Wolność!

89 8 0
                                    

Rano smoki obudziły mnie kawą i czekoladą.

- Pomyślałem księdzu, że chciałbyś się napić kahy z rana – smok Leon wręczył mi małą filiżankę. – To znaczy Noel pomyślał, ale on już robił czekoladę.

- Proszę księdzu, napij się – smok Noel wręczył mi olbrzymi kubek czekolady.

Gęsta, pachnąca różami. Jak miło jest rozpocząć poranek w taki sposób.

Władowali się na łóżko. Siedli na kołdrze naprzeciw mnie, wpatrując się we mnie swoimi kolorowymi oczami.

- Musimy pohażnie porozmahiać, księdzu – zaczął powoli Leon.

No tak, mogłem się domyśleć, że czekolada to tylko gratis do czegoś.

- Tak? – zaciekawiłem się.

- Co będziemy dzisiaj robić! – to chyba nie było pytanie. Pytanie takie Leon zadawał kilka razy dziennie, nie wspomagając się czekoladą.

- Czuję, że macie jakąś fajną propozycję... Zgadłem?

- Zgadłeś, księdzu! – Noel zabrał głos. – Bo papuga i papug już trzeci dzień siedzą h klatce! One tak zahsze będą siedzieć? H papugarnii latały po całym domu!

- I chcecie je wypuścić, tak?

- No... Bo im jest pehnie smutno... - westchnął Noel.

- No i chcielibyśmy się z nimi bahić! – dodał szybko Leon.

- Chłopcy, dwie uwagi. Pierwsza: bawić się można z papugami, a nie papugami. Jaka jest różnica?

- O rany, tłumaczyłeś to, księdzu, zanim pierhszy raz byliśmy h papugarnii – westchnął Leon.

- A co zapamiętałeś z tłumaczenia?

- Że bahić się z papugą to jak z Noelem. On też musi chcieć tego. I może nie chcieć. Papuga to nie piłka. Piłki nie pytam się, czy chce się bahić ze mną – Leon pamięć miał fenomenalną. Powtórzył słowo w słowo moją przemowę sprzed dwu miesięcy.

- Cieszę się, że to pamiętacie. Uwaga druga: dom nasz musi być bezpieczny dla papug. Na razie zrobimy bezpieczny duży pokój. I tylko tam papuga może przebywać. Pilnować przy otwieraniu i zamykaniu drzwi!

- Aby nie hyleciały – uzupełnił Noel.

- I aby ktoś nie zgniótł papugi drzhami! – dodał Leon. – Tak jak ja sobie niedahno przytrzasnąłem palce!

- Dokładnie. Ale to oznacza pracę na dziś. Trzeba wynieść wszystko, co może być dla niej niebezpieczne. Na razie nie otwieramy okien. Po świętach zabezpieczymy je siatką.

- A choinka?

- Sama choinka nie jest niebezpieczna. Ale światełka mogą być. Na pewno poniszczą trochę łańcuchy, ale to im nie zaszkodzi. Ale pająki z szyszek muszą zniknąć.

- Szkoda... Fajna taka – westchął Noel.

- A może ją przeciągnąć do naszego pokoju? – zaproponował Leon.

- Nie zmieści się chyba – zaoponował Noel.

- Zastahimy moje biurko – zaproponował Leon. – H śhięta i tak nie ma lekcji. Możemy, księdzu?

- Niech będzie – zgodziłem się.

- Super! – dwa smoki podskoczyły na moim łóżku. Dobrze, że większość czekolady już wypiłem, bo bym wylał na pościel.

- No to smoki, do dzieła! – zadecydowałem. – Najpierw pod prysznic. Założyć jakieś wycieruchy. Do śniadania przeciągamy choinkę. Kto przyrządzi jakiś dobry sok?

Leon i NoelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz