Chłopcy poszli do domu. Ja miałem spowiedź i wieczorną Mszę. Wyszedłem na chwilę na podwórko i zadzwoniłem do znajomej Pani Doktor z wieścią o podejrzeniu alergii. Wysłuchała mojej relacji.
- To będzie potrzebny alergolog. Jak najszybciej zrobić im testy. Teraz na fundusz trzeba czekać z pół roku, jak nie więcej, sugeruję pójść prywatnie. Zaraz zadzwonię do koleżanki i dam znać, kiedy może was przyjąć.
Po Mszy ujrzałem nieodebrane połączenie od Pani Doktor i sms od niej „ZADZWOŃ PILNIE". Zadzwoniłem.
- Umówiłam was jutro na ósmą rano. Kogoś zamknęli na kwarantannie i zwolniło się miejsce w kolejce – zakomunikowała mi bez słowa wstępu. - Podjedzie ksiądz dzisiaj do mnie po skierowanie, pójdziecie na fundusz.
- Zaraz zawożę chłopaków na trening na basenie, to w czasie treningu podjadę na szybko.
Dokładnie tak zrobiłem. Poinformowałem bliźniaków, że mogę się nieco spóźnić i mają grzecznie czekać po treningu. Odebrałem skierowanie do alergologa.
- Tylko zaraz potem przyjechać do mnie z wynikami! – zastrzegła Pani Doktor. – Upiekę sernik, jakiego chłopcy jeszcze nigdy nie jedli!
Wróciłem do aquaparku. Było już po treningu. Bliźniacy grzecznie czekali. O ile można nazwać grzecznym czekaniem łażenie na rękach po całym holu. Wszystkim się podobało, rodzice z dziećmi zrobili wielkie koło dopingując chłopaków. Niektórzy chłopcy z klubu próbowali też tej sztuczki, ale nie umieli utrzymać równowagi.
- Widzę, że pływacy akrobaci – podszedł do mnie trener. – Nie myśleli o trenowaniu tego?
- Są zapisani, treningi akrobatyczne mają we wtorki i czwartki – odpowiedziałem.
- Jedno drugie będzie wspierać. Tylko z dala od siłowni, budowy masy i takich rzeczy. To nie ich styl ruchu. Noelowi przyda się trening siłowy, ale to zrobimy na basenie. I zdrowe odżywianie! Białko, warzywa, owoce. Hamburger nie częściej niż raz w tygodniu! – spojrzał na mnie z uwagą.
- Hamburgera chyba jeszcze nigdy nie jedli – odparłem.
- Czyżby? – odparł z powątpiewaniem - w szatni chwalili się kolegom, że po basenie ksiądz często zabiera ich do Maca.
- Zabieram – potwierdziłem. – Na sałatkę z kurczakiem i sok pomarańczowy.
- Ktoś zamawia sałatkę w MacDonaldzie? – zdziwił się. – Sądziłem, że to tylko dla pozorów mają ją w menu.
- Jak my się zjawimy, to trzy dziennie im zejdą – odparłem z uśmiechem.
Rankiem podjechaliśmy do Doktor Alergolog. Wypytała chłopców o objawy, kiedy najczęściej się to przytrafia. Przygotowała testy.
- Będę musiała lekko was nakłuć. Trzydzieści razy. Sprawdzimy najbardziej prawdopodobne substancje, które mogą was uczulać.
Zdjęli koszulki. Po kolei Doktor Alergolog nanosiła różne substancje. Paręnaście minut czekania i odczyt wyników.
- Wełna i soja – odpowiedziała. – Z tym, że wełna to pewne, a soja prawdopodobne. Gdyby test był negatywny, to byśmy ją odrzucili. A tak to trzeba dokładniejszego badania, wykluczyć soję całkowicie z diety na kilka tygodni, a potem podać w kontrolowanych warunkach.
- Czyli tak czy inaczej wykluczamy soję z diety?
- Nie inaczej.
- Księdzu, a co to jest soja? – zainteresował się Noel.
- Taka roślina, podobna do fasoli.
- E, na trahę to mogę być uczulony – podsumował Leon. – Dobrze, że nie na śhinię!
CZYTASZ
Leon i Noel
Novela JuvenilBliźniacy Pjoter i Pawuł w marzeniach nazywają siebie Leon i Noel. Mają proste, dziecięce marzenia: aby tatuś nie bił częściej jak raz w tygodniu... Pjoter jeszcze chciałby, aby Pawuł nie wbiegł się zabić pod samochód, jak już raz próbował... Czyli...