Пусть всегда будет солнце

79 6 3
                                    

Dni Wielkiego Postu mijały jeden po drugim niezauważenie. Bliźnięta codziennie brały udział w drodze krzyżowej, niosąc świece obok krzyża.

- Ja to tak nie umiem, księdzu, modlić się z łahki jak starsze panie – wyjaśniał Leon. – Mali chłopcy muszą chodzić i robić i poczuć, albo zasną.

Faktycznie, raz na drodze krzyżowej został w ławce. Po nabożeństwie musiałem go budzić.

- Jak Apostołowie w Ogrójcu – zaśmiał się Ksiądz Proboszcz z Leona.

Ministrantów na nabożeństwach wielkopostnych nie brakowało. Oczywiście, z powodu pandemii niektórzy nie pojawiali się prawie wcale w kościele, ale inni chodzili tym chętniej, im dłużej trwały w szkole zdalne lekcje. Jedyna okazja dla chłopaków, aby się spotkać i trochę pofiglować na żywo. Po każdej Mszy z godzinkę gadali na dziedzińcu parafialnym, a potem szaleli na rowerach po chodnikach i placach Osiedla Młodych, odprowadzając się wzajemnie do domu.

Bliźnięta codziennie zdrapywały kolejne pole ze zdrapki wielkopostnej, sprawdzając, jakie zadanie mają danego dnia wykonać. Gdy było dziwne lub mało zrozumiałe, korzystali z wybiegu, na który im pozwoliłem – wykonywali ponownie jedno z poprzednich zadań. Czyli zazwyczaj co drugi dzień Noel wpadał rano do mnie z wielkim kubkiem czekolady z różą jako zadanie „Zrób komuś coś dobrego do jedzenia" w towarzystwie Leona, których nieco piskliwym chłopięcym sopranem śpiewał „Magnificat".

Ogólnie zauważyłem, że Leon lubi śpiewać. Talent swój pokazał już dawno temu, komponując i śpiewając swój słynny „Hymn o Mięsku", który z biegiem czasu rozrastał się o kolejne zwrotki. Gdy niedawno zostawił otwarty notes przy komputerze, że zdziwieniem zobaczyłem zwrotki numer sto trzynaście i sto czternaście. Poświęcone były zagadnieniu papuziego mięska. Przeczytałem. Bomba i Taxi mogą spać bezpiecznie.

Mięsko! Mięsko! Mięsko!
To wartość nie lada!
Mięsko! Mięsko! Mięsko!
Papużek się nie jada!

Śpiewał wszystko. Gdy piekł ciasteczka, śpiewał receptury po angielsku z książki kucharskiej. Po angielsku. Gdy uczył się historii, śpiewał daty i wydarzenia.

Śpiewał, choć melodie... mówiąc delikatnie, pozostawiały wiele do życzenia.

- Nie przeszkadza ci to, Noel? – zapytałem kiedyś brata, gdy pojawił się u mnie z kolejną filiżanką czekolady. – Możesz przy śpiewie brata skupić się na nauce?

- Księdzu, ale to jest genialne! – zaperzył się Noel. – Sam go namahiam, aby zaśpiehał te hszystkie regułki, które trzeba zakuć na pamięć! Leon pamięta hszytko, co śpiehał! Hięcej nie musi się uczyć! Dzięki temu nie dostaje pał, jak kiedyś! A ja pamiętam też hszystko, od czego bolała mnie głoha! Gdy pani zapyta, ty hystarczy, że przypomnę sobie śpieh Leona i odpohiadam śpiehająco!

Nie zdziwiło mnie zatem, gdy wchodząc w piątek po popołudniowej Mszy na plebanię usłyszałem już z dołu piskliwy sopran Leona.

Zdziwienie dopadło mnie dopiero na pierwszym piętrze, gdy rozpoznałem słowa starej radzieckiej piosenki, której refren znałem od przedszkola.

Пусть всегда будет солнце,
Пуcть всегда будет небо,
Пусть всегда будет тата,
Пусть всегда буду я.*

Zapikał telefon. Zajrzałem. Wiadomość ze szkoły. Coś narozrabiali przez internet?

Na szczęście nie. To od Opiekunki Samorządu. Konkurs Piosenki Europejskiej ogłosiła. Szybko przeczytałem regulamin. Piosenka europejska, w języku obcym, dowolnym.

Leon i NoelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz