, szynką, sałatą i pomidorami braliśmy z piekarnii. Nutellą dzieci smarowały sobie same. Wystarczyło odebrać zamówienie i podgrzać mleko. Niby niewiele, ale ktoś musiał to zrobić.
Po Mszy Ksiądz Proboszcz zaprosił wszystkie dzieci do salki na śniadanie. Oczywiście, Leon pognał pierwszy. Noel spokojniej przyszedł z innymi ministrantami.
- Księdzu, modlitha! – szepnął głośno Leon. – Głodny jestem!
Zebrani buchnęli śmiechem. Zaśpiewaliśmy wspólnie „Pobłogosław Panie". Leon pożarł pierwszą bułkę w pięć kęsów. Noelowi zajęło to dwa kęsy więcej. Jeden po drugim wstali wziąć kolejną.
- Dobre! – ocenił Leon. – Ale to nie ty robiłeś, księdzu, prahda? Thoje są lepsze!
- Jak nie chcesz takiej, możesz sobie zrobić z Nutellą – wskazał mu jeden z rodziców słój brązowej mazi, okupowany przez dzieci.
- Holę szynkę – odparł Leon. - Nahet przyzhyczaiłem się do jedzenia tej trahy!
Pożerając już spokojnie trzecią bułkę, zaczął się rozglądać po salce.
- Księdzu, czemu oni tak mało jedzą? – wyszeptał głośno. – Pohiedz im, że nie będziesz ich bił, jak hezmą drugą bułkę!
Większość dzieci faktycznie jadła tylko jedną bułkę, czasem pół na pół z mamą czy tatą.
Leon nie wytrzymał. Wstał, wziął kosz z bułkami i zaczął obchodzić wszystkich.
- Masz, heź! Dobre są! Księdzu nie będzie bił, heź! – podsuwał po kolei każdemu.
Obszedł wszystkich bez efektu.
- Księdzu, czemu oni się boją jeść? – wyszeptał do mnie. – Chyba ich rodzice nie zbiją, jak hezmą hięcej, co?
- Leonie, dzieci czasem jedzą mniej – odparłem. – Zwłaszcza tak wcześnie rano.
- Nie jest hcześnie! – zaperzył się Leon. – Spałem dziesięć minut dłużej niż zhykle! Nie pobiegliśmy dzisiaj do Biedronki po harzyhka! No i nie będzie soczku... - zasmucił się.
CZYTASZ
Leon i Noel
Novela JuvenilBliźniacy Pjoter i Pawuł w marzeniach nazywają siebie Leon i Noel. Mają proste, dziecięce marzenia: aby tatuś nie bił częściej jak raz w tygodniu... Pjoter jeszcze chciałby, aby Pawuł nie wbiegł się zabić pod samochód, jak już raz próbował... Czyli...