Środa Popielcowa zaczęła się męczącą pobudką z rana. Późny powrót do domu dał mi się w znaki. Bliźniacy za to jakby spali dwanaście godzin, pełni energii.
- Księdzu, szybciej, musimy pobiec do Biedronki! – Leon mnie poganiał niecierpliwie.
Noel w tym czasie podszedł z kubkiem pełnym kawy.
- Masz, hypij, księdzu, bo chyba jeszcze śpisz... - podał mi gorący napój.
Grzecznie wypiłem, założyłem trampki, kurtkę. Zimne powietrze trochę mnie rozbudziło.
- Pani Katechetka móhiła, że dzisiaj jest post, że się nic nie je... - zaczął Leon.
- Mówiła, że nic? Zupełnie nic? – zdziwiłem się.
- No... - potwierdził Leon biegnąc powoli obok mnie. – Nic jadalnego! Nie można mięska, kiełbaski, kotlecika, schabohego, nahet paróhki!
- Michał co prahda pohiedział, że jego tata móhi, że paróhki nie mają mięsa, tylko zmielony zużyty papier toaletohy i można jeść... - dodał Noel. – Ale mi się to trochę hydaje dzihne.
- Naprawdę? – udałem zdziwienie.
- No... - potwierdził. – Przecież każdy hyrzuca papier do sedesu. To skąd by go brali?
- Nie każdy! – wrzasnął Leon z drugiej strony. – Krzysiek z piątej be zahsze hyhala za okno! Może ktoś zbiera?
- W Biedronce dostaniecie paczkę parówek i poczytacie skład, dobrze? – zaproponowałem rozwiązanie.
- Na pehno się nie przyznają, że zbierają papier po Krzyśku – upierał się Leon.
- Myślisz, że producent z Krakoha będzie jeździł do Torunia po te kilka kawałków papieru?
- No... - Leon stracił argumenty. – Może h Krakohie też są takie Krzyśki?
Obejrzeli opakowania parówek. W każdej było mięso, choć w różnej ilości.
- Księdzu, tych nigdy nie kupuj! – Leon pokazał mi jedno z opakowań. – Zobacz, prahie nie ma mięska! Za to te możesz, zobacz ile mają! – pokazał inną paczkę.
- Ani tych, ani tych nigdy nie wezmę – odparłem. – Zobacz, mają soję, i te, i te. A co jest po soi?
- Ubranka nas drapią – westchnął Leon. – Bycie dorosłym jest trudne. O ilu rzeczach ty musisz myśleć... Nic dzihnego, że rano nie kontaktujesz i chodzisz jak zombie. To jak komputer, też musi po kolei hszystko załadohać, zanim zacznie działać.
- A ty stukasz spacją, jakby to miało przyśpieszyć – Noel wytknął mu jęzor.
- A ty księdzu przyśpieszasz kahą i działa – odszczeknął się Leon. – Jeszcze znajdę sposób na komputer!
Wybraliśmy owoce i warzywa na sok, trzy bułki i opakowanie hummusu, na lekkie postne śniadanie w sam raz.
Pani zachorowała i dwóch pierwszych lekcji nie mieli. Przyszli ze mną na Mszę. W zakrystii już był Connor, Mareczek, Michał i Jesús.
- Proszę księdza, bo chłopaki mówią, że ksiądz dzisiaj sypie głowy popiołem... To prawda? – Connor zadał mi w drzwiach pytanie.
- No, dzisiaj Środa Popielcowa, więc tak. U was się nie sypie? – zdziwiłem się.
- Nie – pokręcił głową Connor. – Ksiądz miesza popiół z wodą święconą i maluje każdemu krzyżyk na czole. Potem z nim się chodzi cały dzień, aż do wieczora. Dopiero wieczorem można umyć, przed pójściem spać.
CZYTASZ
Leon i Noel
Novela JuvenilBliźniacy Pjoter i Pawuł w marzeniach nazywają siebie Leon i Noel. Mają proste, dziecięce marzenia: aby tatuś nie bił częściej jak raz w tygodniu... Pjoter jeszcze chciałby, aby Pawuł nie wbiegł się zabić pod samochód, jak już raz próbował... Czyli...