Szatynka nie zmrużyła w nocy ani oka, wciąż martwiąc się wieczornym zdarzeniem. Również w odpoczynku przeszkadzały jej wszystkie służby pracujące na ulicy, którzy zajmowali się badaniem miejsca zdarzenia, aby zapobiec tym podobnym sytuacjom.
Gdy rankiem zeszła na dół do kuchni nie umknęło jej uwadze to, że ktoś prowadził rozmowę z Sherlockiem, a tym kimś na pewno nie był John.
Nie potrafiąc powstrzymać tej zawziętej ciekawości, która wręcz nie dawała jej spokoju, ostrożnie stanęła w wejściu do salonu, w którym oprócz Holmes'a, na miejscu Watson'a siedział elegancko ubrany mężczyzna trzymający w ręku parasolkę, choć na dworze wcale nie padało i nawet się na to nie szykowało.
Zmarszczyła brwi, nie dostrzegając jego twarzy, gdyż siedział do niej tyłem i najprawdopodobniej nie był świadomy jej obecności.
— Nie i koniec kropka — odparł lekceważącym tonem detektyw, który bawił się swoimi skrzypcami, ignorując przy tym siedzącego naprzeciw niego mężczyznę.
— Sherlocku przemyśl to... — odparł, choć wcale nie brzmiał błagalnym tonem. W jego głosie było słychać znudzenie, najprawdopodobniej aroganckim zachowaniem Sherlocka.
Detektyw westchnął ciężko, brzdękając palcami o cienkie struny instrumentu.
Dla Mave sprawa była oczywista. Uważała, że był to kolejny klient, którego sprawa musiała być najwidoczniej nieciekawa dla Holmes'a. Niestety wtedy nie wiedziała jak bardzo się myliła.
Kobieta postanowiła odejść i powrócić do swoich wcześniejszych zajęć, lecz zatrzymał ją głos Sherlocka.
— O Mave! Miło, że już wstałaś, jak się spało? — słowa te wypowiedziane przez detektywa były tak bardzo dziwne i przesłodzone, że aż zaczęła się poważnie martwić. W pewnym momencie wyczuła w nich ironię, co też powoli ją uspokajało.
Sherlock i bycie sympatycznym dla innych to zdecydowanie niecodzienne zjawisko jak i bardzo nieprawdopodobne.
Niepewnie zaczęła wchodzić w głąb pomieszczenia, przez co od razu wyczuła na sobie wzrok nieznajomego. Czuła się niezmiernie dziwnie pod jego intensywnym spojrzeniem, które bacznie mierzyło ją od stóp do głów. Miała wrażenie, że gdzieś już widziała tego mężczyznę, tylko za nic nie mogła przypomnieć sobie gdzie.
Mężczyzna po chwili przeniósł jednoznaczny wzrok na Sherlocka, unosząc z zaskoczeniem brwi, jakby domagał się jakiś wyjaśnień.
— Dzień dobry — przywitała się, patrząc ze zmróżonymi oczami to na szatyna, to na nieznajomego.
— My się chyba jeszcze nie znamy... — zauważył trafnie, bardziej kierując owe słowa do detektywa niż do Patterson.
— Ach, tak — mruknął sarkastycznie w jego kierunku — Mave to Mycroft, Mycroft to Mave — burknął niechętnie, powracając do zajmowania się swoimi skrzypcami.
Nieznajomy zmierzył go ostrym spojrzeniem, po czym postanowił sam przejąć pałeczkę. Wstał i podszedł do kobiety wyciągając do niej dłoń.
— Mycroft Holmes, starszy brat Sherlocka — wyjaśnił, na co Mave nie potrafiła powstrzymać swojego zaskoczenia.
— Naprawdę? — zaśmiała się niedowierzająco, ściskając dłoń mężczyzny — Sherlock nie chwalił się, że ma brata — dodała, kierując wyrzuty w stronę młodszego Holmes'a, który nawet nie zwrócił na to uwagi.
— Bo nie ma czym — wtrącił pod nosem.
— Jak zawsze zabawny — zauważył Mycroft, uśmiechając się cynicznie. Zajął z powrotem swoje miejsce, wciąż trzymając w ręku parasolkę — Czy wy jesteście...
CZYTASZ
Control | Sherlock
FanfictionMave Patterson jest niczym magnes przyciągający do siebie same kłopoty. Przekonała się o tym nie raz, kiedy życie dawało jej porządnego kosza i z podkulonym ogonem wracała do swojego rodzinnego domu. Jednakże tym razem los postanowił, że skieruję j...